~5~

226 29 0
                                    

Mijają kolejne lata, a ja zestarzałem się. Jestem już starcem, który ledwo żyje...

Mój kaszel wyrywa mnie z płytkiej drzemki. Z trudem podciągam się na łokciach i rozglądam się po tak dobrze znanej mi kolorowej jaskini. Dostrzegam Go siedzącego nieopodal regału z książkami.

Ponownie kaszlę i Anioł Ciemności podnosi wzrok znad czytanego opasłego tomu jakiejś księgi. Odkłada ją i szybko podchodzi do mnie.

- Powinieneś leżeć – mówi delikatnie i leciutko mnie popycha. Bez oporów opadam na poduszki.

- Proszę, zabij mnie... – mamroczę niewyraźnie pod nosem. Jestem tak stary, że nawet ledwo mówię, choruję już od kilku lat. Mój ukochany Anioł Ciemności szukał dla mnie leku po całym świecie, lecz bez rezultatu.

- Nie! Co ci odbiło z taką prośbą?! – oburza się. Szczelnie otula mnie kocem.

- A po cóż mam żyć, skoro nie masz już ze mnie żadnego pożytku?

- Przestań, nie mów tak! – ucisza mnie i nadzwyczaj delikatnie głaszcze mój pokryty zmarszczkami policzek.

- Proszę cię, oszczędź mi cierpień i zabij mnie – powtarzam mą prośbę.

On tylko kręci głową, a ja dostrzegam w kącikach Jego krwistych oczu czające się łzy rozpaczy i bezsilności.

- Tak będzie lepiej i dla mnie, i dla ciebie. Ja jestem już stary i tak lada chwila umrę, a ty jesteś tak piękny, że na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego na moje miejsce – mówię bardzo spokojnie i uśmiecham się do Niego jak zawsze, gdyż jestem mimo bólu i choroby szczęśliwy.

On tylko kręci przecząco głową.

- Nie mów tak! Chcę tylko ciebie! – szepcze i widzę, że z coraz większym trudem powstrzymuje łzy.

- Mój kochany Aniele... – Podnoszę rękę i próbuję dosięgnąć Jego policzka. Ten gest sprawia mi wiele trudności, mimo to On wie co chcę zrobić i pomaga mi łapiąc moją zwiotczałą dłoń i przykładając do swojego bladego, niezwykle chłodnego policzka.

- Kocham cię, mój najdroższy Aniele, ale, proszę, pomóż mi, ulżyj mi w cierpieniu... Każdy dzień to dla mnie coraz większa męka, nie mogę się już prawie ruszać, ledwo oddycham... – Jak na zawołanie atakuje mnie napad kaszlu. Anioł błyskawicznie sięga po szklankę wody i pomaga mi się napić.

- Czy na tym właśnie polega miłość?! By zabić ukochaną osobę? – pyta z niedowierzaniem. Szybko wierzchem dłoni wyciera samotną łzę.

- Nie, mój Aniele. W miłości przede wszystkich chodzi o kochanie tej drugiej osoby i o poświęcanie się dla jej dobra – tłumaczę Mu cierpliwie. Zawsze powtarzam dokładnie te same słowa z nadzieją, że kiedyś je zrozumie.

Dotykam Jego dłoń, znajdującą się obok mojej.

- Kocham cię, mój Aniele Ciemności. – Uśmiecham się i zamykam oczy.

Nie mam już sił i nagle czuję, że zbliża się kolejny atak kaszlu, tym razem już ostatni. Wiem, że to będzie najgorszy i najbardziej męczący ze wszystkich. Osłabi mnie i wykończy. Tak bardzo chciałbym, by On mi pomógł i ulżył, bym nie cierpiał, ale wiem, że On się nie odważy na to. W końcu On nie jest jak inne Anioły Ciemności, On ma serce i umie kochać...

Czuję jakiś ruch i otwieram oczy. Widzę Go nad sobą ze sztyletem w ręce.

- Czy ty... też to wyczuwasz? To, że lada... chwila... ja...?

- Tak – mówi krótko. Po Jego policzkach otwarcie spływają czarne łzy. – Jesteś tego pewien? Chcesz tego? – upewnia się.

Ja tylko kiwam głową z uśmiechem i zamykam oczy. Czuję jak jeszcze pochyla się nade mną, Jego miękkie usta muskają moje w naszym ostatnim pocałunku, który odwzajemniam, po czym Anioł Ciemności prostuje się.

- Kocham cię! – krzyczy zrozpaczony i precyzyjnie wbija mi niewielki, ozdobiony kamieniami szlachetnymi sztylet prosto w serce.

Ogarnia mnie niesamowita ulga i błogi spokój. Uśmiecham się szerzej, a na swojej twarzy czuję coś mokrego, to zapewne Jego łzy.

Jak to możliwe, że niby taki zimny i okrutny Anioł Ciemności może mieć tak ludzkie, pełne ciepła, miłości i współczucia, serce...?


Anioł Ciemności (BoysLove)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz