Część 1

24 3 1
                                    

Moje całe ciało drżało. Dlaczego? Niepewność? Strach? Zdecydowanie tak. Pas, który wpięłam chwyciłam tak mocno, że po chwili miałam na dłoni odciśnięty jego wzór.

- Ładnie pachniesz. - wymamrotał przez zaciśnięte zęby włączając radio.

Nic nie odpowiedziałam. Byłam wręcz przerażona. Kątem oka zerkałam w stronę nieznajomego, a z jego twarzy starałam się cokolwiek wyczytać. Na próżno. Pokerowa twarz, żadnych emocji, nawet nie wyglądał jakby oddychał. Jego blada skóra świeciła się od promieni zachodzącego słońca, wlatujących przez przednią szybę pomiędzy gałęziami drzew. Przez całą drogę jechaliśmy w ciszy, a ja zastanawiałam się czy aby na pewno chce zrobić mi krzywdę.

- Tutaj w lewo... - szepnęłam po cichu, gdy wyjechaliśmy na dróżkę żużlową.

- Tak, wiem. - machnął ręką. - A potem pierwszy dom od prawej. - dodał.

Skąd wie, gdzie mieszkam? Widzę go pierwszy raz na oczy. Nawet tak charakterystyczne auto bym zapamiętała, jeśli kręciłoby się gdzieś w pobliżu domu. Zamarłam.

- Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - spojrzałam w jego stronę pytając.

Patrząc na niego można było wyczytać niezadowolenie z mojego pytania. Uniósł prawą rękę i delikatnie zmierzwił nią włosy, po czym przewrócił oczami.

- Obserwuję Cię już od dłuższego czasu. - spojrzał w moją stronę z pełną powagą. - Żartuję sobie. - parsknął śmiechem dodając.

Mnie wcale nie było do śmiechu i podejrzewam, że każdej innej osobie w obecnej sytuacji też nie byłoby do śmiechu. Chciałam jak najszybciej wysiąść z samochodu i biec ile sił w nogach. 

- Tutaj możesz się zatrzymać. - wskazałam palcem na pobliski przystanek. - Będę miała już blisko, a muszę do sklepu zajść. - kłamałam.

W głębi duszy modliłam się o to, aby się zgodził. 

Michael spojrzał na mnie spode łba, ale na moją prośbę posłusznie zatrzymał się na przystanku. Odetchnęłam z ulgą. Czyli jeszcze trochę pożyję. Pospiesznie wypięłam pas i otworzyłam drzwi chcąc od razu opuścić samochód nieznajomego, Najpierw jednak po raz drugi poczułam mocny chwyt mojego nadgarstka.

Co tym razem?

- Do zobaczenia, Lauro. - uśmiechnął się nonszalancko luzując uścisk.

Mam nadzieję, że już więcej go nie zobaczę. Nic nie odpowiedziałam, uwolniłam nadgarstek, przetarłam drugą dłonią, aby zminimalizować uczucie pieczenia i wysiadłam zamykając za sobą drzwi. 

- Proszę, jedź stąd. - mamrotałam w kółko pod nosem idąc w kierunku domu.

Kiedy usłyszałam zryw silnika i pisk opon, w końcu odetchnęłam z ulgą.

Gdy wróciłam do domu czekała na mnie mama wraz z tatą. Nawet się nie zorientowałam kiedy zaszło słońce i zrobiło się ciemno. Wiem, że to był powód dlaczego czekali na mnie w dwójkę.

- Przepraszam! Zagapiłam się i pobiegłam za daleko. Straciłam rachubę czasu. - zaczęłam tłumaczyć. - W międzyczasie zadzwonił Kevin, że dostał pracę i zagadaliśmy się. - skłamałam, po raz kolejny. Co niby miałam im powiedzieć? Zostałam praktycznie porwana? Jechałam z obcym mężczyzną? 

- Doprawdy? To świetna nowina! Pogratuluj mu od nas. - uśmiechnął się tata mówiąc. - A teraz idź pod prysznic, zaraz będzie kolacja. - dodał wskazując na pieczeń w piekarniku. 

Stałam w łazience przed lustrem i się zastanawiałam... Myślałam o tym ile miałam szczęścia, że jestem cała i zdrowa. Wpatrywałam się w odbicie i główkowałam dalej skąd Michael wiedział, gdzie mieszkam. Czy to w ogóle jego prawdziwe imię? Może kłamał. Może kłamał w każdej kwestii. Nie chcąc dłużej tego rozważać weszłam pod prysznic i pozwoliłam gorącym kroplom wody ogrzać moje ciało. 

Kiedy się poznaliśmyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz