Wyznanie rodzinne

715 62 19
                                    

Niebieska koszula powiewała na delikatnym wietrze kiedy Jimin siedział na barierce jednego z balkonów. Jego uda opięte były przez granatowe dżinsy, a na stopach błyszczały trampki oklejona kryształkami. Szczególnie lubił te buty. W końcu to sam Jungkook zajął się ich ozdabianiem. Blond loczki sterczały w każdą stronę jednak Park starał się nie śmiać z tego w jak absurdalnej sytuacji się znalazł.

-Hyung, bo spadniesz.- czarnowłosy zaśmiał się cicho wiążąc zbyt długie sznurówki w idealne kokardki. Miał wrażenie, że starszy specjalnie je rozwiązuje by to on musiał się nimi zajmować. Może było to absurdalne jednak nigdy nie uwierzy w to, że buty mogą rozwiązać się siedem razy w ciągu godziny. Same z siebie.

-Nie spadnę. Przecież mnie trzymasz, a ja Ci ufam.- starszy w końcu z zadowoleniem ocenił swoje na nowo zawiązane trampki. Ułożył dłonie na ramionach współlokatora. -Napijmy się i zapalmy.- głośna muzyka otaczała ich z każdej strony jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

-Czy to przypadkiem nie ty mówiłeś jakieś kilka tygodni temu, że chciałbyś przestać pić i palić w towarzystwie?- Jeon mimo wszystko wziął swojego hyunga na ręce. Złapał go pod udami i ruszył na jeden z dużych foteli. Posadził go na sobie okrakiem i wyjął paczkę papierosów ze skórzanej kurtki.

-Mówiłem... Ale mówiłem też, że chcę byś był moim mężem i nadal nic z tym nie zrobiłem. - Jimin wyjął papierosa i sam wymacał zapalniczkę w kieszeni spodni swojego towarzysza. Przy okazji pozwolił sobie na krótkie masowanie jego ud. Przecież mógł pomyśleć, że ten twardy mięsień to mały, metalowy przedmiot. A przynajmniej właśnie tak miał zamiar się tłumaczyć gdyby ktoś pytał. Odpalił używkę i mocno się zaciągnął, a po chwili młodszy dołączył do niego.

Chim obserwował jak wąskie usta obejmują filtr papierosa, jak umięśniona klatka piersiowa porusza się za każdym razem bardziej kiedy ten się zaciągał. Najbardziej jednak intrygowały go na wpół przymknięte, czarne oczy. Miał wrażenie, że to właśnie one były sprawcami jego wszystkich nieszczęść. W końcu jak miał się w nich nie zakochać kiedy tak pięknie błyszczały i można było odczytać z nich wszystko czego młodszy nie był w stanie powiedzieć.

-Czemu tak na mnie patrzysz?- czarnowłosy wietrzył jakiś podstęp.- Jeżeli znowu chcesz powiedzieć mi coś , a potem będziesz kazał mi zapomnieć to...

-Niee, jestem na to zbyt trzeźwy. Na wyznania musisz jeszcze poczekać.-drobna dłoń odgarnęła blond kosmyki. - Ale mogę powiedzieć Ci coś co już zapewne wiesz.

-Mianowicie?- młodszy nie mógł doczekać się kolejnych rewelacji. Zaciągnął się mocno po czym wypuścił dym tworząc małe kółeczka.

-Jesteś przystojny. Ale nie tak jak wszyscy tylko tak wiesz... Przystojny w seksowny sposób. Chyba nic nie jest w stanie sprawić, że będziesz wyglądał brzydko. Kiedy byliśmy ostatnio na basenie to ja wyglądałem po prostu jak ledwo przytomna, mokra kura, a ty jakbyś był właśnie w trakcie kręcenia jakiejś reklamówki. Coś w stylu... zostań świeży i żuj orbit.

Jeon parsknął śmiechem przez co prawie zakrztusił się dymem.

-No cóż, nie spodziewałem się... Co mam Ci powiedzieć? Geny.- młodszy wyszczerzył białe zęby w uśmiechu.

-Matka modelka, ojciec aktor... I wszystko jasne. - blondyn westchnął.- Ty zapewne zostaniesz jakimś sławnym producentem muzycznym albo po prostu sławnym muzykiem. Zazdroszczę twojej przyszłej żonie. I wyglądu twoim pięknym dzieciom. Nawet jak znajdziesz sobie kogoś przeciętnej urody to twoje geny wszystko nadrobią.- starszy zaczął się skarżyć.

-Co ty za głupoty gadasz? Kiedy mówiłem coś o tym, że kobiety mi się podobają?- Jeon zmarszczył brwi.

-No widziałem jak ostatnio patrzyłeś na naszą profesor.

I was drunk || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz