Po tygodniu wracania do przyzwyczajeń, codziennych rutyn oraz sesji całowania i tulenia nadchodzi czas kolejnej poważnej rozmowy.
Harry ciągle ma w głowie ich kłótnię tamtego dnia, która wybuchła z dość błahego powodu. Ma jednak świadomość, że podstaw tego problemu trzeba szukać głębiej, niż tylko w komunikacie Rose o tym, że zaręczyła się z kolegą w ramach zabawy.
Louis był jak laska dynamitu. Informacja o dziecięcych igraszkach podpaliła lont. Gdy brunet wkroczył do akcji i zaczął umoralniać niebieskookiego, płomień zaczął się przemieszczać w stronę spłonki. Moment wybuchu nastąpił po tym, kiedy loczek przestrzegł go, że gdy ten będzie dalej zachowywał się w ten sposób, może stać się złym rodzicem. Louis bardzo się wtedy zdenerwował i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Co go tak bardzo wtedy rozwścieczyło?
Harry przecież nie miał niczego złego na myśli. Chciał tylko uświadomić szatynowi, że bycie przewrażliwionym na punkcie bezpieczeństwa córki może tylko oddalić go od niej w przyszłości.
– O czym myślisz?
Głos Louisa uświadamia go, że od kilku minut tępo wpatruje się w ścianę.
– O niczym ważnym – zbywa go, nie będąc na razie gotowym na rozmowę o tamtym dniu.
Poza tym, obaj zaraz wychodzą na urodziny przyjaciółki Rose. Pięciolatka od dobrych kilku dni cały czas trajkocze o tym, jak świetna ta impreza będzie. Ona i Lexy są sobie bardzo bliskie, dlatego niebieskooka włożyła całe swoje serce w przygotowania; sama wybrała prezent oraz sama teraz szykuje się do wyjścia.
– Pójdę zobaczyć, jak radzi sobie Rose z ubieraniem. Do dziś mam przed oczami ten widok, gdy zaplątała się w rajstopy – mówi i szybko wychodzi z pomieszczenia, zanim architekt zdąży wypowiedzieć słowo.
W drodze do pokoju dziewczynki zastanawia się, kiedy byłby najlepszy moment na poruszenie tematu wychowania ich córeczki.
– Hej kochanie, jak ci idzie? – pyta, przekraczając próg.
Pierwsze, co rzuca mu się w oczy, to pełno ubrań porozrzucanych po całej sypialni. Są dosłownie wszędzie: na łóżku, na ziemi, na biurku, nawet na parapecie.
– A co tu się stało? Jakiś huragan chyba przeszedł... – żartuje, choć wcale nie jest mu do śmiechu. Kto to wszystko posprząta?
– Nie wiem, co ubrać! Pomóż mi, tato, proszę – loczek dopiero teraz zauważa w jej oczach łzy.
Podchodzi szybkim krokiem do pięciolatki i siada przy niej po turecku na podłodze. Odgarnia czule kosmyk włosów, który przylepił się do jej policzka mokrego od łez.
– Zacznijmy od tego, że we wszystkim wyglądasz pięknie – mówi, a następnie łapie ją za ręce – Zastanówmy się może najpierw nad tym, jaki kolor dzisiaj do ciebie przemawia.
– Hmmm – czoło Rose marszczy się – Zielony.
– Dobrze, mamy już kolor – brunet podnosi się z miejsca i podchodzi do szafy dziewczynki – Teraz musimy znaleźć wszystkie zielone ubrania, które masz. Wtedy będziemy mogli wybierać dalej.
Po dogłębym przeszukaniu wszystkich półek i szuflad Harry'emu udaje się znaleźć zieloną sukienkę, spodnie, golf i koszulkę z krótkim rękawem.
– Mamy cztery rzeczy w kolorze zielonym. Musimy teraz pomyśleć, które z nich nadają się na dzisiejszą pogodę. Mamy maj, więc jest dość ciepło, ale i tak będziesz musiała założyć na to cienką kurteczkę – instruuje pięciolatkę.
CZYTASZ
Foolhardy | larry
FanfictionOpis: Louis to ojciec 4-letniej Rose, którego życie nigdy nie było w pełni beztroskie. Po dziś dzień w jego głowie dają o sobie znać przykre wspomnienia z przeszłości. Pewnego dnia przez swoją nieuwagę powoduje wypadek, w wyniku którego zapada w śpi...