Chwilę temu napisałam rozdział na 4,5k słów, więc teraz ten wydaje mi się dziwnie krótki...
Miłego czytania <3
Ps. Kocham nocne buszowanie na wattpadzie
Miał zostać dziadkiem.
Na początku pomyślał, że Maddie żartuje. Robi sobie z nich głupie dowcipy, aby sprawdzić ich reakcję. Ale ona była w stu procentach poważna ze swoimi łzami, wstydem i strachem na twarzy. Nagle zrozumiał wszystko, co działo się do tej pory; jej przedłużony pobyt tutaj, oraz wcześniejszy przylot, jej zachowanie, napady płaczu i wrażliwości, poranne wizyty w łazience. Widząc wtedy minę Louisa domyślił się, że ten również dodał dwa do dwóch.
Louis był tym, który poruszył się pierwszy. On stał wciąż w szoku. Jego dziewczynka, wystraszona i pełna niepewności. Miała stawić czoło temu, co jemu przydarzyło się dwadzieścia jeden lat temu, chociaż była starsza i na pewno miała o wiele bardziej wspierających bliskich…
Wyjście cało z tej sytuacji było trudne. Powstrzymywał pytania już od momentu, kiedy wsiedli do samochodu, ale nie chciał nadwyrężać emocji dziewczyny. W trójkę uzgodnili, że najpierw wrócą do domu, a potem porozmawiają. Louis i on zapewnili, że są przy niej, co było prawdopodobnie kartą przetargową dla jej uspokojenia się.
-Adrién jest ojcem? - zapytał, kiedy Maddie doszła już do siebie i siedzieli razem w jego mieszkaniu.
-Harry! - upomniał go Louis. Rozumiał, naprawdę rozumiał jego reakcje, ale nie powstrzymało to jego grymasu na twarzy. Niech szatyn zrozumie też jego. Albo ich, przecież oboje są teraz w szoku, nie ważne jak dobrze to ukrywają.
-Chcę wiedzieć podstawowe informacje - odpowiedział mu twardo. Zacisnął zęby, po czym spojrzał tak samo uparcie na Maddie. -Sama powinnaś nam powiedzieć, zaczynając taki temat.
-Harry - odezwał się ponownie, tym razem spokojniej i łagodniej. Najwidoczniej Louis zrozumiał, że złością i nerwowością sam nie polepszy sytuacji. Zmienił ton, więc udzieliło się to też Harry'emu.
-Oczywiście wszystko po kolei i na spokojnie, ale naprawdę chciałbym.. chcielibyśmy wiedzieć trochę więcej. Jest już okej?
Dziewczyna była wciąż w rzeczywistości rozemocjonowana. Dłonie jej delikatnie drgały mimo tego, że Louis otulił ją kocem kiedy tylko usiadła na kanapie. Widoczne nad materiałem zgrabne palce bawiły się sobą nawzajem w nerwowy sposób. Harry usiadł obok niej, przyduszający kilka poduszek przy oparciu. Louis za to zajął miejsce na fotelu który odwrócił w stronę pozostałej dwójki. Maddie była całkowicie otoczona i poświęcono jej sto procent uwagi każdego z mężczyzn. Musiała czuć się przytłoczona, ale Harry nie wyglądał na osobę, która odpuści takie coś.
Jasne, jakaś jego część była niesamowicie szczęśliwa i zadowolona z faktu, że będzie miał wnuka lub wnuczkę. Ale większość tej całej sytuacji wiązała się brakiem odpowiedzi na tak wiele pytań, a on wszystkie chciał zadać je właśnie teraz. Tracił cierpliwość, martwił się o Maddie i tak naprawdę wszystko z nią powiązane, a nie wiedział, w jaki sposób może jej pomóc.
Czuł się jak zły glina, kiedy Louis odgrywał tego dobrego, od którego aż zalatywało spokojem i opanowaniem. Gdzie podziały się wszystkie nerwy tego mężczyzny?
Brunetka obok niego poruszyła ustami, ale żadne dźwięki ich nie opuściły, jakby miała być to próba lub zawahanie. Pragnął dotknąć jej dłoni i dać jej do zrozumienia, że chociaż brzmi jak zły, po prostu nie panuje nad sobą i wie, że jego reakcja nie była optymistyczna.
CZYTASZ
Powerlessness | Larry
FanfictionByła żona. Kobieta, z którą był, bo nie umiał odejść, bo wciąż znajdywał powód, aby zostać. Kobieta, która zamykała go przez tyle lat na świat, wyzywała i obarczała sobą ze wszystkich stron. Teraz jej nie ma, a on ma wrażenie, że jego serce ponownie...