Liam
Minęły prawie cztery tygodnie od zabójstwa Anthony'ego Carter'a. Nadal mam sobie za złe, że mu nie pomogłem. Z początku chciałem o wszystkim opowiedzieć Lenie, ale zrezygnowałem z tego pomysłu. Dlaczego tego nie zrobiłem? Bo jestem pieprzonym tchórzem i stwierdziłem, że nie chcę jej do tego mieszać. Może to, co robię, jest niewłaściwe, ale jedynie pragnę jej dobra. Ian przyczynił się do śmierci dwóch osób, w tym mojej mamy. Jak do cholery jasnej miałem obwieścić dziewczynie, którą kocham najmocniej na świecie, że jej ojciec to morderca?! No jak?! Staram zachowywać się normalnie, lecz obraz jak Paul strzela do Anthony'ego, cały czas miga przed moimi oczami. Zresztą nie tylko ja jestem tym wstrząśnięty. Harry, gdy widzi mojego ojca, ma ochotę brać dupę w troki i uciekać, gdzie pieprz rośnie. Najzwyczajniej w świecie woli nie zachodzić mu drogi, bo wie, jaki może mieć to skutek. Jestem coraz bliżej do zdemaskowania Paula Payne, potrzebuję jeszcze tylko kilku niezbitych dowodów. Muszę zdążyć przed jego ślubem z Leną. Kilka dni temu spotkałem się z Eveline Miller, aby powspominać stare szkolne czasy. Oczywiście, zabrałem ze sobą Lenę, którą przedstawiłem jej jako moją dziewczynę. Eve, była bardzo podekscytowana faktem, że jakoś ułożyłem sobie życie. Ona jako jedna z wielu również nie wie, jaki naprawdę jest mój ojciec. Okazało się, że ma narzeczonego, który ma na imię Sebastian i bardzo wspiera ją w ciężkich chwilach, jakie teraz przechodzi przez Sandrę. Stan jej siostry z dnia na dzień się pogarsza. Sandra popada w coraz większy obłęd, a co najlepsze ubzdurała sobie, że jestem jej mężem i zabiorę ją z tego psychiatryka. To okropne, że musi skończyć akurat w taki sposób. Najprawdopodobniej do końca życia będzie nieświadoma swoich czynów. W pewnym sensie ponosi również karę za to, co zrobiła Lenie i chorobliwą zazdrość o mnie. Sprawiedliwość jednak istnieje na tym świecie.
- Molly, wychodzę, masz tutaj raporty z kilku ostatnich spotkań. Przekażesz je ojcu? – poprosiłem sekretarkę i podałem jej plik kartek.
- Oczywiście. Życzę miłego dnia – uśmiechnęła się przyjaźnie, a następnie powróciła do swoich zajęć.
- Dzięki, nawzajem Molly – pomachałem zielonookiej kobiecie i z ulgą opuściłem budynek Payne-Enterprises. Po drodze do samochodu ściągnąłem idiotyczny krawat i marynarkę. Nigdy nie lubiłem się tak ubierać, ale praca tego wymaga. Ruszyłem prosto do domu z uśmiechem na twarzy, bo wiem, że czeka tam na mnie Lena. Zostawiłem auto w garażu. Po wejściu do domu przywitała mnie zupełna cisza. Dokładnie się rozejrzałem i udałem się do salonu, gdzie zastałem Lenę leżącą na kanapie z okładem na czole.
- Co jej się stało? – zmartwiony spytałem Julie, która siedziała koło mojej ukochanej na skraju mebla.
- Niejadek nie zjadł śniadania i zasłabła – odparła, podając Lenie wodę do picia.
- Po prostu nie byłam głodna – powiedziała uparcie szatynka. Zrobiłem kilka kroków w jej stronę i dopiero teraz mogłem zobaczyć jak przerażająco była blada. Dosłownie jak ściana.
- Może ty przemówisz jej do rozumu, ja już nie mam żadnych sposobów, aby zmusić ją do jedzenia – gosposia załamała ręce i opuściła pomieszczenie.
- Lena, kochanie, dlaczego nie chcesz jeść? – klęknąłem koło kanapy i chwyciłem drobną dłoń szatynki.
- Mówiłam przecież, że nie jestem głodna – jęknęła przeciągle.
- Nie może tak być, musisz coś zjeść. Zabrać cię do lekarza? – zapytałem, gładząc ją po włosach.
- Już byłam – odpowiedziała krótko. Tylko dlaczego ja o tym nie wiem? A jeśli to coś poważnego. Zacząłem panikować w podświadomości.
- I co ci powiedział?
- Zrobili mi kilka badań. Wykluczyli jakieś poważniejsze choroby i stwierdzili, że to z nerwów. Wszystko przez to, że tłumię w sobie cały stres – wytłumaczyła, kątem oka spoglądając na mnie.
- Zaniosę cię na górę, ta kanapa jest strasznie niewygodna – zaproponowałem, a ona pokiwała przecząco głową. Jest uparta jak osioł.
- Sama pójdę. Dam radę – wstała, ale zaraz się zachwiała. Na szczęście byłem w pobliżu i ją złapałem, zanim zaliczyła bliskie spotkanie z podłogą. Uniosłem niebieskooką jak pannę młodą, już bez żadnych protestów z jej strony i zaniosłem do pokoju.
- Przebiorę się i zaraz do ciebie przyjdę – powiedziałem, gdy położyłem ją na łóżku. Pobiegłem do mojej sypialni i szybko zmieniłem ciuchy na dres oraz koszulkę z krótkim rękawem. Zajrzałem jeszcze do kuchni, by Julie przygotowała jedzenie dla Leny.
- Wiem, że jesteście razem – wypaliła, nalewając zupę na talerz. Zesztywniałem.
- C-co? – wydukałem, patrząc na nią zszokowany. Skąd ona o nas wie?
- Ty i Lena. Widzę, jak na nią patrzysz, a poza tym zauważyłam was kiedyś razem i wcale nie wyglądało to na typowo przyjacielskie relacje. Nie powinnam się wtrącać, bo to nie moja sprawa, ale bez obaw nie pisnę panu Paulowi ani słowa. Lena wygląda na szczęśliwszą, kiedy jesteś obok – posłała mi ciepły uśmiech i postawiła talerz na tacy, którą mi podała.
- Dziękuję, Julie – odwzajemniłem gest i wróciłem na górę do Leny.
CZYTASZ
Save Me |L.P. ✔️
FanfictionGdy Liam poznaje młodszą o dwadzieścia trzy lata narzeczoną swojego ojca, jego życie diametralnie się zmienia. Jest przekonany, że Lena spotyka się z jego ojcem jedynie dla własnej korzyści i jest do niej wrogo nastawiony. Jednak nie wie, co tak nap...