Bezdźwięczne słowa

60 10 19
                                    

Było już późne popołudnie, prawie wieczór następnego dnia. Słońce niemal kończyło swoją podróż po łososiowym niebie. Kaminari siedział zmarnowany przy swoim średniej wielkości, czarno-białym biurku. Nastolatek pochylał się nad jakimiś bazgrołami w swoim zeszycie, nie potrafiąc nawet rozczytać się po samym sobie. Zaczął nerwowo gryźć długopis i bawić się swoimi żółtymi włosami, które były w lekkim nieładzie.

"Cholera, za nic nie potrafię się skupić"

Wyczerpany licealista po kilku nieudolnych próbach zrobienia pracy domowej z matematyki poddał się i ze zrezygnowaniem zamknął zeszyt, rzucając długopis w jedną z lazurowych ścian swojego pokoju. Potrzebował przerwy.

Chwycił więc swoją ukochaną gitarę akustyczną. Był to nieco pokiereszowany instrument. W końcu miał już parę lat za sobą. Z przodu była cała obklejona przeróżnymi naklejkami, głównie zespołów - My Chemical Romance, Rolling Stones, Nirvana, Metallica, Pink Floyd... Możnaby wymieniać w nieskończoność i jeszcze dalej. Natomiast z tyłu widniał portret pikachu, który Denki własnoręcznie namalował. Ostatnio nawet wymienił zwykłe struny na jaskrawo żółte, aby te pasowały do jego stylu.

Chłopak uśmiechnął się szeroko gdy tylko jego palce musnęły delikatnie struny gitary. Gra na gitarze była jednym z lepszych i ważniejszych rzeczy w jego życiu, nawet jeżeli był tylko amatorem. Długo dumał nad tym, jaką by to zagrać piosenkę, w między czasie grając losowe chwyty, które roznosiły się po pokoju jak na wietrze. W końcu zaczął śpiewać i grać;

Mama, we all go to hell

Mama, we all go to hell

I'm writing this letter and wishing you well

Mama, we all go to hell

Oh well now Mama, we're all gonna die

Mama, we're all gonna die

Stop asking me questions, I hate to see you cry

Mama, we're all gonna die

And when we go don't blame us, yeah

We'll let the fires just bathe us, yeah

You made us oh so famous

We'll never let you go

And when you go don't return to me my love

Kaminari miał grać dalej, lecz nagle sielankę przerwało pukanie do drzwi.
– Denki, czy zrobiłeś już tę pracę domową? – jego matka weszła do pokoju z wyrazem twarzy, po którym można było wywnioskować, że doskonale znała już odpowiedź. Chłopak w panice rzucił gitarę na kwiecisty dywan i usiadł na obrotowym krześle przy biurku, otwierając podręcznik od matematyki. Jego mama jedynie westchnęła i wyszła. Licealista jedynie przewrócił oczami gdy ujrzał, że nie zamknęła za sobą drzwi.

Wstał niechętnie ze swojego miejsca, aby domknąć wejście do pomieszczenia. Następnie wrócił mozolnie do swego biurka, szukając na nowo w książce strony z pracą domową. W pokoju ucichło tak bardzo, że było słychać jedynie lekki szelest kartek podręcznika.

W końcu niepocieszony uczeń postanowił uciec się do ostatniej deski ratunku - internetu. Wyciągnął ze swojej ozdobionej milionami przypinek, czarnej torby telefon. Zaczął wpisywać temat pracy domowej w Youtube.

"Może znajdę tu jakiś przydatny poradnik?"

Nastolatek zaczął oglądać jeden z filmików i rozwiązywać pierwszy przykład. Jednak nagle coś go rozproszyło. Przypomniał sobie słowa Jirou;

Kamijirou - W Rytm MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz