Rozłąka

67 4 0
                                    

Minoł tydzień od wyznania Rafa. Właśnie stoję przed drzwiami jego domu i czekam chyba na zabawienie. Nie miałam pojęcia jak mu powiedzieć że nie chcę by wyjechał. Tamtej nocy upilismy się jak świnie, i nie myślałam jak na co dzień a teraz tylko chce od niego usłyszeć że to był żart. Wdychając powietrze do moich płuc anastepnie je wypuszczają zapukałam do drzwi przedemną. W drzwiach ukazała się Sarah, wesoła i gotowa gdzieś iść.
-Hej, idziesz ze mną?- Spytała uśmiechając się
-Nie, potem do was przyjdę. Jest Rafe?
-Tak, pakuje się ,ale...
-Coś się stało?- Dopytałam blondynkę która nagle spochmurniała.
-Znów zaczoł ćpać i posprzeczał się z ojcem.
-Jezu, dobra ogarnę, chyba. Pozdrów płotki.- Powiedziałam wchodząc na wyższe piętro.
Szłam powoli długim, oświetlonym promieniami słońca korytarzem. Kierując się do chłopaka pokoju miałam tylko nadzieję że się nie pokłucimy. Pod drzwiami zebrałam myśli i zapukałam do białych drzi.
-Wejdź!-Dobiegł dźwięk głosu za wejścia. Łapiąc za złotą gałkę , a następnie przekręcając nią weszłam do pomieszczenia.
Pierwsze co zrobiłam rozejrzałam się po pokoju, bywałam tu wiele razy ale było tu inaczej. - Lily?- Spytał Rafe gdy tylko weszłam głębiej w pokój.
-Zdziwiony? Chciałam cię jeszcze zobaczyć, i pogadać.
-Nie nie jestem zdziwiony, ale miałem do ciebiebie potem zajrzeć.- Mówił powoli stawiając kroki w moją stronę. Widziałam to w jego oczach że znów coś się dzieje ale musiałam najpierw zacząć mówić by to rozwiązać.
-Co się dzieje, wiesz dobrze że się martwię.
-To ja mam się o ciebie martwić, oraz dbać.- Mówił jak bym była jego własnością.
-Rafe, miałeś przestać. Nie puszczę cię nigdzie jeśli nie pokażesz mi że umiesz beż tego żyć.
-Owszem, bez ciebie, bez tego, co jeszcze może dach nad głową mi zabierzecie.- Wybuchł łzami i zaglubueniem. Widząc to podeszłam do niego i przytuliłam.
-Nikt, nie zabierze mnie tobie.- Mówiłam patrząc mu prosto w błękitne oczy.
-Skąd wiesz, mój ojciec wszystko zrobi by się mnie pozbyć.
-Wiem, bo cię kocham. I nikt mi tego nie zabierze dopóki żyje.- Tłumaczyłam gdy on dalej błądził w swoich myślach. Wszystko nagle stanęło gdy do pokoju wszedł jego ojciec, Ward.
-Lily ,Nie wiem co tu robisz ale muszę porozmawiać z moim synem.
-Dzień dobry, przepraszam już wychodzę.- Powiedziałam odczepiając się od szatyna.
-Nie, zostań.- Wtrącił Rafe.
-Kim ona niby jest żeby była przy naszej rozmowie.- Ward nerwowo warknoł.
-Moją...- Zrobił przerwe na odech.
-Moja narzeczoną.- Rafe odparł z dumą i zadowoleniem.
-Co!?-Krzyknęłam z niedowierzania w to co się stało.
-Dobrze panna Paterson może zostać.- Zezwolił ojciec chłopaka. Szatyn wpatrywał się we mnie jak w coś do zjedzenia, gdy jego ojciec, zezwolił na jego zostanie w domu, po tym jak usłyszał tą nowin o której ja też nie wiedziałam.
-Cieszę się że to ty będziesz nosiła moje nazwisko.- Ward zwrócił się do mnie.
-Ta, ja też.- Powiedziałam gdy mężczyzna opuszczał pokój. Stanęłam przy krawędzi łóżka I podniosłam głowę ku górze by pomyśleć.
-Zła jesteś?- Spytał, podchodząc do mnie ilapiac mnie za dłoń.
-Rafe, narzeczoną? Nie jestem zła bo cię kocham ,ale mogłeś mnie uprzedzić.
-Przepraszam, ja też cię kocham i jesteś moją a to...- Przerwał zdanie gdy wyciagnoł małą obrączkę z szuflady obok łóżka.
-Czekaj...-Zatrzymałam zanim zdążył o to zapytać. -Jesteś pewien?
-Tak jestem. Przyjmiesz moje nazwisko?
-Oczywiście.- Mówiąc to czułam łzy szczęścia w oczach. Czułam spełnienie, wiedziałam że długo to szczęście nie potrwa, bo oboje mamy na srane w głowach, ale próbowałam się cieszyć chwilą.

****

Minoł dzień od kąd jestem zaręczona z Rafem. Dziś odbywa się rodzinny obiad

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

From hate to Love (Rafe Cameron)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz