Rozdział 3

101 11 2
                                    

Kiedy dotarłam do domu ze zdziwieniem stwierdziłam, że minęły już 4 godziny od mojego wyjścia. Dodatkowo jeszcze mojej mamy nie było. Zdziwiona weszłam na górę do swojego pokoju. Położyłam nowy nabytek pod ścianą. Nagle przypomniało mi się, że przecież umówiłam się z Carterem na jutro pod szkołą, a przecież jutro jest niedziela!

Ale przecież to do przewidzenia, że chodziło nam o poniedziałek. Pokręciłam ze śmiechem głową i zaczęłam grać na gitarze. Ostatnio szło mi całkiem, całkiem. Chciałam nawet zacząć grać tak na serio w jakimś zespole, ale na razie nie wiedziałam jak to zacząć.

Potrzebowałabym jakiejś osoby, która mnie zauważy i zaproponuje grę. A jak na razie nie było mi to pisane. Nagle usłyszałam piosenkę Stay with me i domyśliłam się, że dzwoni mój telefon. Odebrałam szybko:

- Halo?

- Mia! Jak tam u ciebie? - od razu rozpoznałam głos Vee.

- Nie mów mi, że dopiero wstałaś. - odparłam.

- No można tak powiedzieć. Wiesz, po tej wczorajszej balandze to wszystkie kości mnie bolą. - wyjaśniła udając głosem, że wszystko ją boli.

- Tak, a ja po tej wczorajszej balandze musiałam dzisiaj wcześnie wstać. - zaoponowałam.

- No widzisz jaka jesteś genialna? Ojej, już jest piętnasta?! - usłyszałam zdziwienie w jej głosie.

- No tak jak widzisz.

- Och, troszkę się zaspało. - zaśmiała się - Lepiej mi opowiedz co tam w wielkim świecie.

- W wielkim świecie? Kpisz sobie ze mnie? - usiadłam na łóżku.

- Próbuję cię pocieszyć! Powinnaś być mi wdzięczna. - broniła się.

- Tak, dzięki za to, że przypominasz mi w jakiej dziurze jestem. - uznałam, że nie będę nic mówić o tym, że nawet trochę mi się tu spodobało. Jeszcze by mnie wyśmiała. Taka już Vee była.

- No dobra, w takim razie powiedz, co robiłaś przez te sześć godzin w nowym domu? - zaproponowała z udawaną ciekawością. Trochę mnie to wkurzyło. Dlatego uznałam, ze jej powiem o poznanym chłopaku. Wtedy sama będzie żałować, że jej tu nie ma!

- A no wiesz, trochę pospacerowałam. I poznałam pewnego chłopaka. No wiesz nawet przystojny. - zaczęłam.

- Tak rozumiem, że nie ma nic tam do roboty... Zaraz, co?! Poznałaś przystojnego chłopaka?! - teraz przynajmniej jej ciekawość była prawdziwa.

- No tak, ale to nic poważnego. - mówiłam dalej, ale chciałam wzbudzać jej ciekawość.

- Masz jego zdjęcie? Numer telefonu?

- Spadaj. Jak chcesz to powiem mu w poniedziałek, że mam przyjaciółkę, która chce go poznać. - stwierdziłam z przekąsem.

- Przestań, nie mam zamiaru się wstydzić przez ciebie. - zaśmiała się - Ale możesz wspomnieć, że masz przyjaciółkę i to bardzo fajną. O kurcze, dzisiaj impreza u Loli. Właśnie dostałam sms-a. Sorki, ale w takim razie muszę kończyć. Będzie dużo ludzi. Ale fajnie. To pa! - i się rozłączyła.

Mogłam się domyślić, że tak będzie. Nie minął jeszcze jeden dzień odkąd mnie nie ma w Nowym Jorku, a już mnie olewa. No to ciekawe co będzie za kilka miesięcy. Ze smutkiem stwierdziłam, że w sumie to to już koniec naszej przyjaźni. Jak zwykle dla niej liczy się tylko popularność. A ja teraz mieszkam w Tucson. Ze złością i smutkiem zaczęłam dalej grać na gitarze, ale tym razem ostrzejsze kawałki. Miłego dnia, sąsiedzi!

ZagubionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz