2. Czerwiec. Popołudnie

279 18 10
                                    

-Mogę się dowiedzieć co ty odpierdalasz Gogol?- zapytał po raz kolejny Sigma.
Klaun od czterech godzin siedział przy podłużnym, bogato zdobionym stole i coś spisywał na bardzo długim arkuszu papieru. -Quiz byłby zbyt prosty gdybym powiedział Ci odpowiedź, czyż nie, Sigma-kun?- odparł klaun wprowadzając młodszego w jeszcze większą konsternację. -Mam w dupie twoje cholerne quizy! Chcę podać obiad a stół jest zawalony twoimi rzeczami. Jest już o wpół do s z e s n a s t e j . Normalni ludzie o tej porze jedliby już podwieczorek!- wkurzył się kolorowowłosy, po czym wyszedł z pokoju, unosząc ręce w akcie desperacji. Nikolai go denerwował, ale nie był na tyle głupi by próbować rozkazywać magikowi. Właściwie to nie miałem pojęcia czemu po prostu nie rozkazałem klaunowi zabrać rzeczy ze stołu i wyjść. Na pewno by mi się nie sprzeciwił, a ja byłem tego w pełni świadom. Podszedłem go blondyna i cicho, spokojnie powiedziałem -Nikolai, jestem głodny, proszę, zabierz stąd te rzeczy.- Skutek był natychmiastowy.

            Cyrkowiec w mgnieniu oka wstał i za pomocą swojej zdolności, jednym szybkim ruchem zabrał ze stołu wszystkie przedmioty. Uśmiechnąłem się do niego łagodnie, na co ten odpowiedział promiennym rozszerzeniem warg w wyrazie dziecięcej dumy. Poczułem dziwne ciepło pośrodku klatki piersiowej, jakby moje serce zostało owinięte delikatnym, ciepłym materiałem. -Ohh Dosiu, tak ślicznie się uśmiechaaasz!- zawołał klaun, po czym kolejny raz tego dnia mnie przytulił. Sigma wrócił do pokoju i przewrócił oczami, zabierając się do ponownego odgrzewania pierogów. Bram Stocker zaczął zagadywać Nikolai'a o sposoby na upuszczenie jak największej ilości krwi bez ryzyka wykrwawienia, a ja poszedłem go swojego pokoju żeby spisać plan ataku na magazyn z bronią, którą wycofano z produkcji, przeznaczonym dla Ivan'a i niewielkiego oddziału ochronnego.

              Po około dwudziestu minutach wparował klaun, z wiadomością że obiad jest podany. Zszedłem po schodach z charakterystycznym stukotem obcasów. Ivan skinął lekko głową z szacunkiem na mój widok a Nikolai gestem dłoni pokazał abym usiadł obok niego. Spełniłem prośbę, jako że nie obchodziło mnie zbytnio gdzie i obok kogo będę siedział. Zabrałem się do jedzenia, a gdy skończyłem odniosłem talerz na blat obok zlewu, ściągając tym na siebie wdzięczne spojrzenie Sigmy. Od razu dołączył do mnie Gogol. Zauważyłem że ma na sobie swoje czerwone rękawiczki. -Coś nie tak, Dosiu?-  spytał, zauważając moje spojrzenie. -Dlaczego Ty ciągle nosisz te rękawiczki?- zapytałem mimowolnie. Klaun popatrzył na mnie zdziwiony, zaraz potem jednak tajemniczo się uśmiechnął i powiedział -Chodź ze mną.- Usłusznie poszedłem za blondynem, zastanawiając się nad jego reakcją. Weszliśmy do jego pokoju, gdzie gestem pokazał mi abym usiadł na czerwonej poduszeczce leżącej na kafelkowanej w szachownicę podłodze, a sam wdrapał się na zwisające z sufitu koło i spojrzał na mnie poważnie -Ale nie mów nikomu, dobrze?- Skinąłem głową na potwierdzenie. Klaun powoli zdjął rękawiczki. Zamarłem, westchnąłem i możliwie najspokojniej spojrzałem mu w oczy.

                         Zastanawiałem się
         ile jeszcze tajemnic ukrywa cyrkowiec

Ta-dam ! Kolejny rozdział i trochę napięcia ale spoczko potem będzie już w miarę soft ☆

sᴜᴍᴍᴇʀᴛɪᴍᴇ sᴡᴇᴇᴛɴᴇss || FyolaiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz