moje myśli są płynne
nie mogę ich ogarnąć
wylewam je na innych
nie mogę przestać
zabierzcie to odemnie
zabierzcie mi rozum
nie chce myśleć
nie chce robić nic
chce dać wystarczająco
ale nie umiem
dlonie mam zimne
szare niebo trawa zrobiła się jakoś ciemna
czy tak wygląda czyściec?
bo napewno nie trafie do nieba
z ilością niedokończonych i nieprzeproszonych grzechów
nie mogę przestać ranić
nigdy nie dam wystarczająco
tak wystarczająco żeby inni byli zadowoleni
tylko zawsze będę mieć kawałek siebie w sobie
nie mogę tego znieść
stop, bo umrę.
