II.

13 0 0
                                    

Ja mam pytanie.

CZEMU NIKT TEGO NIE CZYTA?!😨 Aż tak ta książka jest beznadziejna? Mam tylko 16 wyświetleń i 2 gwiazdki!😭 No więc w poprzednim rozdziale zmniejszyłam ich liczbę do 4.⬇️ BŁAGAM, napiszecie w komentarzu co ja robię takiego źle?🙏🏻🙏🏻❗

_________________________________________________

Kate otworzyła oczy.

Usłyszała pukanie i krzyki ,,Już siódma! Za godzinę masz szkołę!". Po chwili uświadomiła sobie, że musi się śpieszyć. 

- Dobra! Za dwadzieścia pięć minut schodzę! - krzyknęła.

Otworzyła szafę. Po chwili namysłu stwierdziła, że założy czerwony sweterek z wycięciem na plecach i czarne legginsy oraz również czerwoną opaskę na głowę. Do tego jeszcze makijaż: usta pomalowane na różowo - jest. Delikatna poprawa rzęs - jest. Kreski - są. Kontur i puder - są. Na nogi jeszcze brązowe kozaki o wysokim stanie, dziewczyna jest gotowa! Otworzyła pokój, wyszła na korytarz, zamknęła pokój. Potem zbiegła na dół. Tam czekał ją bufet, jednak ona tylko wzięła tosty.

- KIEROWCA!!! - wrzasnęła. 

Zza rogu wybiegł mężczyzna, który wczoraj ją tu przywiózł.

- Słucham panienko? - zapyta nowo przybyły.

- Zawieź mnie do szkoły. - poprosiła. - Tylko szybko, mam pół godziny!

7:37

- Dobra dzięki! - powiedziała wychodząc. Tylko wezmę plecaki i- NIE WZIĘŁAM PLECAKA!!!

Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Pojechać po plecak? Tu dotarła w siedem minut, w dwie strony czternaście... Do tego wejście po schodach oraz otworzenie i zamknięcie pokoju to będzie około dziesięciu. Czyli 14 + 10 = 24... A jeżeli jest 37, teraz już 38, to będzie 38 + 24 = 62 = spóźnienie!

 Jednak jeżeli pierwszego dnia ma się spóźnić dwie minuty lub nie mieć podręczników, to wybiera to pierwsze.

- Hej! Kate! - usłyszała znajomy głos. Gdy się odwróciła w tamtym kierunku ujrzała Maxa. - Czy to nie twój plecak? - zawołał, machając JEJ PLECAKIEM. Podbiegła do niego i odebrała swoją rzecz.

- Dzię- Zaraz jak ty się do mnie dostałeś bez klucza? - zapytała dziewczyna.

- Kto powiedział, że nie mam klucza? - odpowiedział pytaniem.

- Mam nadzieję, że mnie nie podglądałeś w nocy. Tak czy siak, jestem ci dozgonnie wdzięczna! - pomachała mu na pożegnanie i pognała do niewielkiego budynku.

8:00

- Dziś dołącza do nas nowa uczennica! - oznajmiła nauczycielka. - Proszę, przedstaw się klasie. - zwróciła się do mnie.

- Nazywam się Kate Brand. Mam szesnaście lat. Do niedawna zamieszkiwałam Nowy Jork, jednak z pewnych powodów wylądowałam tu. - wyrecytowałam na jednym tchu. Usiadłam obok bruneta o zaskakująco mocno zielonych oczach.

- H-hej. - wyjąkał nieznajomy. - Jestem T-tomas Hodger.

- Kate Brand. - uścisnęliśmy sobie dłonie. 

Kiedy spojrzałam w przód, zobaczyłam spojrzenie Maxa krzyczące: ,,Na przerwie. Po lekcjach. Bez dyskusji.''

Poruszyłam wargami na słowo tak. Ten kiwnął głową.

- Jensen, widzę, że przeszkadzasz Katherine. Teraz ja przeszkodzę tobie, o czym przed chwilą mówiłam? - zapytała nauczycielka.

Jensen, co? Czyli jest z pochodzenia Duńczykiem?, pomyślałam.

***

- To o czym chciałeś tak pilnie gadać? - zapytałam znudzona.

- O czym?! O czym?! O CZYM?! NIE UDAWAJ GŁUPIEJ! - przyszpilił mnie do ściany. Zabolało.

- O co ci chodzi?! - zapytałam przez łzy. Bałam się, facet, którego wczoraj poznałam opiera ręce po moich obu stronach i patrzy na mnie z wściekłością. 

- Czemu z nim gadałaś?! 

- C-co? - byłam trochę rozkojarzona. 

- Czemu gadałaś z tym palantem Hodgerem?!

- Mogę gadać z kim chcę, nie twój interes!

- Tak, tak, może jeszcze pójdziecie gdzieś razem? A potem założycie rodzinę, piesek, dziecko i dom?!

Łzy kapały mi po policzkach. O co mu chodzi? Nie mogę z nikim rozmawiać? Czemu mnie tak pcha?

- Odwal się, zboczeńcu! Nie wiem o co ci chodzi, mogę gadać z kim chcę. I nie dotykaj mnie! - zakończyłam, walc go w krocze i popychając. Ten się przewrócił. - Poza tym, nie znamy się! Mieszkasz u mojej ciotki, nie wiem jakim cudem. Ale to nie znaczy, że jesteś dla mnie kolegą! 

Prychnęłam na niego i odbiegłam z płaczem. Nagle poczułam, że na kogoś wpadam. Zobaczyłam bezgraniczną zieleń, w której zatonęłam.

- K-ate? Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał Tom.

- Ja... - nie wiedziałam co powiedzieć. Może to jakiś bandzior? I dla tego Max się tak wściekł? Chociaż w sumie, zachowuje się gorzej niż brunet.

- Może pogadamy gdzieś indziej na przykład w parku obok szkoły? - zaproponował. Widząc moje wahanie, dodał: - Skończyliśmy lekcje.

- Dobrze.

***

- I potem odbiegłam. - skończyłam.

Thomas słuchał mojej historii z wielkim przejęciem. Podobało mi się to, gdyż nikt nigdy nie brał moich problemów na poważne.

Chłopak nic nie powiedział. Objął mnie ramieniem. Nie potrzebowałam niczego innego.

- Zawsze możesz na mnie liczyć, Kate. Nie znamy się długo. Lecz możemy zostać przyjaciółmi? - zapytał.

- Jasne. - odparłam. - W ramach tej przyjaźni, pomożesz mi z projektem na matematykę?

- D-dobra, ale gdzie?

- Może u mnie... Zresztą, lepiej nie, będzie tam Max.

- Co Max robi u ciebie?

- Sama nie wiem.

- Gotuje się we mnie, gdy słyszę, że musisz z nim mieszkać. A co jeśli ci coś zrobi?

Jest taki słodki, kiedy się o mnie martwi... Co?! Dziewczyno, znasz go od trochę ponad godziny. Nie zabujaj się!, pomyślałam.

- Zapraszam cię do mnie. O osiemnastej.  - uśmiechnął się Tom, po czym odszedł.

_______________________________

Wolicie Tom x Kate, czy Max x Kate? Napiszcie w komentarzach.


Often, I...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz