4. And I swear I don't have a gun.

14 2 4
                                    

Niedziela 14 Stycznia.
Godzina 5:37AM.
Mieszkanie Emmy.

Emma obudziła się dosyć wcześnie. Na zewnątrz było ciemno i lodowato, śnieg powoli opadał na budynki miasta Detroit. Kobieta siedziała z kawą przy laptopie, który znajdował się w kuchni na stole. Rozmyślała nad pracą i wczorajszym dniem, gdyż w końcu miała chwilę dla siebie. Dzisiaj znów nie mogła spać i wstała dużo wcześniej niż powinna. Stare nawyki powiadają...
Emma przeszukiwała pliki, które wysłał jej Kapitan Fowler, dotyczące obecnego śledztwa. Dziewczyna nie umiała zrobić sobie ani chwili przerwy od pracy. Cały czas tylko praca, praca, praca. Męczyło to ją, ale nie miała innego hobby. Poszła na takowy kierunek, bo ją to kręciło. Kiedy była mała chciała zostać detektywem, od zawsze ją do tego ciągnęło. Niestety, smutne doświadczenia z przeszłości, nie dały jej do końca osiągnąć tego co chciała. Jej hobby przerodziło się w pracoholizm i wieczne zmęczenie oraz nagłe zmiany nastrojów. Przypomniała sobie, że nie wyrzuciła śmieci, a kosz stoi wypełniony po sam brzeg. Wstała od laptopa i spojrzała do środka. Pośród śmieci zobaczyła swoje zdjęcia z dzieciństwa, które wyrzuciła po tym, jak Connor zwrócił na nie uwagę. Nie chciała ich wyrzucać, ale jednocześnie chciała się ich pozbyć. Czyn został wykonany, co się stało już sie nie odstanie, czyż nie?
Emma nerwowo wyciągnęła worek z kosza na śmieci, zawiązała go i podstawiła pod drzwiami. Ubrała kurtkę oraz swoje prawie rozwalone japonki, po czym wyszła na klatkę schodową, zabierając ze sobą worek z odpadami. Weszła do windy i nacisnęła przycisk najniższego piętra. Gdy drzwi od windy się zamknęły spojrzała w lustro, które znajdowało się w windzie. Pamięta jak kiedyś windy były całe zdemolowane. Różne malunki na ścianach, lustro pęknięte, a guziki rozdrapane. Emma cicho westchła, tęskniąc za starymi czasami, kiedy wszystko było takie niechlujne i mało osób przywiązywało do tego uwagę. Kobieta zwróciła uwagę na swoje odbicie w lustrze. Spojrzała na swoje nie umyte włosy, rozmazany makijaż z wczorajszego dnia, ślad po kawie w kąciku ust, brudnej kurtce i krótkich spodenkach, a w dodatku trzymała jeszcze worek ze śmieciami. Była zawiedziona swoją osobą, chciała jakoś poprawić jakość swojego wyglądu. Podeszła bliżej lustra, próbując poprawić makijaż. Gdy zauważyła, że to nie działa, zaczęła jeszcze bardziej trzeć twarz swoimi rękoma i czochrać swoje włosy, by wyglądały na dopiero co umyte. Dziewczyna zaczęła się już bardzo denerwować i gdy chciała wylać swoją frustrację na lustrze, drzwi windy otworzyły się. Winda zjechała na sam dół. Emma uspokoiła się, podniosła worek i wyszła z windy udając się do śmietnika, znajdującego się na zewnątrz. Gdy wyszła na zewnątrz bloku, zimny podmuch powietrza opatulił jej wystające nogi spod kurtki. Weszła w zakręt i wrzuciła worek do kontenera. Przez chwilę patrzyła się na wnętrze kontenera gdzie znajdował sie worek, po czym trzasła pokrywą. Wróciła szybkim krokiem do budynku i spowrotem do mieszkania.
Zamknęła drzwi za sobą i ściągnęła kurtkę oraz japonki. Zasiadła spowrotem przed komputerem...

Chcąc się napić ciepłej kawy sięgła po swój kubek obok laptopa, ale usłyszała dzwonek do drzwi. Jej ręka drgnęła i wywróciła kubek prosto na klawiaturę urządzenia.

- Kurwa! Znaczy, kto tam!? - krzyknęła w nerwach i szybko wywróciła laptopa do góry nogami, próbując go ratować...

- Czy wszystko w porządku? To ja Connor. - Oznajmił android stojący za drzwiami.

- Japierdole..... - mrukła do siebie Emma i westchła. - Jasne już ci otwieram.... - powiedziała niechętnie i podeszła do drzwi.

Kawa kapała powoli z laptopa na stół, a z stołu na podłogę.... Emma spojrzała przez "judasza" w drzwiach i to faktycznie był Connor. Przez chwilę wachała się czy mu otworzyć, ale zdecydowała się to zrobić. Powoli przekręciła klucz i otworzyła mu drzwi. Pokazała mu się w stanie zaniedbania, a Connor pokazał się jej w czymś innym niż jego androidzi mundur.

Przepraszam, Nie Umiem. // Connor FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz