Rozdział pierwszy - Snajper

828 56 64
                                    


Poród nastąpił tydzień przed spodziewanym terminem.

Ślę życzenia i wyczekuję waszych komentarzy, niezwykle ciekawa odbioru pierwszego rozdziału.

Wesołych świąt! 🎄🎀

Ogromny salon, pełniący funkcję sali obrad nie należał do ulubionych pomieszczeń [_]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ogromny salon, pełniący funkcję sali obrad nie należał do ulubionych pomieszczeń [_]. Nie tylko ze względu na wystrój niewpasowujący się w jej niezbyt wyszukane, ale jednak, gusta, bo w gruncie rzeczy posiadłość Bonten była jej niczym więcej, jak pozbawioną duszy twierdzą boleści.

[_] szczerze i mocno nienawidziła bijącego od murów chłodu, który podążał za nią jak zjawa i sukcesywnie obłupywał jej kości. Ciążył jak masywne kajdany, jakby popełnione przez nią zbrodnie nie były wystarczającym bagażem, utrudniającym jej codzienne egzystowanie, bo nieporozumieniem było by nazwać je życiem.

Zimno przypominało jej o samotności. O pustej stronie łóżka, gdy koszmar siłą rozwierał jej drżące powieki i oblewał zimnym potem. Nie opuszczał jej przez cały dzień. Koszmary na jawie były po stokroć gorsze.

Nienawidziła piętrzących się w górę, kręconych krętych schodów (na których o Chryste, tyle razy zataczała się, gdy znów wypiła za dużo). Na trzeźwo, liczyła ich stopnie. Ona sama jednak się nie liczyła. Ani dla innych, ani z nimi.

Nienawidziła pieniędzy, bo z nimi bywało tak, że dzisiaj są, a jutro ich nie ma. Bo przelatywały przez palce każdemu. Były i dosłownie przekazywane z rąk do rąk, nasiąkając brudem oszustwa i zepsucia, by następnie jak zaraza przenosząc się na ich kolejnego właściciela, wpychać go do kotła wrzącej smoły. Jak zwykła mawiać, forsa była dziwką, której chcieli wszyscy. Dawała jedynie chwilową przyjemność i uczucie zapomnienia. Miała jedną paskudną cechę — uwielbiała porzucać ludzi, którzy potrzebowali jej najbardziej.

Żebracy i samotne matki wiedziały o tym aż za dobrze.

Ale nade wszystko nienawidziła siebie i tego, czym się stała. Tak bardzo, że kiedy przychodziło się jej zastanawiać, ile jest warta, wchodziła na pozarządowe strony i sprawdzała, ile oferują za jej głowę, mówiąc sobie z obłąkanym uśmiechem "właśnie tyle". Bo była warta dokładnie tyle, ile ktoś zapłaciłby za jej śmierć.

Za życie i śmierć morderczyni.

Bo choć była znana w Japonii niczym celebrytka, modelka czy aktorka
nie była niczym więcej niż te kobiety ani miliony innych ludzi — zszarzałym workiem skóry, podtrzymującym starzejące się organy i kości.

Bo [_] była stracona. Prawie martwa.

Przepadła w tym świecie tak, jak po latach przepadały numery telefonów do najlepszych przyjaciół. Tyle, że jej numeru nigdy nikt nie posiadł. W końcu po co, skoro ci, którzy potrzebowali jej dla własnych korzyści trzymali ją kurczowo przy sobie, a inni wiedzieli, gdzie mogą ją znaleźć.

𝘿𝘼𝙍𝙆 𝙁𝙐𝙏𝙐𝙍𝙀 [bonten x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz