Mijają kolejne lata, a ja zestarzałem się. Jestem już starcem, który ledwo żyje...
Mój kaszel wyrywa mnie z płytkiej drzemki. Z trudem podciągam się na łokciach i rozglądam się po tak dobrze znanej mi kolorowej jaskini. Dostrzegam Go siedzącego nieopodal regału z książkami.
Ponownie kaszlę i Anioł Ciemności podnosi wzrok znad czytanego opasłego tomu jakiejś księgi. Odkłada ją i szybko podchodzi do mnie.
- Powinieneś leżeć – mówi delikatnie i leciutko mnie popycha. Bez oporów opadam na poduszki.
- Proszę, zabij mnie... – mamroczę niewyraźnie pod nosem. Jestem tak stary, że nawet ledwo mówię, choruję już od kilku lat. Mój ukochany Anioł Ciemności szukał dla mnie leku po całym świecie, lecz bez rezultatu.
- Nie! Co ci odbiło z taką prośbą?! – oburza się. Szczelnie otula mnie kocem.
- A po cóż mam żyć, skoro nie masz już ze mnie żadnego pożytku?
- Przestań, nie mów tak! – ucisza mnie i nadzwyczaj delikatnie głaszcze mój pokryty zmarszczkami policzek.
- Proszę cię, oszczędź mi cierpień i zabij mnie – powtarzam mą prośbę.
On tylko kręci głową, a ja dostrzegam w kącikach Jego krwistych oczu czające się łzy rozpaczy i bezsilności.
- Tak będzie lepiej i dla mnie, i dla ciebie. Ja jestem już stary i tak lada chwila umrę, a ty jesteś tak piękny, że na pewno znajdziesz sobie kogoś lepszego na moje miejsce – mówię bardzo spokojnie i uśmiecham się do Niego jak zawsze, gdyż jestem mimo bólu i choroby szczęśliwy.
On tylko kręci przecząco głową.
- Nie mów tak! Chcę tylko ciebie! – szepcze i widzę, że z coraz większym trudem powstrzymuje łzy.
- Mój kochany Aniele... – Podnoszę rękę i próbuję dosięgnąć Jego policzka. Ten gest sprawia mi wiele trudności, mimo to On wie co chcę zrobić i pomaga mi łapiąc moją zwiotczałą dłoń i przykładając do swojego bladego, niezwykle chłodnego policzka.
- Kocham cię, mój najdroższy Aniele, ale, proszę, pomóż mi, ulżyj mi w cierpieniu... Każdy dzień to dla mnie coraz większa męka, nie mogę się już prawie ruszać, ledwo oddycham... – Jak na zawołanie atakuje mnie napad kaszlu. Anioł błyskawicznie sięga po szklankę wody i pomaga mi się napić.
- Czy na tym właśnie polega miłość?! By zabić ukochaną osobę? – pyta z niedowierzaniem. Szybko wierzchem dłoni wyciera samotną łzę.
- Nie, mój Aniele. W miłości przede wszystkich chodzi o kochanie tej drugiej osoby i o poświęcanie się dla jej dobra – tłumaczę Mu cierpliwie. Zawsze powtarzam dokładnie te same słowa z nadzieją, że kiedyś je zrozumie.
Dotykam Jego dłoń, znajdującą się obok mojej.
- Kocham cię, mój Aniele Ciemności. – Uśmiecham się i zamykam oczy.
Nie mam już sił i nagle czuję, że zbliża się kolejny atak kaszlu, tym razem już ostatni. Wiem, że to będzie najgorszy i najbardziej męczący ze wszystkich. Osłabi mnie i wykończy. Tak bardzo chciałbym, by On mi pomógł i ulżył, bym nie cierpiał, ale wiem, że On się nie odważy na to. W końcu On nie jest jak inne Anioły Ciemności, On ma serce i umie kochać...
Czuję jakiś ruch i otwieram oczy. Widzę Go nad sobą ze sztyletem w ręce.
- Czy ty... też to wyczuwasz? To, że lada... chwila... ja...?
- Tak – mówi krótko. Po Jego policzkach otwarcie spływają czarne łzy. – Jesteś tego pewien? Chcesz tego? – upewnia się.
Ja tylko kiwam głową z uśmiechem i zamykam oczy. Czuję jak jeszcze pochyla się nade mną, Jego miękkie usta muskają moje w naszym ostatnim pocałunku, który odwzajemniam, po czym Anioł Ciemności prostuje się.
- Kocham cię! – krzyczy zrozpaczony i precyzyjnie wbija mi niewielki, ozdobiony kamieniami szlachetnymi sztylet prosto w serce.
Ogarnia mnie niesamowita ulga i błogi spokój. Uśmiecham się szerzej, a na swojej twarzy czuję coś mokrego, to zapewne Jego łzy.
Jak to możliwe, że niby taki zimny i okrutny Anioł Ciemności może mieć tak ludzkie, pełne ciepła, miłości i współczucia, serce...?
CZYTASZ
Anioł Ciemności (BoysLove)
Fantasy~🤍~🖤~🤍~🖤~🤍~🖤~ Historia dwóch dusz, które nigdy nie powinny się spotkać. Młody chłopak w akcie desperacji wchodzi do jaskini okrutnego Anioła Ciemności, by umrzeć z Jego ręki. Co z tego wyniknie? ~🤍~🖤~🤍~🖤~🤍~🖤~ Opowiadanie jest bardzo kró...