Prolog

434 16 8
                                    

Będąc młodsza, pakowała się zawsze w między ich dwójkę, bo tak bardzo zależało jej na zgodzie rodziców. Potrafiła przebiec cały ich dom z telefonem w ręce, aby nagrać to, jak rozmawia z tatą, kiedy mówi, że jej mama wciąż jest dla niego ważna, aby potem móc zanieść nagranie kobiecie i przekonać ją do rozmowy z mężem. Była tak naiwna myśląc, że po latach cokolwiek się zmieni, wierząc, że rodzice w końcu się dogadają, zauważą ją i zastanowią się, czy to, co robią jest dobre dla niej. Zdaje jej się, że nigdy nie zwrócili na to uwagi, na to, że słucha wszystkiego zza ściany, że czuje się winna każdej ich kłótni, ponieważ po prostu jest. Wiedziała od lat czym jest rozwód, chyba nawet o nim skrycie marzyła, choć przez długi czas nie wyobrażała sobie życia tylko z jednym rodzicem. Jednak, czy tak trudno było rozstać się dwójce ludzi, którzy ani razu w roku nie usiedli przy jednym stole?

W końcu to ona zdecydowała.

Dorośli zapominają, że dzieci są często bystrzejsze niż oni sami. Madeline zauważyła tę zależność, kiedy ponownie wmówiono jej, że wszystko dobrze i nie ma czym się przejmować. Ale to nie były zwykłe słowa, z każdym dniem słyszała coraz więcej przekleństw i przezwisk ze strony matki.

Mając dziesięć lat była świadkiem, kiedy jej ojciec unikał ataku książkami, kiedy rozwścieczona kobieta zgarniała je z regału i wyrzucała w jego kierunku. Zapamiętała jej rozczochrane włosy i jej donośny krzyk, że jej tata ma wynieść się z domu. Faktycznie wyszedł, ale zanim to zrobił, zauważył ją. Pochyloną pod schodami z zaszklonymi oczami, dwa warkoczyki opadały na jej ramiona - zaplatał je, aby nie musieli męczyć się z jej lokami.

-Kochanie - wyszeptał, podchodząc i wyciągając ręce w jej kierunku, zachęcając, aby podeszła. -Maddie, idź proszę do swojego pokoju i nie wychodź, dobrze? Tata musi wyjść, ale niedługo wróci - zapewnił, a ona przytaknęła. Zaraz mężczyzna pocałował ją w czoło, pocierając drobne ramiona. -Tata cię kocha, najbardziej na świecie.

A potem wyszedł. Madeline nie została na dole, uciekła po schodach do swojego pokoju, zgasiła światło i schowała się pod kołdrą, próbując wymazać z pamięci to, że jej tata mówił do niej z rozciętą brwią i krwią na twarzy.

Potem zrozumiała więcej. Jej matka stawała się agresywna, nigdy nie potrafiła się dogadać z nikim w domu. Miała pretensje do córki o słabą naukę, chociaż nigdy nie pomogła jej w żadnym zadaniu. Wymagała czegoś, czego ona nie mogła jej dać. Jej tata zaczął często znikać, wtedy w domu było ciszej i spokojniej, ale wciąż nie było to to, czego Maddie chciała. Kiedy rodzic się pojawiał, zawsze upewniał się, że jego jedyna córka jest bezpieczna, a potem znikał, aby wysłuchać krzyków żony. Nigdy nie potrafił jej się postawić, a kiedy próbował, obrywał dwa razy bardziej. Długi czas nie winiła ojca za brak siły.

Chwilę przed czternastymi urodzinami jej mama sprowadziła do domu pewnego mężczyznę, po czym kazała zejść córce na dół i zakazała wchodzić na piętro, dopóki po nią nie wróci. Zanim zniknęła na piętrze, włączyła jej telewizję i podgłośniła. Ona zrozumiała. Jej tata wrócił tego wieczoru do domu po kilku dniach nieobecności. Kiedy zobaczyła go wchodzącego do salonu, wiedziała, że kolejne kłopoty nadchodzą. Mężczyzna stanął w przejściu, zaraz obok schodów i chwilę nasłuchiwał, po czym podszedł po pilot do grającego telewizora.

-Maddie, zatkaj proszę na chwilę uszy - poprosił, co ta zrobiła bez zająknięcia i przyłożyła dłonie do uszu. Jej tata ściszył dźwięk z telewizora, ale widziała jedynie to na ekranie, nie słysząc zbyt wiele. Ale on musiał coś słyszeć w tej ciszy. Pokazał jej, aby odciągnęła dłonie od twarzy, a kiedy to zrobiła, telewizor ponownie grał w normalnej głośności. Mężczyzna wcisnął się na kanapę obok niej i przytulił mocno, głaszcząc ją po głowie. -Przykro mi, że tak musi być.

Nie musiało. Kilka tygodni później Maddie ponownie słuchała krzyków rodziców. Jej tata krzyczał coś o zdradzie, która trwała bardzo długo, a kobieta odpłacała mu się tym samym - nazywając go pedałem i oskarżając o rzeczy, których Maddie nie powinna wtedy słyszeć. Miała tak bardzo dosyć, pragnęła wyciszyć głosy i wymazać z życia obojgu rodziców za wszystko co usłyszała, za wszystko, przez co musiała przez nich przejść.

Spakowała w plecak kilka rzeczy i wykradła swój telefon z sypialni mamy, ponieważ ta zabrała go kilka dni temu uznając, że dziewczynka się nie uczy, a to będzie dla niej idealna kara. Zanim wyszła z bałaganu w pokoju kobiety, spojrzała na komodę ze stojącym zdjęciem, które przedstawiało ją i jej tatę. Pamiętała jak mężczyzna wywoływał je u fotografa kilka lat temu. Zgarnęła ramkę ze zdjęciem i wepchnęła ją do plecaka. Zeszła na parter niezauważona i tak samo niezauważona wyszła z domu.

Nie chciała już tam wracać.

Na dworze było całkiem przyjemnie - pogoda dopisywała w ciągu dnia, nawet słońce wyszło zza chmur, ale wieczorem ochłodziło się i powiewał delikatny wiatr. Mimo wszystko szła przed siebie. Znała tę okolicę, wychowując się w niej prawie przez wszystkie swoje lata. Kiedyś mieszkali gdzieś indziej, tam, gdzie jeździła do babci od strony taty. Wciąż miała w ich domu swój własny pokój, a na półkach poustawiane pluszaki, których mama nie pozwoliła jej zabrać, kiedy się przeprowadzili. Lubiła tam jeździć, bardzo kochała dziadków, chociaż dawno już ich nie widziała. Zastanawiała się, czy to tam ucieka jej tata, kiedy nie ma go w domu. Również przepadała za tym miastem, nie za dużym ale pełnym dzielnic, galerii, kawiarni. Czasem mijała je wracając ze szkoły i przygladała się rozweselonym ludziom w środku albo tym, którzy w ciszy czytali książki. Czuła iskierkę zazdrości za każdym razem patrząc na taki obrazek, ale dusiła w sobie to uczucie, wracając do domu i zamykając się w pokoju.

Była zła. Stwierdziła, że jej rodzice zachowują się jak dzieci. Chociaż dobrze wiedziała, że musieli szybko dorosnąć specjalnie dla niej, miała czasem wrażenie, że nie do końca im to wyszło. Czuła się osierocona przez własną rodzinę, niechciana przez matkę i nijaka wobec ojca, w którym zaczęła wiedzieć winnego. Był mężczyzną, ojcem, mężem, a pozwalał na wszystko, co działo się w domu. W dodatku wiedziała. Musiała zgodzić się z tym, co wykrzyczała jej matka w twarz męża. Nigdy się nie kochali, a Madeline dopiero teraz zaczęła to dostrzegać. Wychodząc z domu niezauważona, poczuła się jak duch.





witam w kolejnym ff na moim profilu!
mam nadzieję, że nie zawiodę was oraz, że wspólnie dotrwamy do końca

pragnę zauważyć, że wątki w tej opowieści mogą nie zgadzać się prawnie (wybaczcie mi za brak dokładnego sprawdzenia informacji)

rozdziały będą pojawiały się różnie ilościowo, o różnych porach dnia i nocy, oraz o różnej długości, oops?

nie mam zamiaru wywierać tu na sobie presji, więc wybaczcie, jeśli pojawią się dłuższe nieobecności (mam nadzieję, że owych nie będzie)

miłego czytania!!

Powerlessness | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz