~I~

236 15 21
                                    

- Pov. Rosja -

Dzień jak co dzień. Rano do szkoły, późno wracam, prawie z nikim nie rozmawiam, w domu w dosłownie każdym zakątku sypią się jakieś bluzgi, łzy się leją, czasem także krew. Ogólnie to nie posiadam swojego "comfort zone". Jedynie może ta całkiem wygodna kanapa na odludziu w szkole. Gdy się coś dzieje zawsze tam chodzę poukładać sobie myśli. Szczerze? Nie ma nikogo ciekawego w klasie, oprócz Niemca. Ostatnio nawet zaczęliśmy jakiś temat. Całkiem przyjemnie się z nim rozmawia.

Właśnie teraz siedziałem na tej mojej kanapie na odludziu i myślałem o Niemcu. Fajny całkiem koleś z niego. Ale myśli przerwał radosny, a zarazem głośny głos Ameryki. To na 100% ten debil. Wszędzie bym go poznał. W końcu był ze mną w klasie całą podstawówkę no i te trzy klasy szkoły średniej. Obserwowałem Amerykanina jak idzie z jego paczką: Kanadą, Polakiem, Australią i Meksykiem. Cała zgraja gadała jak najęta. Tylko Ameryka mnie zauważył. 
- O siems Rusek.
- Rusek klusek! - krzyknął Polska i wszyscy wybuchli śmiechem oprócz mnie. Co tu było takiego śmiesznego???
- Dobra, dobra Polak, on ma depresję - szturchnął go Kanada.
- Co chcecie ode mnie, szmaty? - odezwałem się w końcu.
- Ale bad~ - mruknął pod nosem Australia. Ja tylko zgromiłem go wzrokiem. 
- A no tylko tak przypominam, że jutro są walentynki! - powiedział słodkim głosem Ameryka.
- Po chuj mi ta informacja?? 
Po tych słowach wszyscy się zaśmiali i Kanada, Aussie oraz Polak popatrzyli się na Amerykę. 

Akurat właśnie teraz dzwonek przerwał nam jakże to okropną rozmowę. 
- Co mamy teraz? - powiedział jak zwykle odklejony Kanada. Chłopaki powiedzieli, że fizyka. Cholera, nie mam fizyki... czeka mnie prawdopodobnie kolejna pała.

Wszedłem do sali jako ostatni. Wszystkie miejsca były zajęte, wolne jedynie było koło tego debila Ameryki. Usiadłem bez słowa, a nagle za sobą usłyszałem szum rozmów i plotek. Spojrzałem na Amerykę i widać, że się niesamowicie spiął. Wyjebane w sumie na niego miałem cały czas. Nie chciałem wiedzieć o co chodzi. 

Lekcja trwała w najlepsze, cała ferajna Ameryki szeptała między sobą. Przez nich nie mogłem się skupić na lekcji. Chcę przynajmniej zdać z tej fizyki. Do pewnego momentu miałem już dość.
- Możecie zamknąć te japy w końcu? - zirytowałem się okropnie, prawie że krzyknąłem na nich.
- Nie bądź taki emo, Rusek - powiedział Meksyk.
- Ej Rusek - odezwał się Hiszpania, ławkę obok.
- Co?
- Nikt cię nie pytał, abyś mówił, żeby zamknęli mordy - uśmiechnął się. No debil no.
- Cisza! - krzyknęła babka od fizy. Cała klasa nagle była cicho. Tak ona wrzasnęła, że aż podskoczyłem. Jestem całkiem wrażliwy na krzyk.

- Time Skip -
Kiedy wybił ostatni dzwonek, wszyscy na raz się zerwali z krzeseł i pchali się do drzwi. Ja jednak poczekałem do końca. Niemiec poczekał na mnie przed klasą i poszliśmy razem na dół do szatni, a potem wyszliśmy ze szkoły.
- Dzięki, że poczekałeś na mnie. - zacząłem.
- Drobiazg. - odparł z uśmiechem na twarzy. - Jak minął Ci dzień?
- Może być - nie wiem czemu, ale zawsze tak odpowiadałem. Czy jest źle, czy dobrze, odpowiedź była tylko jedna.
- Nie widać, ale nie wnikam - fajne to z jego strony. Nie chcę o tym wszystkim gadać z kimkolwiek. 

Niemcy zaczął swój monolog, a ja go słuchałem. Po 5 minutach nasze drogi się rozeszły. Gdy tylko przekroczyłem próg mojego domu szybko, ale cicho pobiegłem na górę do swojego pokoju. Mój pokój nie miał klucza, więc nie czułem się bezpiecznie z wiedzą, że w każdej sekundzie może wbić mój tata. Od śmierci dziadka - Imperium Rosyjskiego - zmienił się i moim zdaniem na gorsze.

Moje myśli przerwał ZSRS, który właśnie dosłownie wleciał do mojego pokoju. 
- Hm? - skupiłem na nim całą uwagę, aby nie dostać ochrzanu, że mam go w dupie.
Stary podszedł do okna, a po chwili po prostu wyszedł. Norma. Nie wiem o co chodzi, ale on tak zawsze robi, jakby chciał mnie przyłapać na gorącym uczynku. Śmieszne to.

Wstałem i podszedłem do komputera. Dostałem spam na discordzie od Ameryki. Nie chciało mi się tego czytać, bo większość to były emotki. Po prostu go zablokowałem. Potem włączyłem Minecrafta (kompletnie zapominając, że mam wypracowanie do zrobienia na jutro z polskiego). Wiem, nikt już w to nie gra, ale nadal ona mi się podoba. Zagrałem się aż do 1 w nocy. 

- Pov. Ameryka -
Co? Czemu mi dał bloka?! Ja tu mu same miłości ślę jak co dzień (no ok, trochę więcej niż zazwyczaj), a ten nawet pewnie tego nie przeczytał. Staram się, a on mi takie cyrki odstawia. 
Anyways, mam tą moją kartkę na walentynki, którą mam wsadzić do urny. Potem ktoś będzie je rozdawać. Jestem pewien, że dostanę coś od Japonii - mojej przyjaciółki. Znamy się od zerówki, dla mnie kawał czasu, no okej, prawie całe życie. Uwielbiam ją, zawsze mogę na nią liczyć.
Właśnie wykręciłem numer do niej z pewnym pytaniem:
- Czy na serio mam to zrobić? To i tak tylko dla żar-
- Oczywiście! - odpowiedziała energicznie dziewczyna - To twoja szansa!
- Właśnie mnie zablokował na discordzie i mam złe przeczucia. 
- No niech zgadnę, podpadłeś mu, np. spamiłeś.
- No... tak.
- A no widzisz! Na twoim miejscu wcale bym się nie zdziwiła.
- To co mam teraz zrobić? - powiedziałem lekko zrezygnowany i oparłem się o oparcie mojego krzesła.
- Po prostu wrzucisz kartkę do urny. Jak chcesz to możesz mi powiedzieć co napisałeś~ ;)

Spojrzałem na tą kartkę. Była ona prostokątna w kolorze czerwonym. Gdy ją otworzyłem, zobaczyłem napis czarnym markerem "You're hot" i wiele naklejek serc. Oczywiście, była zaadresowana (bo nie jestem jak ta Marinette hehe)
- Co ja robię ze swoim życiem... - mruknąłem pod nosem po chwili.
- Stary kurna no, ja tu piszę kolejne mangi o was, musisz to zrobić. - Japonia zaśmiała się.
- Przeczytam je kiedyś.
Japonia zaczęła się dusić, prawie płakać ze śmiechu. 
- Co ty, padaczkę masz? - nie mogłem ulec i też się śmiałem razem z nią. Jej śmiech jest zaraźliwy.



// 965 słów<3 

Rose for me - &quot;sweet dreams&quot; ~ Countryhumans RusAmeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz