czystość

21.2K 409 87
                                    

Październikowe poranki to coś, co faktycznie lubię w San Diego. Rześkie powietrze, do tego już wychodzące zza horyzontu słonce, to coś przy czym można oczyścić umysł i zaplanować resztę dnia.

A dziś zdecydowanie było co planować, masa kartkówek, sprawdzianów i mecz który miał się dziś odbyć, zdecydowanie zasługiwały na porządek.

Codziennie mijałam te same uliczki i domy. Dzień w dzień wracałam do domu, szłam do szkoły i znów wracałam do domu. Tak w kółko. Dziś nie było inaczej.

Jak najszybciej wróciłam do domu i wzięłam szybki prysznic. Poranne bieganie to nawyk który wyrobiłam sobie już w młodym wieku. Lubię to, jakoś tak poprawia to prace mojego mózgu.

Moje przyjaciółki z pewnością już na mnie czekają, więc tylko ubrałam wygodne ciuchy, zabrałam moje rzeczy i zbiegłam na parter.

- Cześć tato. - mruknęłam i wbiegłam do kuchni.

- Cześć Grace, a ty nie masz czasem dziś na 8? - zapytał zajęty gazetą ojciec.

- Mam, tylko spacer z dropsem mi się troszkę przedłużył. - szybko odpowiedziałam, chcąc uniknąć zbędnych pytań.

- Będziesz dziś na meczu? Obiecałaś mi że będziesz, więc liczę na twoją obecność! - krzyknął z kuchni.

- Postaram się być. Do zobaczenia!-odrzekłam, i czym prędzej wybiegłam z domu.

W czarnym Mercedesie czekały na mnie dziewczyny. Jeździmy razem od początku liceum, ponieważ mieszkamy stosunkowo blisko. W taki też sposób się poznałyśmy, Hazel i Alice jechały razem do szkoły, spytały czy nie potrzebuje podwózki i w taki sposób jeździmy ze sobą nieustannie od trzech lat.

- Dzień dobry. - przywitałam się i zapięłam pasy bezpieczeństwa.

- No witam, jak samopoczucie? Gotowa na mecz? - spytała Alice, powoli odjeżdżając z mojego podjazdu.

- Średnio. Nie dość że dziś pełno testów, to jeszcze ten cholerny mecz, na który muszę iść bo obiecałam tacie. - odrzekłam i przyjęłam swój kubek z zimną kawą. 

- Zależy mu, bo grają dwie najlepsze drużyny. W tym jego ulubiona. Poza tym, nasza szkoła ciągle przegrywa z Northwest, więc gdybyśmy dziś wygrali to byśmy byli najlepszą drużyną w stanie. Wyobrażacie to sobie?- powiedziała z uśmiechem na ustach Alice.

- Wiem dlatego przyjdę, a wy razem ze mną. - podkreśliłam, biorąc pierwszy łyk napoju bogów.

- Oczywiście że będziemy. Mówiłam wam, że w drużynie Northwest gra Ace. Idę tam tylko po to, aby go spotkać. - dodała szybko Hazel.

Z tego co wiem, Ace to zawodnik Northwest. Hazel niemal mdleje na jego widok, co jest dość dziwne jak na nią. Zobaczę, czy on faktycznie zasługuje na jej adoracje. Nigdy go nie widziałam, pragnę podkreślić.

- No tak, a masz jakiś plan? On dosłownie gra w drużynie, której nasza szkoła lekko mówiąc, nie lubi.- powiedziała Alice z niewiarą.

- Jeszcze nie wiem, ale coś się wymyśli. Jak przegrają to pójdę go pocieszyć.- dodała i zaczęłyśmy się śmiać.

Cała droga do szkoły zeszła nam na rozmawianiu o szkole, lub innych mało istotnych rzeczach. Gdy tylko weszłyśmy do szkoły od razu poczułyśmy tą dziwną gęstą atmosferę, która tworzyła się przed każdym ważnym meczem. Wiedziałyśmy jak nasza szkoła nienawidzi Northwest i jak bardzo zależy im na wygranej. Od ponad pięciu lat wygrywaliśmy wszystko, każde zawody, turnieje ale nigdy nie dawaliśmy rady pokonać Northwest. Nigdy.

Belong To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz