Wigilia klasowa

16 2 0
                                    

Pov: Janek

Ani ja nie powiedziałem kogo mam, ani on nie powiedział kogo. Oczywiście nie mogłem normalnie wylosować bo wylosowałem huh.....właśnie go. Nie wiedziałem co mu kupić ale nie chciałem się go pytać, bo wolałem żeby nie wiedział. W końcu kupiłem mu małą świecącą kolorową lampkę w kształcie kotka. Uważam, że to dość słodki prezencik.

Wigilię mieliśmy na 18 w szkole. Przyszedłem na 17:30 żeby pomóc przygotowywać salę. Nie było dużo osób. 

Kiedy skończyliśmy układać wszystkie rzeczy klasa się zebrała. Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy jeść. Głównie przekąski. Przyszedł czas na prezenty. Dawaliśmy osobie jakiej robiliśmy ten prezent. Najpierw ja dostałem, od Zosi. Dała mi skarpetki, czyli najbardziej basic prezent jaki można było. Ale nie narzekałem bo były całkiem ładne. Potem przyszedł czas na danie mojego. Wziąłem prezent i podałem chłopakowi. Gdy go otwierał widziałem jego uśmiech. Był na pewno szczęśliwy faktem, że miałem go ja, a że miałem z nim najlepszy kontakt, była duża szansa, że trafię w prezent. Tak jak myślałem. Gdy Sasza zobaczył lampkę kotka który zmienia kolorki, był szczęśliwy i podziękował na prezent z uśmiechem.

Po Wigilii chłopak spytał się mnie czy chciałbym pójść z nim na spacer. Zgodziłem się. Kiedy wszyscy szli w kierunku domów, ja z nim poszliśmy w zupełnie inną stronę. 

- Zaprowadzę cię gdzieś, zaufaj mi - cicho powiedział i przyspieszył.

Szliśmy około 10 minut aż w końcu zobaczyłem mały park z drzewkami. Znałem go. Chodziłem tam często z Saszą, ale nie wiedziałem, że jest tu tak krótkie przejście ze szkoły. Powiedział, żebym usiadł koło niego na ławce i zaczął mówić.

- Zbliża się sylwester, a w centrum organizują coś związanego z nim. Będą fajerwerki i jakieś małe zabawy. Może chcesz wybrać się tam razem?

- Spoko pomysł!! - odpowiedziałem

Potem wróciłem do domu. Położyłem się na swoim łóżku, i przypomniało mi się jak u mnie był. Wtedy, nie wiedziałem czy to co zrobiłem było na miejscu, ale nawet powiedzenie, że było to "po przyjacielsku" coś znaczyło. Fajerwerki, zabawy? Z nim to brzmi super! A kto wie, może wydarzy się coś więcej......


Ostatnia ławkaWhere stories live. Discover now