Część 2

20 3 1
                                    


Znowu to samo, tylko tym razem jest o wiele gorzej. Nie czuję kompletnie nic poza chłodnym uściskiem wokół nadgarstka. Nogi po raz kolejny odmówiły mi posłuszeństwa i potulne jak baranek powędrowały za mężczyzną. Nie rozumiem dlaczego mi to robi, czy ja zrobiłam coś nie tak? Nie znam go i wcale nie chcę poznawać, ani tym bardziej spędzać z nim czasu.

Gdy wsiadłam do auta, do moich nozdrzy ponownie dostał się zapach palonego tytoniu, był bardziej wyrazisty niż poprzednim razem. Zapinając pas pozwoliłam sobie rozejrzeć się dokładniej po wnętrzu, z marnym skutkiem. Było ciemno, na dworze i w środku. Spojrzałam na fotel kierowcy i dostrzegłam leżącą na nim fioletową chustę. Chwilę później Michael sprytnie ją ukrył i usiadł na miejscu odpalając silnik.

Gdzie mnie wywiezie?

- Słuchaj, nie wiem o co Ci chodzi, ale naprawdę nie jestem Tobą zainteresowana. - zaczęłam tłumaczyć. - Nie zrozum mnie źle, ale mam chłopaka i jestem od Ciebie młodsza. - powiedziałam delikatnym tonem, na co chłopak się tylko zaśmiał.

Musiałam jakoś do niego dotrzeć. W najłagodniejszy sposób dać mu do zrozumienia, że nie podoba mi się to, co robi. Nie jestem marionetką, którą złapie się za rękę i poprowadzi gdziekolwiek będzie miał ochotę. W zasadzie, siedzę w jego samochodzie nie z własnej woli, zatem... może jestem?

- Dziewczyno, nie jesteś w moim typie, już Ci to mówiłem. - pokręcił głową. - A druga sprawa, jesteś młodsza tylko o cztery lata, to praktycznie żadna różnica. - wzruszył ramionami kontynuując. - Ale przyznam, że w tych skórzanych spodniach wyglądasz ponętnie. - dodał unosząc kąciki ust.

Nigdy więcej ich nie założę. To obrzydliwe.

- Dlaczego muszę z Tobą jechać? Zrobisz mi krzywdę? - mruknęłam opuszczając głowę w dół.

Nagle samochód się zatrzymał, a Michael włączył światełko na panelu. Wyciągnął dłoń w moim kierunku i uniósł nią podbródek. Zamarłam. Byłam wystraszona, ale chyba już nie tak bardzo jak poprzednim razem.

- Boisz się mnie? - zapytał spoglądając głęboko w oczy.

Dopiero teraz mogłam dostrzec jego czekoladowe oczy, które wpijały się w moje. Włosy były idealnie ułożone jak wcześniej, z wyjątkiem jednego kosmyka. Wyraz twarzy miał jakby łagodniejszy, a nad prawą kością policzkową odznaczała się drobna blizna.

- Ni-Nie, nie boję się. - jęknęłam.

Skłamałam.

- To dobrze. - odsunął się, zgasił światełko i ruszył. - Chcę pokazać Ci jedno miejsce. - dopowiedział.

Środek nocy, nie znam chłopaka, wiezie mnie gdzieś, bo zachciało mu się wycieczek krajoznawczych. Znam całe miasto i jego przedmieścia. Nie ma tu niczego, czego wcześniej bym nie widziała.

Zaczęłam argumentować, że nie jest to dobra pora na zwiedzanie, ponadto mieszkałam tu od urodzenia i znam każdy skrawek terenu. Jednak żadne słowa nie robiły na nim wrażenia i zamiast ustąpić, jechaliśmy dalej. Zrezygnowałam z jakichkolwiek prób przekonywania i wpatrywałam się w ciemność za szybą. Trasa nie była długa, ale mijała w ciszy, która dodatkowo mnie stresowała.

- Jesteśmy. - oznajmił, po czym wysiadł z auta nie czekając na moją reakcję.

Wypięłam pas, otworzyłam drzwi i wysiadłam. Na wprost znajdowała się ścieżka, którą podążyłam za brązowookim. Tego miejsca nie znałam. Równie dobrze mogłam uciekać gdzie pieprz rośnie, ale biorąc pod uwagę noc i nieznajomość terenu, wolałam trzymać się jego.

Kiedy się poznaliśmyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz