9. Makaron, rodzeństwo i zalążek normalności

233 18 1
                                    

Pierwszą osobą, która powitała ich w Przystani, okazał się William. Osobisty lokaj Bastiana złożył mu raport z dni jego nieobecności, a na jego pytanie dotyczące Tylusa, odpowiedział następująco, z wyrazem głębokiego zdziwienia na twarzy:

– Nie, nie zawitał do nas Pański ojciec.

Vanessa stojąca za plecami czarnowłosego zastanawiała się, jaką prawdę o stosunku Bastiana do swojego ojca znał jego służący. Sama chciałaby wiedzieć, jaką prawdę znała ona.

Gdy William ich opuścił, zostawiając samych na korytarzu przy wejściu, zadała pytanie:

– Czy Tylus mógł pojawić się tu przez ten cały czas, gdy myślałam, że umarł?

Bastian rozplótł wcześniej złączone ramiona i spojrzał na nią z góry.

– Nie. Nie ma tu wstępu. Jednak wolałem się upewnić, gdyby jakimś sposobem złamał prawa panujące między naszymi światami.

– Czyli pomiędzy Przystanią, a Dworem Ciemności, jeśli dobrze pamiętam?

– Nie do końca – odpowiedział, po czym ruchem głowy wskazał korytarz przed nimi. Ruszyli powolnym krokiem. – Dwór Ciemności to jego siedziba. Jego pałac w stolicy – Dekercie. Z kolei jego świat nosi nazwę Królestwa Mroku.

Przeszły ją ciarki. Musiało być tam okropnie. I ludzie tam mieszkali dobrowolnie?

– To był twój... dom?

Spojrzał na nią tak, jakby oszalała.

– Nie. – Ton jego głosu graniczył pomiędzy lamentem, a rozbawieniem. – Na bogów i Wszechświat, nie.

– Dlatego stworzyłeś Przystań? – zapytała zawstydzona.

– Nie do końca ją stworzyłem – wyznał gładko.

Zmarszczyła czoło.

– Słucham? Jak to?

Zacisnął wargi zanim się odezwał.

– Już ci mówiłem. Przystań to świat i dom. Obecny dom jest w świecie Asther. To był kiedyś jej azyl, ale wolała mieszkać wśród śmiertelników w Arakhnes, i jak już wiesz, teoretycznie ją wygnano, więc... – Potrząsnął głową. Odchrząknął. – Wracając do Przystani. Można powiedzieć, że ją odziedziczyłem. Nie zmieniałem nazwy, a to miejsce wie, że płynie we mnie jej krew. Uznajmy w takim razie, że stworzyłem Przystań jaką znasz ty. To bezpieczna lokacja z dala od Tylusa, jego zasad i demonów. Ten dom jest sercem całego tego świata, swego rodzaju pałacem, i nie ma nazwy, więc też nazywamy go Przystanią. Nigdy nie zapuszczałaś się dalej niż do lasu, ale gdybyś zaczęła podróżować o wiele dalej, to natrafiłabyś na rzekę albo ruiny starych budynków.

Musiała się kiedyś wybrać się w głębsze zwiedzanie tego świata.

– Chyba nie był zadowolony, że opuściłeś Dwór Ciemności, prawda? – zapytała, drążać temat, skoro tak otwarcie wyznawał jej szczegóły. – W końcu jesteś przecież Dziedzicem Ciemności. Albo byłeś. Nie wiem już sama.

Vanessa zerknęła na niego z ukosa. Kamienna maska wróciła na swoje miejsce odkąd tylko wkroczyli przez wejście. Przeczuwała, że w Przystani właśnie tak się stanie – Bastian, Król Ciszy i Pan Tajemnic wrócił, zastępując jego drugą, o wiele przyjaźniejszą osobowość. Musiała się z tym pogodzić. Bastian był zbyt skomplikowany, żeby go zrozumiała.

– Nie obchodziło mnie co powie, albo jak zareaguje – skomentował sucho. – Oznajmiłem mu pewnego dnia, że zamieszkam tu i stworzę Przystań, ale będę na każde jego wezwanie.

Splątani PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz