Czy to koszmar?

85 1 0
                                    

"Stało się coś okropnego"

Właśnie byliśmy już bliscy celu a nagle ktoś wybiegł nam przed auto. Nie wiedziałam co się dzieje pamiętam tyle że Rafe ostro kręcił i walnelismy w coś.

****
Przebudziłam się w szpitalu leżąc na łóżku z gipsem, najgorsze było to że przez mój rozmazany wzrok zobaczyłam tylko kątem oka że leży obok mnie szatyn, ale nie wiedziałam co jemu jest. Słyszałam szlochy. W jednym momencie użalam moją przyjacolke stojącą przy moim łóżku.
-Jezu żyjesz. Lily, odwaliło wam?-Powiedziała zmartwiona stanem odu z nas.
-Ja tylko chciałam się wymknąć na zachód by znim go oglądnąć, co mu jest?-Szlochałam mówiąc te ostatnie trzy słowa.
-Wstrząs mózgu i dostć mocne odrażenia, plus jeszcze jest w śpionczce.-Opisała
-Kiedy się obudzi?-Spytałam
-Lekaże mowią że może w każdej chwili ale nikt nie wie kiedy.-Wytłumaczyła
-Sarah, ja przepraszam że fo namówiłam wiem że nie jestem za mądra, kocham go.-Wykrakalam te słowa.
-Kochasz go?-Spytała
-Wydaje mi się że tak.-Potwierdziłam
-Pierwszy raz słyszę że ktoś kocha mojego brata.- powiedziała
-Nie powiesz mu?-Spytałam
-Lily Paterson-Wtracila się lekarz, a Sarah wyszła z sali.
-Tak to ja.-Odpowiedziałam pani doktor.
-Jutro dostaniesz wypis, jest wszystko okej, tylko nie naruszać ręki.-Wytłumaczyła
-Dziękuję.-żucilam i wstałam z łóżka odrazu jak wyszła.
Podeszłam do łóżka Rafe'a. Leżał cały obity i poturbowany. Zwróciłam uwagę na jego powieki
wyglądały jakby chciał wstać I coś powiedzieć ale nie mógł. Usiadłam na krześle obok niego i wzięłam jego dłoń przylozylam do swojej.
Głowę położyłam na jego torsie i zaczęły mi łzy lecieć z oczu, całe przeszklone i szczypiące oczy to u mnie standard. Nie wiedziałam że w kimś takim jak on można się zakochać. Przeważnie ma trzy łaski na raz i z każdą w inny dzień się spotyka. Nie było mnie tu długo. Przez cały wyjazd ani razu nie miałam go w głowie, a jak od Sarah coś uslychalam o jakiejś nowej lasce Rafe moją reakcja zawsze była bardziej obrzydzająca. Leżałam tak z nim aż pielęgniarka nie przyszła mu podłączyć nowej kroplówki.
Poszłam położyć się do swojego łóżka. Zasnęłam dosyć szybko.

****
Rano gdy wstałam zmieżono mi ciśnienie i zadzwonili po rodziców by mnie odebrali. Do tego czasu siedziałam przy Rafie i gadałam mu o bzdetach. Poruszył palcami na sprawę o tym jak zaczęłam mu gadać o pierścionkach. Nie wiedziałam nawet skąd ten temat się wzioł ale słyszał chyba wszystko co mówię. Nie miałam pewności. Czas przeminoł a ja już słyszałam moją matkę idącą korytarzem, ale nie rozwścieczoną tylko jakby zatroskaną. Do mnie nigdy nie miała takiego podejścia, tylko do Tonyego. Dziwnie słuchało jej opini opropo jej zamartwiania się mną. Pożegnałam się z Rafem i pojechałam z rodzicami do domu.
-Kochanie, potrzebujesz czegoś?-Spytala mama
-Nie, tylko koniec szlabanu.-Powiedziałam
-To oczywiste.-Nowe auto zamówiliśmy ci z tatą jutro przyjedzie.-Oznajmiła
-Mamo ja mam auto przecież.-Powiedziałam
-No tak ale miałaś wypadek, może chcesz iść z Sarah gdzieś?-Spytala.
-Zaraz się jej spytam.
Siedziałam i nie dowierzałam w to co się dzieje mama jest dla mnie miła, i jeszcze się troszczy.

Lily
Jestem już w domu.

Sarah
To super, kochana potem napisze jestem z płotkami.

Lily
Spoko, miłej zabawy.

Zostało mi samej wyjść się przejść było dosyć wcześnie 13 dopiero więc najpierw ogarnęłam się. Wzięłam prysznic I umalowałam się. Ubrałam na siebie spodenki jensowe, berzowy top oraz czarne conversy. Złapałam w ręce słuchawki i telefon a następnie wyszłam z domu. Przechodziłam uliczkami miejac słuchawki w uszach i słuchając piosenki "Only".
Pasowała mi idealnie do mojego samo poczucia.
Stwierdziłam że pokieruje się na plażę. Szłam długimi szlakami i czasem witałam się z znajomymi osobami. Na plaży spotkałam Toppera I Kielca. Oboje odrazu zwrócili na mnie uwagę.
-Paterson!-Krzyknoł któryś z chłopaków.
Odrazu stanęłam w miejscu i czekałam az podejdą.
-Jaki się trzymasz?-Spytał Topper.
-A to wy wiecie?-Nie miałam pojęcia że kto kolwiek wie o wypadku.
-Rafe o tobie tyle gada ale ostatnio calowal się z jakąś łaską, Lana, chyba?-Oznajmił Kielc.
-Co!?-Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Kielc, nie stresuj jej, jest po wypadku a to nie prawda. -Powiedział Topper.
-Sorry ale idę sama posiedzieć-Oznajmilam i poszłam.
Kierowałam się w stronę mojego i Rafe'a ulubionego miejsca. Był to wielki głaz przy brzegu. Siedziałam i wpatrywalam się w linie horyzontu. Nudno było bez mojego kochasia który zawsze jakieś głupie problemy sprowadzał. Dostałam właśnie sms z wynikami krwi że szpitala. Było wszystko okej ale ta jedna rzecz na dole inne geny niż mama. Ojca się zgadzały ale to by wytłumaczalna moje zielone oczy. Każdy ma brązowe i tak samo włosy. Włosy mam te same ale moje oczy to zawsze była dla mnie zagadka. Zadzwoniłam odrazu do taty.
-Hej Tato, jest sprawa.
-Słucham córciu.
-Mam inna mamę niż Tony?
-Czekaj co...?
-Mam wyniki, mogę wrócić do domu. Ale masz mi to wytłumaczyć.
-Dobrze wróć to pogadamy.
Właśnie Szlam przerażona tyle rzeczy się dzieje w tym tygodniu a ja jestem w centrum tego wszystkiego.
Właśnie doszłam do domu, nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Jak wróciłam to tata i do wtedy mama siedzieli przy stole.
-Slucham-Powiedzialam z pretesją
-Nie to nie jest twoja mama.-Oznajmił
-Czyli macocha tak?-Spytałam
-Twoja mama umarła odrazu po twoich narodzinach. Ale Lily zrozumiem jeśli jesteś zła.-
Że spokojem powiedział.
-Nie wiem, jadę się przejechać, kupiliście mi energetyki?-Spytałam ponownie
-Tak są w małej lodówce-Powiedziała macocha od teraz.
-Dziękuję, będę o 20.-Mówiąc to wzięłam napuj i klucze od nowego auta.
Nie miałam pojęcia gdzie jechać więc pojechałam w odwiedziny do Rafa. Po drodze jeszcze zajechałam do sklepu po nasze ulubione przekąski. Na miejscu na początku był problem z wejściem ale jak się przectawilam wiedzieli że to ja miałam z nim wypadek. Znów gadałam mu o głupotach i różnych przeżyciach. Na słowa o tym jak bardzo tęsknię, wybudził się.
-Lily-Mowił zaspanym głosem.
-Tak,  jezu tak się bałam-Oznajmiłam
-Moja gwiazdko-Zwrócił się do mnie.
-Pamietasz co kolwiek?-Spytałam
-Nie tylko to że nie mam domu.-Zachichotał
-Mieszkasz u mnie, ale twój tata się zmartwił, wielki Ward Cameron, się czymś martwi- Zasmialam się ,a chłopak że mną.
-Kocham cię Lily.-Powiedział.
-Kocham cię Rafe-Wydusilam to z siebie.
Siedziałam i rękami przeczesywałam jego włosy.
Gadaliśmy i się śmialiśmy, aż przypomniało mi się co Kielc powiedział.
-A z tą Laną to prawda?-Zmartwiona Spytałam
-Lana? Jezu tak przepraszam.-powiedział
-Rafe!. Kiedy?
-Jak wtedy mnie ojciec wywalił.
Siedziałam z łzami w oczach patrząc prosto na niego. Przejoł się czyli wie że źle zrobił .
-Daj mi dwa dni na przemyślenia okej?- Powiedziałam
-Lily, kocham cię, nie zerwiesz?-Spytał
-Daj mi to przemysleć-Po tych słowach delikatnie ucałowałam go w usta u uśmiechnęłam się wychodząc.

From hate to Love (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz