3. He is in my eyes, he is in my ears.

16 1 1
                                    

Sobota. 13 Stycznia.
Godzina 8:27 AM.
Posterunek policji.

Rudowłosa zasiadła do swojego biurka, kładąc swoją torbę obok swojej nogi. Myślała, że była szybciej od Connora i Hanka, ale się myliła, Connor po prostu poszedł zrobić kawę dla Andersona. Po czym zaraz znowu usłyszała jak android ją wita.

- Dzień dobry, Detektywie. - Powiedział z uśmiechem i położył kawę na biurku Porucznika. Emma tylko zwróciła uwagę z jaką precyzją kładzie kubek. - Też masz ochotę na kawę? Wolisz mocną czy może słabszą? - zapytał.

- A możesz mnie nie bombardować wszystkim na raz od rana? Głowa mnie boli. - powiedziała markotnie. - Nie chcę kawy.

Android kiwnął głową i usiadł przy biurku, kładąc przed Emmą teczkę z papierami.
- To jest dzisiejsza robota, jeśli dostaniemy zgłoszenie to wtedy ruszymy się z miejsca. Kapitan Fowler powiedział, że po ostatnim incydencie, nie jeździmy na patrole, a tym bardziej się nie rozdzielamy. - oznajmił ze spokojem.

- Connor kurwa, przestań do mnie gadać. Powiedziałam coś tak? Głowa mnie boli, wystarczyło po prostu dać teczkę i nic nie mówić. - posłała mu wrogie spojrzenie, po czym zaczęła przeglądać papiery z teczki. - Jebany plastik... - wymamrotała.

Connor udawał, że tego nie usłyszał, ale znowu poczuł się dziwnie i to nie było miłe uczucie. Przecież jeszcze wczoraj było dobrze? Czemu dzisiaj ona się tak zachowuje? Connor nie rozumiał jej, nie wiedział jak ona się czuje i bardzo chciał wiedzieć, jak to jest. Na początku nasunęła mu się myśl, że przez ból głowy kumulują się w niej złe emocje. Nie był ekspertem jeśli chodzi o to, więc zwyczajnie to zignorował. Po chwili na posterunku pojawił się Hank, usiadł przed swoim biurkiem i spojrzał na nich, łapiąc za prawie zimny kubek z kawą.

- A wam co się stało? Jeszcze niedawno byliście super psiapsiółki. - zaśmiał się biorąc łyk kawy. - Connor błagam cię! Naucz się robić kawę!

Emma przemilczała, to co powiedział Hank. Nie chciała się denerwować więc tylko wypuściła powietrze z ust.

- Dobrze przepraszam, Poruczniku. Ale gdyby Pan przyszedł wcześniej mógłbym przysiąść, że byłaby lepsza.... - powiedział android, kładąc przed Hankiem teczkę.

- A co to za gówno? Znowu papiery? Japierdole.... - przetarł twarz ręką i spojrzał na Emmę, która jak było widać miała już dość obecności Hanka i Connora. - A tej co? - spojrzał na Connora pytającym wzrokiem, a ten tylko wzruszył ramionami, wracając do papierów.

- Widzę że masz dzisiaj dobry humor. - Stwierdziła cicho dziewczyna. - Lepiej zajmij się papierami, zamiast bezsensownym gadaniem. - dodała ze spokojem.

Hank chciał jej coś odpowiedzieć i wygarnąć, ale Connor posłał mu spojrzenie by się opanował. Hank to zrozumiał i z trudnością odpuścił. Anderson wiedział, że mu zależy. Widział to w oczach Androida, były żywsze niż zawsze i miały to coś. Staruszkowi robiło się też przykro, że Connor próbował znaleźć sobie zastępstwo, ale zrozumiał, że on też ma w końcu ma życie i chce je przeżyć. Hank cicho westchnął i zajął się dokumentami.

***

Godzina 1:37 P.M.

Chciałam już iść do domu, nie było nic ciekawego do roboty, żadnych patroli, tylko papierkowa robota. Nie wiem czemu akurat takie coś robimy, skoro moglibyśmy robić coś ciekawszego. Staruch nic nie mówił, Connor zresztą też nie. Było zbyt... Cicho. Nie wiedziałam jak przerwać tą ciszę, więc zamknęłam teczkę z dokumentami, założyłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. To było coś w stylu... Hmm... Przerwy? Tak, a dokładniej przerwy na małego papierosa. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę papierosów, nie palę często, ale od czasu do czasu coś zapalę. Wyciągnęłam również zapalniczkę, która była bardziej kolorowa od mojego życia. Zapaliłam papierosa, oparłam się o ścianę budynku i zaciągnęłam. Wypuściłam wielką chmurę okropnego dymu, który tylko wyniszczał moje płuca do końca. Spaliny samochodowe niezbyt dobrze wpływały na moje płuca, a dobijając siebie jeszcze nikotyną, napewno długo pożyję. Spojrzałam w górę, na szare, wysokie budynki Detroit. Pomimo iż były takie jak wszystkie inne, miały to coś, ten swój urok. Był klimat, a szczególnie w zimę, wyglądało to spektakularnie. I że im chce się to wszystko odśnieżać i myć te szyby. Zaśmiałam się cicho do siebie, z tego jak żałosne mam przemyślenia. Westchłam cicho i spojrzałam na ludzi, którzy biegali w jedną i w drugą stronę, jedni do pracy, drudzy do domu, a trzeci jeszcze gdzieś indziej. Pomiędzy ludźmi też znajdowały się androidy, ale naprawdę mała ilość z nich dalej posiada swoje diody. Naprawdę dobrze sobie radzą, jak na maszyny.... Nawet lepiej sobie radzą z "emocjami" niż ja. Skręciło mnie, to o czym właśnie pomyślałam. Atencjusz zemnie. Zgasiłam papierosa i wróciłam spowrotem do środka, ściągnęłam kurtkę i zawiesiłam na krześle, po czym usiadłam. Zauważyłam, że Connor gdzieś poszedł, a Hank spał. Nie było mnie dosłownie kilka minut, a tutaj się już coś stało. Zastanawiałam się czy obudzić Andersona, ale uznałam, że nie będę się tym przejmować i to on dostanie karę, a nie ja. Rozglądałam się za Connorem, udając że przeglądam dokumenty. Nie widziałam go, jego biurko było tak czyste, że aż lśniło. Wszystko wyglądało na nienaruszone, wstałam i poszłam sprawdzić czy nie ma go w kuchni i czy przypadkiem nie robi kawy dla starucha. Ku mojemu zdziwieniu, nie było go tam. Poszłam sprawdzić czy może czegoś szuka w archiwach. Też go nie było, zaczynałam się martwić. Weszłam do szatni, gdzie go również nie było. Sprawdziłam również pokój przerw, w którym nikogo nie było. Gdy wracałam, byłam zdenerwowana i już chciałam budzić Andersona, gdy ku moim oczom ukazał się Connor.

- Szukasz czegoś? Pomóc ci w czymś? - zapytał przyjaźnie z uśmiechem na twarzy.

- Nie. - Odpowiedziałam z opanowaniem, pomimo iż gotowałam się w środku. Chciałam się na niego wydrzeć, ale nie mogłam. Coś mi na to nie pozwalało.

Connor tylko kiwnął głową i wróciliśmy do biurek. Spojrzałam na niego, gdy ten znowu wrócił do swojej teczki. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór i blask w oczach Androida... Znów go dostrzegłam, muszę przyznać że nie tylko teraz mi się o tym przypomniało, już wcześniej myślałam o tym... Było to dosyć męczące uczucie.

==================

i tutaj zakończymy ten rozdział :^ wybaczcie za przedłużanie, ale szkoła mnie dobija :((((

Przepraszam, Nie Umiem. // Connor FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz