Pov. Allison.
Siedziałam na kanapie z okropnym bólem głowy i wsłuchiwałam się w krzyki Leo. Rozumiem, że był zły, ale że aż tak? Wypominał mi tą całą wczorajszą akcję już od ponad godziny, a ja w tym czasie starałam się zniwelować kaca. Zjadłam już ogórki kiszone i wypiłam ponad litr wody, a cały czas nic nie działało. Zakaz brania leków był jednak przekleństwem. Kiedy mężczyzna znów podniósł głos o pół tonu za głośno nie wytrzymałam i rzekłam.
-Już rozumiem, wystarczy.- Starałam się brzmieć spokojnie.
-Chuja, a nie wystarczy.- Mruknął i spojrzał na mnie.- Wiesz, że ostatnim razem kiedy nie było cię tak długo w domu to prawie cię straciłem, więc się zamknij. Nie wiesz jak to jest, kiedy znajdujesz swoją młodszą siostrę w takim stanie gdzieś w środku miasta, którego ona nawet nie zna.- Usiadł wreszcie na fotelu.
-Rozumiem, że się martwisz, ale przecież nic mi nie jest.- Wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że to co zrobiłam było głupie i nieodpowiedzialne, lecz starałam się zachować większy spokój niż mój brat.
-Jak zrobisz coś takiego, jeszcze jeden raz...- Zaciął się na chwilę.-...to nie będziesz mogła wyjść z domu, do końca swojego życia.- Zakończył.
-Się wie, szefie.- Zasalutowałam, a Leo przewrócił oczami.
-Cieszę się, że nic ci nie jest.- Po chwili ciszy uśmiechnął się i wstał z fotela.- A teraz chodź się przytulić.- Od razu po jego słowach podniosłam się z siedzenia i podeszłam do niego, by następnie wsunąć się pomiędzy jego ramiona.- Kocham cię młoda, wiesz?
-Wiem staruchu. Ja ciebie też.- Zaśmiałam się. Od zawsze tak do niego mówiłam, pomimo tego, że był ode mnie dziewięć lat starszy, co nie jest jakąś ogromną różnicą wiekową.
Gdy odsunęliśmy się od siebie znów poczułam straszne ukłucie w głowie. Skrzywiłam się przez to lekko i przymknęłam oczy. Leo zrobił swoją firmową zmartwioną minkę. Gdy ból chwilowo ustał otworzyłam patrzałki i uśmiechnęłam się lekko.
-Wszystko okej.- Oznajmiłam, a Messi spojrzał na zegarek znajdujący się na jego nadgarstku.
-Cholera, muszę lecieć.- Westchnął, a jego wzrok znów powędrował na mnie.- Posiedziałbym dłużej, ale jeszcze jedno spóźnienie i trener mnie chyba zabije.
-No to szybko, nie opieprzaj się tak.- Parsknęłam, a Leo zaśmiał się i chwycił swoją torbę by następnie polecieć do drzwi.
-Nie rób nic głupiego. Anto wraca za około godzinkę, więc do tego czasu nigdzie nie wychodź. - Zamyślił się na chwilę.- Thiago może szybciej wrócić od babci, przez co jest możliwość, że będziesz musiała się nim chwilę zająć.- Zakończył i po raz ostatni na mnie spojrzał.- Idę, pa!
-Pa!- Wykrzyknęłam i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
Odetchnęłam ciężko i skierowałam swoje oczy ku kuchni. Moje stopy samoistnie ruszyły w tamtą stronę, zaś moja ręką bez mojej kontroli otworzyła lodówkę. Przeglądnęłam całą zawartość, aż w końcu chwyciłam mleko czekoladowe. Zamknęłam drzwiczki od chłodziarki i udałam się na górne piętro domu, a następnie weszłam do mojej sypialni. Nie zamykając drzwi usiadłam na moim łóżku i odkręciłam napój. Wypiłam go dość szybko, z racji na to, że uwielbiałam mleko czekoladowe. Był to mój ulubiony bezalkoholowy napój zaraz po kawie. Rzuciłam butelką do kosza na śmieci i oczywiście, z moim koszykarskim talentem, trafiłam praktycznie perfekcyjnie. Uśmiechnęłam się i wstałam z łoża, żeby następnie podejść do ogromnego okna z widokiem na ulicę. Stwierdziłam, że pogoda była naprawdę niezła. Było bardzo ciepło, a słońce grzało, przez co odczuwalna temperatura była jeszcze większa. Zerknęłam na szafę i praktycznie od razu, moje stopy ruszyły w tamtą stronę. Otworzyłam garderobę i wyjęłam z niej czarne bikini. Pobiegłam do łazienki i przebrałam się szybko. Związałam włosy w rozwalony kucyk i chwyciłam swój ręcznik. Przeglądnęłam się w lustrze i poprawiłam lekko moją fryzurę. W odbiciu ujrzałam ręce z zaleczonymi ranami, to samo tyczyło się nóg, szyi i bioder. Dawno nie miałam na sobie tego typu stroju kąpielowego, lecz zważając na to, że byłam sama w domu to byłam na tyle odważna, żeby się tak ubrać i pójść do tego basenu. Wzięłam głęboki wdech i wsunęłam na swoje nogi klapki, a potem zeszłam na dół po białych schodach. Ruszyłam do wyjścia na taras, a gdy już się na nim znalazłam odłożyłam ręcznik na krzesło i zdjęłam laczki ze swoich stóp. Z uśmiechem na twarzy weszłam do basenu i pływałam przez chwilę. Później położyłam się na plecach i wpatrywałam się w czyste niebo. Woda otulała moje plecy i lekko mnie w nie łaskotała. Lubiłam to uczucie, było bardzo rozluźniające. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi tarasowych. Oczywiście pierwszą moją myślą było to, że zapewne była to Anto, lecz tak samo jak dzień po prezentacji, myliłam się. Gdy tylko podniosłam głowę ujrzałam największego dupka jakiego widział świat.
CZYTASZ
"Está dañada del amor" ~Neymar Jr~
FanfictionDziewczyna była według niej samej, zepsuta. Gdy poznała Neymara wiedziała, że to się nie zmieni. Lecz, czy chłopak po pewnym czasie nie odważy się ułożyć tej skomplikowanej układanki zwanej Allison? Czy to on będzie tym, który naprawi duszę siostry...