4 - Tina i Kaitlyn

9 0 0
                                    

Jeszcze tego wieczoru napisałam do Kaitlyn
Ayshaa<3 - Hejaa
~Kaitlyn~ - hej!
Ayshaa<3 - mam pewną sprawę...
Ayshaa<3 - w sumie to dwie
~Kaitlyn~ - o matko co się dzieje
Ayshaa<3 - pierwsza ta łagodniejsza to to że Tina chce cię poznać
~Kaitlyn~ - okej pewnie a kiedy
Ayshaa<3 - może jutro jakbyś miała czas
~Kaitlyn~ - no spoko
Ayshaa<3 - a ta mniej łagodna to to że moja mama przyjeżdża
~Kaitlyn~ - to chyba dobrze co nie?
Ayshaa<3 - znaczy no spoko ale nie umiem się cieszyć po tym co mi kiedyś powiedziała..
~Kaitlyn~ - oh a co ci powiedziała?
Ayshaa<3 - opowiem ci jutro przed spotkaniem z Tiną
~Kaitlyn~ - uhh nie lubię być trzymana w niepewności 😡
Ayshaa<3 - trudno, dobranoc~~~
~Kaitlyn~ - dobranoc słodziaku ;**
Odłożyłam telefon z lekkim rumieńcem i położyłam się spać.

Obudziłam się wcześniej niż zwykle trochę zestresowana spotkaniem Tiny i Kaitlyn.
Ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam na spacer odświeżyć umysł. Po powrocie zadzwoniłam do Tiny i powiedziałam jej kiedy i gdzie się spotkamy i że przyjdę z Kaitlyn po czym trochę plotkowałyśmy i rozłączyłam się żeby zacząć się szykować na spotkanie.

Po godzinie szłam już na miejsce spotkania z Tiną trzymając Kaitlyn za rękę. Opowiedziałam jej całą historię o mojej mamie. Mówiła że współczuje i że ma nadzieję że spotkanie z moją mamą pomoże i że wszystko będzie super. Dotarłyśmy na miejsce spotkania gdzie czekała już na nas Tina
- Hej dziewczyny! - krzyknęła
- hej - odpowiedziałyśmy prawie w tym samym momencie
- jestem Tina miło mi poznać - podała rękę Kaitlyn
- ja jestem Kaitlyn- odwzajemniła uścisk - dużo o tobie słyszałam haha
- mam nadzieję że same dobre rzeczy - Tina zmierzyła mnie złowieszczym wzrokiem
- pff oczywiście że nie - powiedziałam - wyciągnęłam same brudy - zaśmiałam się a Tina uderzyła mnie w tył głowy
- spadaj karaluchu - krzyknęła a Kaitlyn patrzyła na nas jak na dwie idiotki
- dobra dość, idziemy jeść - powiedziałam i chwyciłam Tinę za jedną rękę a Kaitlyn za drugą i pociągnęłam je w stronę centrum miasta.
- mam nadzieję że lubisz naleśniki bo my nic innego nie jemy - zaśmiała się Tina
- pewnie że lubię - krzyknęła Kaitlyn - trzeba być nienormalnym żeby nie lubić naleśników!
Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
Po paru godzinach łażenia bez sensu po mieście, słuchaniu wywiadów Tiny na temat Tima i pięciu postojach na głaskanie kotków na ulicy uznałyśmy że pora do domów
- papa dziewczęta - uścisnęła nas Tina - tylko obiecajcie że nie będziecie się ruchać co noc - powiedziała i poszła sobie jak gdyby nigdy nic a my stałyśmy jak zamurowane
- nie wiem czy mogę to obiecać - powiedziała po chwili Kaitlyn a ja zrobiłam się czerwona jak burak
Poszłyśmy każda do swojego domu.
Gdy dotarłam do domu przypomniałam sobie że po jutrze przyjeżdża mama a ja nie mam jedzenia i miejsca dla niej do spania. Trudno będzie spala na kanapie a do jedzenia będzie pizza bo nie umiem gotować.
Ogarnęłam się i położyłam do łóżka słuchając mojej ulubionej playlisty. Po chwili zasnęłam.

Love birds // wlwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz