~4~

237 28 2
                                    

Lata mojego życia mijają nieubłagalnie, a ja już od dawna nie jestem naiwnym młodzieniaszkiem. Teraz jestem dojrzałym mężczyzną...

Czuję jak szczupłe, zgrabne palce wślizgują się do mojej dłoni. Uśmiecham się pod nosem i zaciskam własne palce, by powstała nierozerwalna więź.

Spacerujemy wzdłuż klifu, księżyc w pełni oświetla nam drogę, a pod nami migają światła nocnego życia miasta, które kiedyś było moim domem. Otula nas mroźne powietrze, ale nie przeszkadza nam.

Po jakimś czasie rozłączam nasze dłonie, by objąć Go w pasie. Anioł śmieje się lekko i czuję jak Jego silne ramię obejmuje mnie, a czarne skrzydła dodatkowo otulają. Obaj milczymy, nie potrzebne nam żadne rozmowy, wystarczy, że po prostu jesteśmy razem.

Spacerujemy ciesząc się sobą nawzajem, a noc wokół nas powoli przeradza się w mroźny świt. Nagle Anioł Ciemności zatrzymuje się i bez żadnego słowa zaczyna obdarowywać mnie namiętnymi pocałunkami, między którymi udaje mi się usłyszeć ciche niczym powiew wiatru:

- Kocham cię.

Lecz mój kochanek nie pozwala mi odpowiedzieć, jedynie coraz nachalniej mnie całuje i lekko popycha na jakiejś drzewo. Pozwala zaczerpnąć tchu i ponownie złącza nasze usta. Tymi pieszczotami doprowadza mnie do szaleństwa, a gdy czuję, że zaraz wybuchnę On nagle odsuwa się ode mnie.

- Coś się stało? – pytam zaniepokojony, gdyż w Jego oczach dostrzegam pewną obcość.

- Nie myślałeś, by wrócić? – Głową wskazuje miasto dudniące własnym rytmem końca nocy. – Wydaje mi się, że już powinieneś.

- Co takiego? – Jestem tak zaskoczony, że nie wiem jak zareagować.

Anioł Ciemności cofa się o dwa kroki.

- Już nie jesteś dzieckiem, nie jesteś też zagubiony. Nie potrzebujesz już mojej opieki. – W Jego oczach kryje się coś, czego nigdy przedtem nie widziałem. To chyba ból.

- Dlaczego tak mówisz? – szepczę, niepewnie robiąc krok w Jego stronę. Wyciągam ręce przed siebie.

- Powinieneś rozpocząć nowe życie u boku tobie podobnych. – Robi kolejny krok w tył, rozkłada pierzaste skrzydła. On chce uciec, zostawić mnie tu samego. Dobrze wie, że bez Jego pomocy nie trafię z powrotem do jaskini, jest zaczarowana, a mimo to chce mnie teraz porzucić. Dlaczego? Robi to dla siebie, czy dla mnie?

Coś czarnego wydostaje się z kącika Jego oka i spływa w dół policzka. Łza Anioła Ciemności.

- Tak będzie dla ciebie najlepiej...

- Nie, nie będzie! – krzyczę rozpaczliwie i łapię Go za rękę. – Czy Ty tego nie rozumiesz?! To Ty, mój Aniele, jesteś moją rodziną, moim domem, moim światem. Ty jesteś moim życiem! Bez Ciebie ja nie istnieję...

Opuszczam wzrok, lecz Jego ramienia nie puszczam. Zaciskam mocniej palce, boję się, nie chcę ponownie zostać sam. Jego dłoń delikatnie łapie mnie za podbródek i unosi w górę. Nasze oczy wpatrują się w siebie jak zahipnotyzowane. Powoli zatracam się w bezmiarze krwistej czerwieni.

- A ja nie istnieję bez ciebie – odpowiada twardo, w Jego głosie marnie ukrywa się nutka ulgi.

Nasze usta ponownie tej nocy łączy pełen uczuć pocałunek. A Jego otulające mnie skrzydła potęgują uczucie bezpieczeństwa, którego tak bardzo potrzebuję.

Czy to możliwe, by mroczna istota cienia była zdolna do takiego poświęcenia dla zwykłego śmiertelnika? Czy to możliwe, by Anioł Śmierci był gotów poświęcić własne szczęście dla człowieka...?


Anioł Ciemności (BoysLove)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz