MIŁEGO CZYTANIA <3
Veronica
Od dwudziestu minut rozmawiam ze swoją rodzicielką i w żadnym momencie nie powiedziała nic co można byłoby potraktować jako poważną rozmowę. Chyba się za bardzo denerwuje. I szczerze mówiąc przeraża mnie to, bo skoro dla niej jest to tak ciężkie to czy będzie tak samo ze mną? Nie mam pojęcia, ale zaczynam na prawdę się tym przerażać. Czas zakończyć to i mimo, że się boję to dalej tej paplaniny nie wytrzymam. Niech powie już to prosto z mostu i będzie z głowy. Owijanie w bawełnę nic jej w sumie nie da oprócz tego, że to w końcu ja stracę cierpliwość nad wszystkim.
- Mamo, możemy w końcu porozmawiać poważnie?- zapytałam - mam już dość paplaniny w kółko o tym samym, więc przejdź do rzeczy - mama zamilkła ewidentnie zaskoczona, ale ja jestem osobą bardzo szczerą i wolę jak od razu ktoś przejdzie do rzeczy, a nie męczy tym siebie i mnie, że przedłuża to wszystko.
Kobieta westchnęła, ale chyba zrozumiała, że już dłużej nie jest w stanie przedłużyć tej i tak już długiej rozmowy, która była bez sensu skoro i tak nie powiedziała mi tego co było najważniejsze. Wzięła słyszalny głęboki oddech i po chwili wypuściła powietrze chyba zbierając się do tego w myślach co ma mi przekazać.
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć Vera - znów westchnęła - to jest na prawdę ciężkie i nawet samej mi jest to nie łatwo powiedzieć.
Niepokój w jej prześlicznym głosie był tak wyczuwalny jak to, że ta wiadomość nie będzie tą dobrą, lecz tą złą i będzie bardzo, ale to bardzo trudna. Zaczynam się coraz bardziej tym stresować, ale muszę zachować trzeźwe myślenie i skupić się na tym co chce mi przekazać.
- Po prostu wyduś to z siebie mamo - powiedziałam starając się opanować drżenie mojego głosu - będzie Ci łatwiej jak to wydusisz z siebie już - dodałam - Przecież to nie może być aż tak.. - nie dokończyłam niestety, bo przerwały mi następujące słowa rodzicielki.
- Nathan.. jest chory Veronica - wypowiedziała to tak płaczliwym głosem, że aż mnie się chciało płakać, a gdy sens słów mamy dotarł do mnie po prostu miałam ochotę parsknąć śmiechem na jej bezsensowny żart.
- Mamo nie żartuj sobie ze mnie - powiedziałam twardo - to nie jest śmieszn.. - znów przerwał mi jej głos.
- Vera to nie są żarty! - krzyknęła coraz bardziej płaczliwym głosem, a ja poczułam się jakby ktoś wbił mi nóż w serce i przekręcał go w kółko. To nie może być prawda. Poczułam jak jakiś nieznośny ciężar opada na moje serce. Tylko nie mój braciszek.. - do.. mnie samej to nie dociera.. jeszcze niedawno było wszystko w porządku, albo może to my z tatą tego nie zauważyliśmy będąc zbyt pochłonięci pracą? - czułam jak łzy skapują mi po policzkach, a pustka w sercu wzrasta z każdym kolejnym słowem.
- Nie... nie! - krzyknęłam do telefonu i nawet nie zerkając w inne strony wiedziałam, że moja przyjaciółka zerwała się z miejsca - dlaczego... ale na co? Może da się to wyleczyć? Mamo! Powiedz coś! - czułam coraz większą gulę, która wyrasta mi w gardle i zaciskające się pętle wokół mojej szyi utrudniające mi oddychanie. Tylko nie on. Poczułam tak dobrze znane mi dłonie zaciskające się na moich ramionach i w jednej chwili zostałam tak mocno przytulona. - czemu nic nie mówisz? - szeptałam z ledwością wypowiadając kolejne słowa na głos.
Ból tylko wzrastał, a jedynie co po nim nastąpiło to pustka, której wypełnić się nawet nie da. Czułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi dosłownie serce.
- Niestety to.. białaczka.. - odpowiedziała po dłuższej ciszy mama - z.. licznymi.. przerzutami..- przy każdym wyrazie robiła przerwę jakby nawet do niej nie docierało to co się dzieje z naszym Nathanem. Z moim ukochanym bratem. Nagle wszystko przestało mieć dla mnie znaczenie, a jedynie co się teraz dla mnie liczy to to, żeby wyzdrowiał - jest nam potrzebna spora ilość pieniędzy.. więc.. chciałabym cię poprosić o pomoc.. jakąkolwiek.
CZYTASZ
Prosty Układ [+18] |ZAWIESZONE|
RomanceDwudziestodwuletnia Veronica Meyer jest studentką na trzecim roku z psychologii. Kobieta prowadzi życie w ciągłym biegu między pracą, a uczelnią, aby jakoś utrzymać się w wielkim Nowym Jorku. Podczas jednego wieczoru na wieczornej zmianie poznaje tr...