Dojechaliśmy na miejsce, Sarah jak nigdy szła wesoła wiedź że spędzi dzień że mną i z płotkami, lubiła ich .
-O Londyn.-JJ ucieszony powiedział.
-Hej JJ wróciłam-Powiedziałam trochę nie pewnie.
-Hej Kie, johnB, Pope-Kontynuowalam.
-Jak tam noc widzę że dobrze po twojej szyji-Zaśmiał się John. Zapomniałam że dalej tam były malinki.
-Było okej.
-To co idziemy na Łódkę?-Spytał pope.
-Tak,wezmę piwo.-Wspomniała kie.
Poszliśmy wszyscy na pomost przy którym stała łódka. Była nie duża usiadłam z brzegu pomostu i patrzyłam na linie choryzątu. Dosiadł się do mnie JJ.
-Młoda co z tobą, wakacje?- Spytał
-Czuje coś do chłopaka który jednym ruchem może mnie zmieść z planszy.-Mówiłam trochę konkluzywnie.
-Rafe, nie jestem dobrym wyborem to prawda, jeśli coś go naprawiło to wtedy ale ja nie wieże w cuda.-Tłumaczył
-Ta...
Po tej rozmowie starałam się nie myśleć o Rafie i się bawić z wszystkimi, cały dzień nam zleciał było z nimi cudownie i mogłam siedzieć do której chciałam bo moi rodzice i Tony wyjechali na tydzień.
-Chcę wznieść toast- Mamrotalam pijana siedząc na gałęzi drzewa.
-Łooo-Karzdy krzyknoł.
-Za moich najlepszych znajomych na tej wyspie...
-Dobra tej pani już podziękujemy.-Powiedziała Sarah.
-Ktoś nie pił?-Spytała.
Wyglądało na to że karzdy.
-Przepraszam ale musisz jechać do domu masz fo kogo napisać żeby cię odwiózł?-Dopytała.
Ja tylko wyciągnęłam telefon i weszłam w wiadomości z Rafem.Rafe
Proszę cię przepraszamRafe
Co mogę zrobić?Rafe
Zależy mi na tobie.Lily
Przyjedziesz po mnie?Rafe
Tak gdzie?Lily
Do domu JohnaBRafe
Okej jadę już.-Rafe przyjedzie.-Poinformowałam siostrę chłopaka.
-Okej o tyle dobrze.
Rafe przyjechał dosyć szybko. Wysiadł żeby otworzyć mi drzwi. Wsiadłam a on mnie zapioł.
-Lily ja przepraszam zależy mi na tobie Okej.- Tłumaczył.
-Ja nie jestem zła ale się boję Okej-znów miałam łzy w oczach.
-Ja wiem że narobiłem gówna ale posprzątam Okej?
-Rafe-Powiedziałam cichym tonem i wzięłam jego twarz w moje ręce
-ja ci pomogę.-kontynuowałam.
Byliśmy już pod domem a on gdy już wysiadłam dalej stał przy aucie zamiast wsiąść.
-Czego tak stoisz, a wsumie chodź do domu do mnie.
Chłopak się zebrał i wszedł razem ze mną do domu. Nie wiedziałam jak się zachować byłam pijana a on na ćpany. Widziałam to po jego źrenicach i pustce w oczach.
-Powiesz mi dlaczego to bierzesz?-Spytałam że spokojem siadając z nim w salonie.
-Muszę?-Spytał
-Rafe Dobra to ja Ci najpierw coś powiem. Okej?-Chłopak przysunął się do mnie nie odpowiadając.
-Martwię się, jak tu przyjechałam myślałam że będę spędzać czas tylko z Sarah Co najwyżej z topperem. Owszem nie lubiłam na początku twojego towarzystwa, ale to się odmieniło, lubię cię.- Mówiłam z załamującym się głosem.
-Wow Lily.-Chłopak patrząc na mnie wykrztusił.
-Biorę to bo to mnie niszczy życie, jestem na skraju załamania do tego ten zakład i Ojciec ja nie daje już rady-Zaczoł płakać gdy tylko doszedł do zakład.
-Jaki zakład?-Spytałam
-O ciebie, że rozkocham ciebie w sobie ale...
-Co jestem jebanym zakładem?-Przerwałam mu I aż wstalam.
-To nie tak Lily ja cie Kocham. Serio nie wiem po co się założyłem, to głupie. -Tłumaczył
-KOCHASZ MNIE? Jezu Rafe ja nie wiem co myśleć.-Powiedziałam zmieszana sytuacją.
-Nic nie mów poprostu zapomnijmy o nas i tyle jestem do niczego.-Mówił z obrzydzeniem do siebie.
-Nie umiała bym zapomnieć, wiem że to wszystko gówno znaczy bo jestem nachlana ale nie ty mi tego nie rób.-Mówiłam na skraju załamania. On widząc to wzioł moją twarz w swoje ręce i zbliżył nasze usta do siebie. Kochałam jak tak robił a po tym ten uśmieszek.
Był cudowny, gdy się uśmiechał. Zaczęliśmy się namiętnie całować, aż w jednej chwili wisiał nademną. -Jesteś pewna? Spytał a ja tylko na to kiwnełam mu głową na zgodę i kontynuował całowanie i schodził coraz niżej zostawiając wszędzie malinki...****
Przebudziłam się o 4 nad ranem. Rafe słodko spał bok mnie, nie chciałam go budzić więc poprostu wstałam i pocałowałam go w czułko i poszłam ogarnąć siebie i zmyć resztki makijażu.
Wiedziałam że już nie zasnę więc zrobiłam sobie też coś do jedzenia i się ubrałam. Po zrobieniu wszystkich tych czynności poszłam na kanapę położyć się obok Rafe'a. Siedział na telefonie patrząc relacje moich znajomych. Kiara wstawiła moje wyznanie na relacje, było mi tak glupio a z drugiej strony jak zobaczyłam zdjęcie chłopaków na kolejnym poście to oni gorzej wyglądali.
-Nie obudziłaś mnie?-Wymamrotał nagle chłopak lerzący obok mnie.
-Nie jest koło piątej dopiero i wyglądasz jakbyś miał zjazd, zresztą ja też-Zaśmialiśmy się oboje.
-Lily, co teraz z nami-Mówił miejsc zamknięte oczy.
-Szczerze, nie wiem.-Powiedziałam.
-To ogłaszamy to czy jak?-Dopytał
-A chciał byś być z przyjaciółkom twojej siostry?-
Spytałam.
-Jeśli to ty, to... nawet nie myślę o opcji nie.- rozweselony powiedział.
-Tylko wiesz co chce się jeszcze pocieszyć tobą dopóki nikt o nas nie wie.-Powiedziałam mu.
Chłopak wstał z kanapy w samych bokserkach i zawisł nademną.
-Jesteś moja Lily Paterson.-Powiedział z tym swoim uśmieszkiem.
-A ty mój Rafe Cameron..."Nawet diabeł ma serce"
_________________________________________________
Trochę krótsze niż reszta ale mam nadzeje że się podoba. Proszę się nie przyzwyczajać do takich relacji między Rafem a Lily
CZYTASZ
From hate to Love (Rafe Cameron)
RomanceLily Paterson wraca na wyspę po dwóch latach nieobecność. Jej życie zaczyna sie zmieniać o 180°