[ ojciec od święta 1/2 ]

168 11 0
                                    

ph

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ph.: Twitter/@yokohamaredbric

        Nie lubił tej pory roku, ale który rodzic przepada jeszcze za świętami, jeżeli wiążą się z brakiem czasu, ciągłym pośpiechem i niekiedy sporami wynikłymi ze zmęczenia niepozwalającym już cieszyć się ich magią, gdy dawniej było się tą osobą, dla jakiej następowało swoiste urwanie głowy... Wcale nie chodziło o Boże  Narodzenie, które każdego roku świętował na swój sposób. W Japonii Nowy Rok to czas, kiedy tradycyjnie gromadzą się rodziny, jednak przygotowanie się do niego następuje przecież także dużo wcześniej. Teraz wszystko zlewało się w jedno - szczęśliwie zakochani przechadzający się za rękę pod iluminacjami oplatającymi całe miasto, rodziny kierujące się ze swoimi pociechami na różne świąteczne atrakcje czy pocziciwi, spokojni staruszkowie patrzący na rozszalały tłum z dystansem. Nie zauważył, jak zajął miejsce własnego ojca, ale ta rola od początku mu nie odpowiadała. Dawał wyraz swojemu niezadowoleniu w jasny sposób - korzystając z nadgodzin w pracy w redakcji, która po sukcesie wydawniczym w kraju szybko stała się jego zastępczym domem.

      Pierwsze lata ojcostwa Dazai Osamu spędził na szlifowaniu literackich umiejętności, które potem wykorzystywał do pisania książek. Te wkrótce zaczęły się sprzedawać o wiele lepiej, aż jego nazwisko stało się rozpoznawalne, a on - rozchwytywany. Z żoną praktycznie przestał rozmawiać na inne tematy. Pozostawił na jej głowie nie tylko dom, ale również wychowanie dziecka. W japońskiej rzeczywistości nie było niczym dziwnym, że ojciec nie brał udziału w życiu rodzinnym, poświęcając się pracy, choć nie można powiedzieć, że Dazai swojej latorośli nie kochał, by zapomnieć jak wygląda i jak ma na imię. Na swój sposób darzył córkę jakiegoś szczególnego rodzaju uczuciem i starał się poświęcać jej jak najwięcej uwagi. Wolnymi wieczorami w weekendy czytał jej książki na dobranoc, na ścianie tworzył zwierzątka z dłoni, które dziecko potrafiły rozbawić, grał z nią w gry planszowe, ucząc skomplikowanych zasad w prosty sposób od najmłodszych lat, zabierał w różne miejsca i wiele by opowiadać, jak dużo radości odczuwał, przebywając z tą małą istotką powstałą z jego bezmyślności, a jeszcze więcej, jakie poczucie winy wyzwalały w nim jej duże, ciemne oczy, za każdym razem wpatrzone w niego jak w obrazek, nie dostrzegając jego oczywistych wad; jej idealny tatuś trzymający ją za maleńki paluszek swoim, jakby składali sobie przysięgę, że już na zawsze będą razem, a on wtedy czuł się jak skończony dureń. Gdy więc tego dnia mała Satoko wybuchła płaczem na całe metro, jak jej tato nagle znikł w nieprzyjemnym tłumie, i darła się w niebogłosy, powtarzając "Chcę do taty, chcę do taty", wtulona w ramię mamy, która w ten sposób próbowała ją uciszyć, choć z marnym skutkiem, Dazai zrozumiał, że nie chciałby nigdy jej zostawić. Puścił jej rączkę tylko na chwilę, aby żona mogła zająć wolne miejsce i posadzić małą na swoich kolanach, a dziecku wydało się to wiecznością. Jednak nim się przepchnął przez morze ludzi, całe metro zdążyło się dowiedzieć o ich rozłące. 

      Dziecko, przychodząc na świat, płacze z bezsilności i strachu, wtedy bezpieczeństwo daje mu matka biorąca go w swe ramiona. Możliwe, że już wtedy kształtuje się coś w rodzaju więzi między nimi, którą tylko oni rozumieją. Czy musiał usłyszeć krzyk własnego dziecka, by też chciał zostać rodzicem? Poczuł ścisk w sercu na myśl, że jest ktoś, kto nadal go potrzebuje, tymczasem dotąd egoistycznie zwracał uwagę wyłącznie na swoje potrzeby kosztem tych ludzi...

FYOZAI | Zimowa historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz