Cześć Mamo, hej tato! - przywitałam się z rodzicami.
Dobry wieczór. - przywitali się chłopcy po czym wszyscy troje przywitaliśmy się z Anią.
A gdzie jest Babcia?
Babcia jest w kuchni, robi potrawy świąteczne na sobotę- odparła mama.
A dziadek?
Dziadek też pojechał do kuchni pomóc babci robić pierogi (pojechał, ponieważ jeździ na wózku) - dodał tato.
Rozumiem.
Jadłaś obiad u Pani Zofii? - spytała troskliwie.
Tak jadłam. A i przyniosłam pieniądze. I wręczyłam mamie do ręki banknoty.
Dziękuje Bianuś. Dobre z ciebie dziecko. Uśmiechnęłam się.
Możemy wyjść się pobawić na podwórku? - zapytałam.
Tak pewnie, tylko nie oddalajcie się za bardzo od domu.
Dobrze nie będziemy. I wszyscy wyszliśmy na podwórko.
Ulepiliśmy razem bałwana, zjeżdżaliśmy na sankach, rzucaliśmy się śnieżkami, gdy nagle podczas rzucania się wpadł mi do głowy pomysł.
Ałć Robert! Moja głowa.
Przepraszam Ania, to było nie chcący. Nic ci się nie stało? - zapytał zmartwionym głosem chłopiec.
Nie. Dziękuje za troskę, nic mi nie jest - rzekła z uśmiechem oraz w rewanżu też w niego rzuciła śnieżną kulką.
Ej Bianka! Uważaj- mówiąc to Daniel rzucił w moją stronę kulkę.
Oh! I dostałam kulą w kurtkę.
Przepraszam! Nic ci nie jest?
Nie masz za co przepraszać, to tylko zabawa. To ja nie zauważyłam kulki.
Przeproszę was na chwilę. Muszę pójść załatwić dwie ważne rzeczy. Nie obrazicie się?
Nie, ale gdzie ty idziesz? - zapytali wszyscy ze zdziwieniem.
Najpierw do domu na sekundę a potem ... Coś załatwić.
Co załatwić? - zapytała Ania ze zdziwieniem.
COŚ - odpowiedziałam i popatrzyłam na nią z uśmiechem.
Po kilku minutach wróciłam z kartonem mleka i miską.
CZYTASZ
Szkolny kiermasz cukierniczy
FantasyPewnego zimowego dnia w małym domku wraz z rodziną żyła sobie jedenastoletnia dziewczynka o imieniu Bianka. Od najmłodszych lat lubiła pomagać w kuchni, a jej marzeniem było by w dorosłości otworzyć znany w całym miasteczku sklep cukierniczy. Był t...