21

3.9K 214 132
                                    


*:・゚✧*:・゚✧
LANA's POV

— Znasz jakiś w miarę dobry hotel blisko ciebie? — odważyłam się na zadanie pytania.

W tle leciał jakiś film, który udawałam, że oglądam. Matty w tym czasie wylegiwał się na kanapie z nosem w telefonie. Wciąż do mnie nie docierało, że tak szybko przyjęłam jego propozycję. Powinnam była myśleć dwa razy, ale wizja grudniowego Londynu stłumiła wszelkie niepewności. Zapach imbiru i cynamonu unoszący się nad straganami tylko zachęca do spacerów ulicami miasta. Nie to, co w Nowym Jorku. Tam wszystko wydawało się być monotonne i nudne.

Mężczyzna spojrzał na mnie spod byka. 

— Chyba sobie w tym momencie ze mnie żartujesz — za pomocą swojego spojrzenia wyraził oburzenie — Mój dom jest duży, pomieścimy się.

Po raz kolejny omiotłam wzrokiem jasne wnętrza willi wartej kilka dobrych milionów dolarów. Biel ścian bił po oczach już od samego jej progu. Nowoczesny wystrój był tym, co kupiło mnie najbardziej.

— Może jeszcze powiesz, żebym spała z tobą w jednym łóżku? — roześmiałam się z tej niedorzeczności.

— Możesz spać na kanapie w siłowni, o ile to nie problem — rzucił kpiąco, nie odwracając wzroku od ekranu telefonu. Ewidentnie z kimś pisał.

— Masz siłownię w domu? — zdziwiona otworzyłam szerzej oczy. 

— No jasne, mogę dać ci klucze. Chcesz? — zapytał raptownie, przesuwając nieustępliwym wzrokiem po mojej zaskoczonej twarzy. Oparłam wyprostowane ręce za plecami.

Tytuł "sportowca roku" pasowałby do mnie jak ulał.

— A co, chcesz się mnie pozbyć?

Blondyn zacisnął szczękę. Jego spojrzenie było wyraźnie podszyte gniewem.

— Coś nie tak? — przesunęłam spojrzeniem po jego ciele, na którym tkwiły czarne dresy i tego samego koloru bluza, a potem powróciłam wzrokiem do jego piwnych oczu, które wpatrywały się we mnie uważnie.

— Kady znowu nie szczędzi nam czułości.

Przewróciłam oczami na samą wzmiankę o imieniu. 

— Odłóż ten telefon — nakazałam, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia — Powiedziałam, żebyś odłożył telefon, bo.. — zaczęłam, ale nie było i dane dokończyć. Kiedy nachyliłam się nad mężczyzną, by pomóc mu zwlec się z łóżka, on tak po prostu... położył te swoje wielgachne dłonie na moich biodrach i jednym silnym szarpnięciem sprawił, że po chwili leżałam całkowicie na nim — Matty!

— Nudzisz się? — wymamrotał mi to we włosy, jednocześnie splatając dłonie gdzieś na dolnej partii moich pleców oraz przyciągając mnie do siebie jeszcze mocniej.

— Tak, bo siedzisz cały czas w telefonie. Odpowiadasz na wiadomości swoim fankom, czy co? —oparłam brodę na jego piersi i uniosłam brew.

— Może — droczył się ze mną — Lepiej przywyknij, że twój przyjaciel to prawdziwa gwiazda portali plotkarskich.

— Wiem coś o tym. Sama dorobiłam się kilku artykułów o sobie w roli głównej — powiedziałam ironicznie, podnosząc się powoli z mężczyzny, który spoglądał na mnie podejrzliwie.

Przymknęłam powieki, po czym otworzyłam je ponownie. Robiłam to znowu, znowu, znowu, dopóki w pewnym momencie odgłos przekręcanego w drzwiach klucza nie wytrącił mnie z tego dziwnego transu. Głos, który po chwili rozniósł się echem po pokoju, dotarł do mnie jak w zwolnionym tempie:

— Matty! Dawno się nie widzie...

Od razu rozpoznałam, że należał on do Nicoli Zalewskiego. 

— O mój Boże — mój głos, wyższy w panice o kilka oktaw, nie zrobił na nim żadnego wrażenia — Czy to naprawdę ty?

Matty wypuścił powoli powietrze, podchodząc z ociąganiem do swojego kolegi. Kiedy już przy nim stanął, a jego stopy zetknęły się z wypolerowaną podłogą, spojrzał mu prosto w oczy i zbił piątkę.

— Jak tu wszedłeś? — chłopak akcentował bardzo wyraźnie każde wypowiedziane przez siebie słowo.

— Już zapomniałeś momentu, w którym dałeś mi klucze? — szydercza nuta tkwiła w zadowolonym głosie Nicoli — Tej pani nie miałem przyjemności poznać — niespodziewanie zwrócił się w moją stronę.

— Możesz mówić na mnie...

Przerwał mi bowiem dźwięk, jaki wydał z siebie telefon Matty'ego. Mój towarzysz spojrzał na mnie przepraszająco. Nicola zmarszczył czoło, zirytowany, że nie udało mu się poznać mojego imienia.

— To Kady — odezwał się, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy — Jest już w Londynie.

WRONG NUMBER | Matty CashOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz