Nine. Zwrot akcji

49 3 5
                                    

Rok 2020, 9 lutego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rok 2020, 9 lutego. Godzina 14:20.
           Niepewna zamiarów Heisenberga, Ellie udała się na cmentarz, szukając tajemniczej paczki, którą kazał jej odnaleźć lord. Ostrożnie obejrzała każdy z nagrobków, zajrzała do każdego krzewu, a nawet spojrzała na drzewa, żeby znaleźć pakunek. Nigdzie go nie było. Nie zniechęcało to jednak bohaterki. Szukała dalej, aż w końcu trafiła na kapliczkę, w której oprócz śniegu i skórzanej torby nie było nic. Dziewczyna przestrzeliła kłódkę i otworzyła kraty, po czym podeszła do torby. Znajdował się na niej liścik o treści:
"Brawo! Znalazłaś mój prezent. Zabierz go na Altar i umieść pojemniki w otworach na podeście. Następnie weź Kielich Giganta. Podążaj za ogniem"
"Czym u licha jest Kielich Giganta i na co jest potrzebny Heisenbergowi?" zaczęła zastanawiać się bohaterka. Zajrzała do torby. Zobaczyła w niej cztery żółte pojemniki z pokrywkami ozdobionymi herbami rodów, z których pochodzili lordowie. "Zaraz, chwila..." przypomniała sobie o dzienniku mężczyzny, który niegdyś zamieszkiwał dom z czerwonym kominem.

Po wejściu na górę, ujrzała dziurę w dachu, przez którą weszła do środka chatki. Na stole w jadalni leżały dwie rzeczy, mianowicie dziennik oraz ciemnoczerwona skrzynka. Williams zaczęła czytać treść notatek.
"[...] Polecono mi wykonanie czterech pojemników z herbami lordów na pokrywkach oraz dostarczenie ich jak najszybciej po ich ukończeniu.
Ukłoniłem się, po czym opuściłem kościół.
8 lutego
Pojemniki, które wykonałem dla Matki Mirandy zaginęły, nie mogę ich nigdzie znaleźć."

  — O w mordę... czyli Heisenberg je ukradł — zdała sobie sprawę. — Nadal jednak nie wiem do czego mają służyć. Może łaskawie się dowiem od lokalnego Magneto... — stwierdziła, zabierając torbę i udając się na Altar.
Po dotarciu na miejsce, powitał ją radosny pisk Angie oraz zatroskane uśmiechy przyjaciół.
  — TWARDZIELKAAAAAAAAAA! — Angie podleciała do Ellie i przytuliła jej głowę. — JAK DOBRZE CIĘ WIDZIEĆ!
  — Ciebie też... um... puściłabyś mnie? Proszę? — poprosiła Williams.
  — Ach, tak, tak, już — lalka wykonała prośbę dziewczyny, a potem usiadła z powrotem na kolanach swojej właścicielki.
  — Dziękuję... hej, Duke. Mam coś dla ciebie — Williams zwróciła się do handlarza, a następnie wręczyła mu kryształowe szczątki Moreau.
  — To Lorda Moreau, jak mniemam? Idealny przykład groteski... co powiesz na czterdzieści tysięcy lei? — zaoferował, oglądając przedmiot.
  — Aż tyle za takie coś? Jasne, czemu by nie — odparła bohaterka. — Od razu też zrobię zakupy. Poproszę... dziesięć pocisków do strzelby i tyle samo do snajperki... — policzyła szybko w myślach — sześćdziesiąt sześć naboi do pistoletu... a z tego, co mi zostanie, poproszę pociski do granatnika.
  — Oczywiście — odparł z uśmiechem Duke, a następnie zaczął podawać bohaterce zapasy, które zakupiła.
  — Co jest w tej torbie? — zapytała zaintrygowana Elena.
  — Pojemniki, które kazał mi znaleźć Heisenberg — odpowiedziała Ellie, ładując broń i chowając resztę amunicji do plecaka. — Które nie wiem do czego służą, ani po co są mu potrzebne.
  — Czy mogłabym je obejrzeć? — poprosiła Donna.
Ellie bez słowa podała Donnie jeden z pojemników. Lalkarka przyjrzała mu się.
  — Dwa dni temu Matka Miranda kazała pewnemu mężczyźnie przygotować takie pudełka — powiedziała.
  — Temu z domu z czerwonym kominem. Pisał o tym w swoim dzienniku. Wiesz, do czego Miranda ich potrzebuje? — spytała Ellie.
  — Niestety nie — odparła smutno Donna.
  — Może powinniśmy spróbować je otworzyć? — zasugerowała Elena. — Może wtedy dowiemy się, co można byłoby w nich umieścić?
  — To dobry pomysł, Panienko Lupu. Pozwólcie mi spróbować — wtrącił Duke.
Beneviento wręczyła pudełko handlarzowi, który po chwili je otworzył. W środku nie było nic prócz lepkiej substancji, która pokrywała ścianki. Duke powąchał ją, a następnie oznajmił:
  — Jest wypełnione żywicą! I to nie byle jaką! — powiedział. — Tę żywicę wykorzystuje się do przechowywania skrystalizowanych rzeczy. Bądź istot żywych lub ich części.
  — Czegoś tu nie rozumiem. Miranda porwała Dinę, bo chce wykorzystać jej dziecko jako naczynię. Z notatek Moreau dowiedziałam się, że chce to zrobić, ponieważ pragnie odzyskać swą biologiczną córkę. W jaki sposób chciałaby wykorzystać pojemniki z tą żywicą? — Williams zastanawiała się na głos.
  — Pojęcia niestety nie mam — odpowiedział Duke, oddając bohaterce pojemnik. — Wspominałaś, że Lord Heisenberg kazał ci owe pojemniki znaleźć. Czy poinstruował cię, co z nimi zrobić?
  — Zostawił mi wiadomość, żebym umieściła je w otworach na tym podeście — bohaterka wskazała na podest pośrodku placu. — Potem mam zabrać Kielich Giganta i, cytując, "podążać za ogniem". Cokolwiek to znaczy.
  — Ugh, durny Heisenbongo!  Zawsze wszystko komplikuje, zamiast wprost ci wytłumaczyć co masz zrobić! — skomentowała Angie, wymachując energicznie rękoma.
  — Nie podejrzewasz, że to wszystko może być jedną, wielką pułapką? — spytała Elena.
  — Mam to na uwadze. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak zmierzałabym teraz do jego fabryki. Pułapka czy nie, muszę sprawdzić to miejsce — odparła Ellie.
Lupu skinęła głową. Ellie zabrała torbę, a następnie podeszła do podwyższenia i umieściła w odpowiednich miejscach pojemniki, zostawiając torbę na ziemi. Kielich Giganta, bo nim był owy podest, wysunął się lekko do góry, umożliwiając zabranie go, a na drodze przed bohaterką zapaliły się pochodnie. "O. Zatem o to chodzi w podążaniu za ogniem" pomyślała bohaterka. Spojrzała na podest.
  — Nie mówcie, że mam to ze sobą targać — stwierdziła nieco przerażona wizją zabrania obiektu.
  — Przewróć to i turlaj! — zawołała Angie, na co Donna złapała się za głowę. — No co?! To świetny pomysł!
  — Hm. Och, wiem! — oświadczył radośnie Duke, po czym wyjął z zaplecza taczkę i postawił na ziemi.
  — Ooo. Że też o tym nie pomyślałam — powiedziała marionetka.
  — Duke, nie zasługujemy na ciebie — odparła Ellie. — Nawet nie wiem jak ci się potem oddźwięczę za twoją pomoc.
Handlarz zaśmiał się serdecznie. Z pomocą Eleny i Donny (oraz oczywiście Angie) Ellie przeniosła podest na taczkę. Bohaterka pożegnała się z przyjaciółmi, po czym ruszyła tą samą drogą, którą przyszła na Altar po raz pierwszy - bo właśnie w tym kierunku prowadziły ją pochodnie. Choć nie było to proste zadanie, udało jej się dotrzeć do placu z posągami pierwszych władców wioski. "Hm... zobaczmy... na ziemi jest symbol parasola, który widziałam wcześniej... można go docisnąć... oby Kielich Giganta pasował" pomyślała, a następnie z lekkim trudem wyjęła podest z taczki i umieściła na środku platformy. Kielich Giganta opuścił się. Wtedy nastąpiło trzęsienie ziemi, po którym platforma z podestem zaczęła zjeżdżać w dół. Winda zatrzymała się, a Ellie udała się przed siebie. Ziemia zatrzęsła się znów. Następstwem tego było wyłonienie się z wody mostu, który umożliwiał dostanie się do fabryki. Gdy Ellie podeszła do bramy, usłyszała dobiegający z głośników głos Heisenberga:
— Ellie Williams! Witam serdecznie! — po tych słowach brama się otworzyła, a Ellie ruszyła dalej. — Nie sądziłem, że przetrwasz szaleństwo Donny lub Moreau. Gorsze rzeczy przeżyłaś w Ameryce i Afryce, prawda? Lubię cię.
"Skąd on wie o Raccoon City i Kijuju?" zaczęła się zastanawiać. Znów usłyszała lorda, kiedy stanęła przed głównym wejściem do budynku:
— Wchodź, śmiało! Nie martw się... to nie pułapka.
— Ta, a ja nie jestem odporna na większość wirusów tego świata — prychnęła Williams.
Nim weszła do środka, wiedząc, że Heisenberg kontrolował metal i w trakcie walki mógłby obrócić jej arsenał przeciwko niej, zabrała leżącą na ziemi cegłę. W razie czego, miała się czym bronić. Dziewczyna zaczęła badać pomieszczenie, w którym się znalazła. Białe drzwi naprzeciwko wejścia były zamknięte, dlatego bohaterka skręciła w lewo. Zeszła po schodach, po czym znów skręciła w lewo, potem w prawo, aż trafiła do niewielkiego pomieszczenia. Jej uwagę przykuł zakryty chustą fragment ściany. Ostrożnie do niego podeszła, a potem zdjęła zasłonę. Zmarszczyła brwi. Ściana była pokryta zdjęciami jej i Diny, reszty drużyny, która zajmowała się sprawą pleśni w Luizjanie, wspomnianej przed chwilą pleśni, Matki Mirandy oraz pozostałych lordów i ich zmutowanych form, a także mapami. Na jednej z nich było napisane "BSAA, PRZYBYWAJ!". "Jeszcze ich tu tylko brakuje" pomyślała ironicznie bohaterka. Spojrzała na zdjęcia władców wioski. Miranda była podpisana jako "Matka". Lady Dimitrescu została oznaczona jako "Wiedźma", a jej podobizna była przekreślona. Identycznie sprawa prezentowała się na zdjęciu Moreau, który został określony mianem "Rybaka". Zdjęcie Donny z kolei jako jedyne nie było przekreślone, znajdował się za to na nim napis "Przekabacona".
  — Obserwował mnie cały czas... — zaczęła rozmyślać na głos. — Lecz w jaki sposób dowiedział się o incydencie w Luizjanie? I Kijuju? I Raccoon City? — wypytywała. — Co tak właściwie planujesz?
  — Z chęcią odpowiem na to pytanie — zaskoczył ją Karl.
Szybko odwróciła się na pięcie i skonfrontowała Heisenberga. Przybrała pozycję bojową, gotowa, aby zaatakować cegłą, podczas gdy Heisenberg ze stoickim spokojem palił cygaro. Ellie zapytała:
  — Czego chcesz?
  — Niech zgadnę — wypuścił dym z ust. — Myślisz, że jest to pułapka, i że po podaniu ci ważnych informacji wydam cię Mirandzie, przy okazji zostając maminsynkiem.
— Dokładnie tak uważam — odparła bohaterka.
— To źle uważasz — stwierdził lord. — Posłuchaj... — nie skończył, gdyż przerwało mu warczenie dobiegające z poziomu niżej. — Scheiße (Cholera) — wymamrotał, po czym podszedł do kraty w podłodze i ją otworzył. — SIEDŹ CICHO! — warkot ustał, a Heisenberg spojrzał z lekkim zakłopotaniem na Ellie. — Wybacz za to. Usiądź sobie — przystawił krzesło blisko otworu w podłodze.
— Dziękuję, wolę postać — odpowiedziała chłodno Ellie.
Karl chciał coś powiedzieć, ale widząc cegłę trzymaną przez swojego gościa, zrezygnował. Podszedł do ściany ze zdjęciami, odłożył cygaro na popielniczkę i swoją mocą uniósł nóż. Williams przygotowała się do ewentualnego ataku.
  — Wyrośnięta paniusia — wbił nóż w podobiznę Dimitrescu, po czym go wyjął. — Rąbnięta do kwadratu lalka — wbił nóż w podobiznę Donny, po czym go wyjął. — I ten śmierdzący dziwak — wbił nóż w podobiznę Moreau, a następnie nawiązał kontakt wzrokowy z Ellie. — Nie rozumiesz? To wszystko jest testem! Sprawdzeniem, czy jesteś wystarczająco silna, aby dołączyć do rodziny Mirandy!
  — Nie zamierzam być w jej rodzinie! — odpowiedziała Williams.
  — Również nie zamierzałem i co?! Patrz jak skończyłem! — odparł Heisenberg. — I jestem następny w kolejce, co?! Zabij mnie, wespnij się w hierarchii! Właściwie, wiesz co?! Pieprzyć to! — używając mocy, szybko przeciągnął nóż po ścianie, przecinając przy tym oczy Matki Mirandy.
"Muszę do tego podejść ostrożnie" pomyślała Ellie. "Jedno niewłaściwe słowo i wszystko szlag trafi".
  — Mam gdzieś tę całą hierarchię. Mówiłeś, że możesz mi pomóc znaleźć Dinę. Zamieniam się w słuch — powiedziała, opuszczając ręce.
  — Ach tak — Heisenberg nagle... rozpromieniał. Znów nawiązał kontakt wzrokowy z bohaterką. — Jak wiesz, twoja słodka Dina nie została porwana z byle jakiego powodu. Miranda przetrzymuje ją w swoim laboratorium pod ziemią i chce wykorzystać waszego dzieciaka, żeby odzyskać swojego. Jednakże wiedźma bardzo dobrze wie, jak potężne to dziecko może się okazać. I że może zostać wykorzystane przeciwko niej jako silna broń.
  — Wow, wow, wow, wow, zwolnij trochę. W miarę rozumiem tę część z naczyniem dla zmarłego dziecka Mirandy. Ale dlaczego najzwyklejsze na świecie dziecko miałoby się stać bronią? — spytała zdziwiona Ellie.
— Och... wygląda na to, że będę musiał ci opowiedzieć tę historię od początku... — odparł Karl, po czym odchrząknął. — Cofnijmy się o siedem lat... The Connections w końcu udało się stworzyć klona dziecka Mirandy, która z nimi pracowała.
— Eveline...
— Dokładnie. W 2014 roku statek Annabelle wypływa w rejs, aby dostarczyć małą do innej placówki. Jednak coś idzie nie tak i... — gestem dłoni zachęcił Ellie do dokończenia.
— Statek rozbił się w Dulvey, w Luizjanie, Bakerowie znaleźli opiekunkę dziecka, Mię Winters, oraz Eveline. Dziewiątego października Eveline użyła swoich zdolności, a także pleśni, mieszając Bakerom w głowach. Oprócz Zoe i Joe'ego. Przez następne trzy lata Mia jest uważana za zmarłą, aż osiemnastego lipca 2017 roku jej mąż Ethan otrzymuje wiadomość rzekomo od niej, żeby po nią przyjechał. Następnie facet ma najbardziej traumatyczną noc swojego życia, a o świcie przybywa ekipa z Blue Umbrelli, w tym ja, na ratunek. Eveline zostaje unieszkodliwiona, Wintersowie ewakuowani, a my zaczynamy badać teren. Jaki związek ma ten incydent z tym co się dzieje tu i teraz, oprócz faktu, że Eveline była klonem dziecka Mirandy, które ta przeklęta wiedźma tak bardzo pragnie odzyskać?
— Eveline dla Mirandy była porażką, kolejnym nieudanym eksperymentem. Mateczka marnotrawna wróciła do wioski. Minęło trochę czasu... aż dowiedziała się o tobie i twojej słodkiej Dinie. Gdy dotarła do niej informacja o tym, że badałyście pleśń w Luizjanie, a potem o tym, że planujecie mieć dziecko, z jakiegoś powodu uznała, że będzie ono idealnym naczyniem. Co swoją drogą było bardzo głupie. Na jej miejscu porwałbym Rosemary Winters... mała byłaby o wiele potężniejszym naczyniem... ale co ja tam wiem...
  — Znowu mówisz o mocach dzieciaków. O co z nimi tak właściwie chodzi?
  — Mia była zarażona pleśnią. Zaś Ethan... ach, Ethan. Nigdy nie słyszałem o czymś tak niezwykłym, a wiele przeżyłem. Ethan został zabity przez Jacka Bakera. Potem zmartwychwstał za sprawą pleśni... poskutkowało to tym, że choć wygląda on normalnie... tak naprawdę jest pleśniakiem. Jak Pinokio był z drewna, tak Ethan jest z pleśni. Co powstanie z dwóch rodziców powiązanych z nagarem?
  — Niech zgadnę, dziecko o nadprzyrodzonych zdolnościach połączonych z omawianym przez nas pasożytem.
Karl zaklaskał, po czym odparł:
  — Brawo.
  — Jest pewien haczyk. A nawet dwa. Pierwszy, jestem odporna na większość zaraz tego świata, w tym na pleśń. Drugi, Dina nie została zarażona pleśnią, a osoba, która zgodziła się pożyczyć... wiadomo co do zabiegu in vitro, nawet nie była zaangażowana w sprawę Dulvey i The Connections. Dlaczego nasze dziecko miałoby mieć moce jak Rose? — zapytała Ellie, odkładając cegłę na stół.
  — Cóż, jak to mówią... nigdy nie ufaj swoim doktorom.
Williams zmarszczyła brwi.
  — Miranda ma wiele asów w rękawie. W tym zmiennokształtność.
  — Chcesz powiedzieć, że... że... — Ellie usiadła na krześle, próbując uspokoić oddech.
  — Że doktorka, która odpowiadała za zabieg i ciążę Diny to przez cały czas była Miranda? Jak najbardziej. Nie było dla niej problemem przybrać postać miłej, niepozornej lekarki, a potem podłożyć pleśń do komórki, która później powędrowała do twojej partnerki.
  — To przez nią tu jesteśmy... to ona mówiła, żeby przylecieć do Rumunii... to ona zasugerowała nam spacer po lesie, który zaprowadził nas do wioski...
  — Jeżeli chcesz, to możesz płakać, mam tu gdzieś chusteczki.
  — Ceremonia ma być dzisiaj... w jaki sposób ta szmata ma zamiar wykorzystać mojego syna? Przecież jeszcze się nie urodził!
  — Matka marnotrawna umieściła w brzuchu twojej partnerki Cadou. Chce w ten sposób przyśpieszyć proces ciąży, żeby jak najszybciej zacząć ceremonię.
  — La puta loca... — Ellie wycedziła przez zęby, po czym wstała. — Kiedy "zadzwoniłeś", powiedziałeś, że mi pomożesz znaleźć Dinę. Jak rozumiem, załatwienie Mirandy też wchodzi w rachubę.
— Nie przegapiłbym okazji, na którą czekałem wiele lat — odpowiedział Karl. — Mam przygotowanych kilka rzeczy, które ułatwią zmiażdżenie jej na miazgę — wystawił rękę.
— Jeszcze dziś spadną jej korona oraz głowa — odparła Ellie, ściskając dłoń Heisenberga.
"Obym tego nie żałowała" pomyślała.

~🐺~

Karl Heisenberg joined the squad!
Ten rozdział był pełen rewelacji. Ellie dowiedziała się straszliwej prawdy, a także zyskała partnera w zbrodni. Jakie gadżety do pokonania Mirandy ma Heisenberg? I gdzie są Chris, Abby oraz Rebecca? Tego dowiemy się w rozdziale następnym.
Jeżeli pojawiły się jakieś błędy, możecie mnie śmiało poinformować.
Pamiętajcie, nie wszystko jest takie jak się wydaje, a ja się z Wami żegnam i pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie! Do zobaczenia niebawem!

Hunt || RE & TLOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz