*:・゚✧*:・゚✧
LANA's POVOdkąd Kady McDermott została bezpowrotnie usunięta z mojego życia, w końcu mogłam wziąć głęboki oddech. Do jej nieobecności nie przyczynił się nikt inny niż sam Matty Cash. Nigdy nie powiedział mi w jaki sposób zakończył kontrakt, a ja nie chciałam pytać, bo byłoby to z mojej strony trochę niegrzeczne. Wiedziałam jednak, że bardzo lubił zjednywać sobie ludzi pieniędzmi. Po tym, jak zaproponował mi, by za pomocą pieniędzy przywrócić mnie na studia, wszystko stało się jasne. Nie muszę chyba wspominać, że z prędkością światła wybiłam mu ten pomysł z głowy.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno. Za sprawą wielkiego okna do pokoju wpadało światło księżyca. Przewróciłam się na drugi bok, gdy zza ściany usłyszałam kroki. Z każdą sekundą stawały się wyraźniejsze, co oznaczało, że ktoś zaczął się zbliżać do mojego tymczasowego pokoju.
— Mogę wejść? — odwróciłam głowę w stronę drzwi, zza których dobiegał cichy głos.
Podniosłam się z wygodnego łóżka i podeszłam bliżej drzwi, otwierając je szeroko.
— Spać nie możesz? — zapytałam ze spokojem, krzyżując kostki zwisających w dół nóg.
Blondyn zmrużył oczy, obserwując mnie z uwagą. Po omacku odnalazłam włącznik i zapaliłam światło, które sprawiło, że Matty zaczął przecierać zmęczone oczy piąstkami.
— Wydaje mi się, że noc to najlepsza pora na rozmowy — skinieniem głowy potwierdzam jego mniemanie — Przyniosłem coś, żeby było raźniej.
Gdy tylko dostrzegł, że spoglądam na jego ręce, wcisnął mi w dłoń papierowy kubek z – jak po chwili mogłam się przekonać – czystą wódką.
Zmarszczyłam brwi i wzięłam łyk wódki. Od razu skrzywiłam się na gorzki posmak.
— Jesteś okropny — westchnęłam.
— Trzeba cię upić, bo naprawdę jesteś dzisiaj strasznie markotna — wypalił, jak gdyby nigdy nic.
— Może gdybyś nie wyrwał mnie ze snu, nie musiałbyś mnie upijać — zasznurowałam usta w wąską linię.
Mój rozmówca wypuścił ze świstem powietrze z płuc, a potem odchylił się nieco do tyłu, by móc przybrać nonszalancką pozycję. Patrzyłam na to, jak opierał plecy o oparcie fotela, a potem położył kostkę na kolanie, zaś przedramiona na podłokietnikach.
— Ten fotel kosztował więcej niż telefon, który zepsuł mi kiedyś Nicola — powiedział, nie spuszczając ze mnie spojrzenia.
— Od telefonu, który zepsuł ci Nicola wszystko się zaczęło — zachichotałam pod nosem — Ciekawe, jak wyglądałoby moje życie, gdybym ci wtedy nie odpisała.
— Z pewnością nie byłoby tak ciekawe, jak teraz — szczypta rozbawienia zakrólowała w jego niskim głosie — Będziesz tak stała czy usiądziesz?
— Chętnie usią.. — zanim zdążyłam dokończyć, podczas próby zajęcia wolnego krzesła, straciłam równowagę. I, rany boskie. Nie wiem, jakim cudem, zamiast na twardej podłodze, wylądowałam w silnych, męskich ramionach Matty'ego Cash'a.
Otworzyłam szeroko oczy, gapiąc się ze wściekłością na jego atrakcyjną twarz. Jak to możliwe, że ten facet z bliska wyglądał jeszcze lepiej?
Zadrżałam mimowolnie, gdy trzymał mnie przy sobie. Miał silny chwyt. Otoczył mnie ciasno rękami i przez ten cały czas wyglądał, jakby mój ciężar nie robił na nim żadnego wrażenia. Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na kunszt jego ciała ukryty pod materiałem nieskazitelnie białej koszuli. Szybko jednak odwróciłam wzrok od przedzierających się przez nią mięśni i odzyskując pewność siebie, rzuciłam bez emocji:
— Mamy dziś bardzo ładny księżyc.
Matty zacisnął usta w wąską linię, nieustannie patrząc mi prosto w oczy.
— Prawie tak ładny, jak ty.
Rozchyliłam usta, by mu odpowiedzieć, ale zanim zdążyłam to zrobić, Matty nachylił się nade mną i złożył przelotny pocałunek gdzieś we włosach.
— Więcej nie pijesz.
CZYTASZ
WRONG NUMBER | Matty Cash
FanfictionTylko przypadek może wyglądać jak wysłannik losu. cover by jisoolia ©2022 by -OBESOPHOBIA