XVII

337 42 87
                                    

* 16 października *

– Cieszę się, że po praktycznie miesiącu zgodziłeś się na spotkanie - zaczęła starsza kobieta.

– Mój chłopak mnie namówił. Nie jestem tu od siebie - odparł chłodno.

– W takim razie ja podziękuję mu już jutro, a ty kiedy zobaczysz, że miał rację.

– Z całym szacunkiem, ale wiem jak to działa. Chce mnie pani przygotować mentalnie na możliwą śmierć, a ja się z tym pogodziłem. Nie potrzebuję psychologa.

– Czasem dobrze jest porozmawiać z obcą osobą. Jesteś wrażliwy, nie chcesz cierpienia tych, których kochasz, więc może otworzymy się wspólnie na drugą perspektywę? - zaproponowała.

– Czyli? - zapytał podejrzliwie.

– Nie rozmawiajmy o wersji, z którą się oswoiłeś, a o tej, na którą wszyscy liczymy.

– Że przeżyję - westchnął.

– Nie tego chcesz?

– Sam już nie wiem. Jestem tym zmęczony, od lat tak jest i po prostu marzyłbym, żeby to się skończyło.

– A nie lepiej, żeby skończyło się dobrze?

– Do kogo co oznacza szczęście - odparł cicho.

– Dla twoich bliskich ty jesteś szczęściem, a dla ciebie oni, prawda?

– Być może.

– To pokaż im, że nie muszą się martwić i wiesz, że pozostanie z nimi do to, czego tak naprawdę pragniesz - poprosiła

– Jest Pani pewna, że tego chcę?

– Zapytaj samego siebie - wyprostowała się. – Zobaczysz co powie.

Ale wewnętrzny on też nie wiedział. Był zabugiony we własnym umyśle nie mniej niż Felix. Może jednak te rozmowy co jakiś czas pozwolą mu zrozumieć...

...

* 9 listopada *

– Jaka zmiana, skróciłeś włosy - zawołała z entuzjazmem.

– Zaczęły wypadać - odparł spokojnie. – Powiedzieli mi, że tak będzie łatwiej.

– Nie mylili się, przywykniesz to tego szybciej niż ci się zdaje, a i tak przecież odrosną.

– Płakałem podczas ścinania ich. Zawsze śmiałem się z dziewczyn, które skracały włosy i później ryczały, że są za krótkie, a sam nie okazałem się lepszy - zaśmiał się smutno.

– To inny rodzaj płaczu. One robią to z własnej woli, ty po prostu unikasz męczarni z nimi związanej - poklepała go po ramieniu. – To bardzo mądre.

– Tak, tylko że Hyunjin zajął się tym osobiście. Cały czas mnie pocieszał, a ja czułem się głupio, że się rozklejam z takiego powodu.

– Dla was obojga jest to ciężki okres - stwierdziła. – Ale on cię rozumie.

– Widziałem ból w jego oczach. Wstrzymywał płacz, bo wie jakie to dla mnie trudne. Starał się być silny. Nie chcę, żeby musiał się tak czuć. Nie z mojej winy - pokręcił zrezygnowany głową.

– To co uważasz, że możesz z tym zrobić?

– Dać mu znać, że to nic takiego. Musi zobaczyć, że się nie przejmuję takimi drobnostkami - odparł.

– Pozwól sobie myśleć, że to przez to teraz przechodzisz sprawi będziesz silniejszy, gdy wrócisz do zdrowia. Niech Hyunjin myśli tak samo - poleciła. – W tym już twoja rola.

𝓘 𝓕𝓸𝓵𝓵𝓸𝔀  ~Hyunlix~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz