Rozdział 6

118 6 2
                                    

Veronica

Cała droga z Michaelem mijała mi w długiej, może nawet trochę niezręcznej ciszy. Nie byłam dzisiaj skłonna do rozmów, a wynikiem jest wczorajsze spotkanie osoby, przez którą kiedyś moje życie wywróciło się do góry nogami, a nawet dosłownie mi je zniszczyła. Na samą myśl o tym, co działo się poprzedniej nocy czuję ogromną gulę w gardle, której nie jestem w stanie przełknąć.

Ta kobieta niegdyś znaczyła dla mnie bardzo wiele. Mogłabym zrobić dla niej wszystko, nawet wskoczyć za nią prosto w tlący się ogień. Sama myśl o tym, co wydarzyło się kiedyś przywodziła wspomnienia z wczorajszego niezbyt planowanego spotkania.

Otworzyłam drzwi, a tam ujrzałam osobę, która kiedyś zniszczyła mi życie.

Za moimi drzwiami we własnej osobie stała Megan Harris. Moja dawna przyjaciółka. I największy zdrajca jakiego mogłam kiedykolwiek spotkać na swojej drodze. Jej czarne jak noc włosy do tej pory mam w swoich koszmarach. Wysoka, smukła kobieta z uśmiechem niegdyś dla mnie najpiękniejszym jakim widziałam stała przede mną jak przed czterema laty uśmiechając się tak identycznie jak kiedyś. Jej włosy opadały jej kaskadami na ramiona. Ubrana była cała na czarno, czyli w tym nic się nie zmieniło. Jej kolorem od zawsze był czarny.

- Czym mogę sobie zawdzięczać twoją wizytę, czarna zmoro? - sarknęłam, zabierając jako pierwsza głos, który był tak papierowy jak dusza kobiety stojącej przede mną.

Posłała mi swój popisowy uśmiech, ukazując przy tym swoje idealnie proste i białe jak śnieg ząbki. Zastanawiało mnie tylko to, skąd zna mój adres i po co tak właściwie tu przybyła.

- Nie można już odwiedzić swojej starej, ale za to najlepszej przyjaciółki? - zapytała z udawaną urazą w głosie. Znam ją już tak dobrze, że nie dam się nigdy więcej nabrać na te jej manipulanckie sztuczki. - Czy to grzech? - dodała posyłając diabelski, dość mroczny uśmieszek.

Przewróciłam oczami, bo szczerze to nudziły mnie te jej teksty mimo, że nie słyszałam ich już od kilku lat to nadal je pamiętałam, jakby były użyte wczoraj. Tego nie da się zapomnieć, choćbyś próbował nawet nie wiem jak bardzo. To już zostaje w naszej pamięci.

- Grzechem jest to, że w ogóle postanowiłaś tu przyjść - puściłam jej szybkie oczko i zanim coś by zdążyła powiedzieć dodałam kilka następnych słów - czego chcesz, bo nie mam zamiaru marnować swojego cennego czasu na tak bezwartościową osobę jak ty.

Chyba delikatnie ją zamurowało, ale przecież o to właśnie mi chodziło. Abym teraz to ja mogła zagiąć ją na wszystkie sposoby. Szybki szok zamaskowała swoją ulubioną maską. Maską kurewskiej obojętności. Sam widok jej osoby wywoływał u mnie olbrzymie mdłości na myśl tego, co kiedyś przez nią musiałam przechodzić.

- Słuchaj zdziro.. - zaczęła wściekłym głosem, na którego brzmienie przebiegł dreszcz po moim ciele. A reszta później zaczęła się toczyć sama..

- Kelnereczko? - usłyszałam głos Michaela, który jeszcze na dodatek po chwili szturchnął mnie w ramię. Nawet nie wie jaka byłam mu w tym momencie wdzięczna. Uratował mnie znów przed tymi cholernymi myślami, które kiedyś mnie dobiją - jesteśmy już na miejscu. Tak Ci chciałem powiedzieć - uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby po czym wysiadł z samochodu, a po chwili szybszej niż myślałam znalazł się po mojej stronie i otworzył mi drzwi- zapraszam Panią Kelnereczkę do wyjścia z tego jakże ociekającego moją zajebistością pojazdu - wskazał dumny na swój samochód, w którym jeszcze siedziałam. Przewróciłam oczami na słowa Mike'a.

Prosty Układ [+18] |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz