— Kurwa dlaczego zawsze moje auto? — Wojtek wydaje zrezygnowany jęk.
— Nie mam czasu, daj te kluczyki. — Domaga się wlepiając wzrok w kieszeń Nogasia.
— Ale o siódmej masz odstawić auto na to samo miejsce bez jebanej rysy, rozumiesz? — Wyciąga kluczyki i niechętnie oddaje. Totalnie nie rozumie co odbiło młodszemu kompanowi skoro ma możliwość przemieszczania się służbowym samochodem. — Wisisz mi przysługę! — Krzyczy za nim
Usatysfakcjonowany zmierza do wyjścia mijając archiwum prawie zderzając się z Radkiem. Wie, że ona na niego patrzy, czuje jej wzrok na plecach, ale nie staje. Nie ma na to czasu, teraz priorytetem jest odrobine szalony pomysł.
Skoro ojciec nie chce go widzieć w pracy, Robert nie może zostawiać śladów. Samo zjawienie się tutaj zapewne nie pozostanie tajemnicą, ale nie chce bardziej złościć starszego Mrozowskiego. Po ostatniej sytuacji z śledzeniem, dla dyskrecji woli podróżować nie swoim autem a pożyczenie po raz kolejny prywatnego auta Wojtka jest póki co jedyną opcją skoro już tu jest. Następnym razem będzie przemieszczał się taksówką.
Objeździł tyle ile zdarzył, jeszcze raz zajrzał na Kwiatową i nic. Iskierka nadziei o której tak wiele myślał przygasa. Każda porażka go demotywuje i wzbudza niepokój. A co jak jednak go dopadli w mieszkaniu? Cholera SB się nie cofnie przed niczym.
Jak obiecał odstawia auto o ustalonej godzinie na miejsce, ale nie spodziewał się, że przypadkowo spotka się z ojcem. Nie dosłownie.
Gdy dostrzega znajomą sylwetę rodziciela chowa się za autem. Prawdopodobnie Mrozowski już wie, że syn zjawił się na posterunku pomimo jego woli.Wciąż nie pozbył się wrażenia, że ktoś go śledzi, ciągle ogląda się za siebie i upewnia czy obcy nie podąża jego śladami.
Teraz siedzi w knajpce z widokiem na grzybek gdzie można powiedzieć, wszystko się zaczęło. Od wielu godzin nie pojawił się w mieszkaniu unikając rozmowy z ojcem. Spodziewa się niecodziennego wybuchu ojca skoro sytuacja jest tak napięta.
Wypuszcza kolejną chmurę szarego dymu z ust wracając do traumatycznego momentu. Zabił. Zabił człowieka własnymi rękoma a teraz ucieka przed odpowiedzialnością. Prawdopodobny brak świadków i tak go nie uspokaja. Nawet jeśli ojciec zamiecie wszystko pod dywan na pewno znajdą się osoby, które mu tego nie zapomną.
On też nie może zapomnieć.Nie pora się w tym zatracać. Teraz jego celem jest znalezienie Maćka i wypytanie go czy coś wie. Jeżeli Arek jest poza miastem mógł się z nim skontaktować. Najbardziej problematyczną kwestią był fakt, że nie ma pojęcia kiedy i czy w ogóle się tu zjawi.
— Przepraszam czy mogę w czymś pomóc? Siedzi Pan bezczynnie już druga godzinę i stwierdziłam, że zapytam. — Pyta pracownica o charakterystycznie ognistych włosach.
— Polejesz? — Pyta bezpośrednio odrywając ślepia od okna i widoku za nim.
Dziewczyna wraca z butelką stawiając ją obok milicjanta. Ten tylko skina głową w podziękowaniu a ta znika.
Ostatnie wydarzenia sprawiły, że Robert tym bardziej nie chciał być porównywany do ojca. Edward w przeszłości miał problemy alkoholowe i teoretyczne z nich wyszedł.
Teoretycznie.
Na pewno jest lepiej niż w przeszłości, ale wciąż może przyłapać ojca na popijaniu. Na każdej imprezie to Ewa czuwa, aby nie przesadził a stary tylko mruczy z niezadowoleniem.Chociaż młodszy pilnuje się jak może ostatnio jest dużo gorzej. On nie ma takich skłonności jak ojciec - stara się przekonywać. Walczy z pragnieniem odcięcia się od problemów oraz z nudów pstryka palcami o pełną butelkę. Wzdycha głośno i gasi papierosa przypadkowo potrącając wódkę łokciem a większość zawartości wylewa się na podłogę zaś reszta na jego ubranie.
CZYTASZ
~ 𝐍𝐈𝐄 𝐂𝐇𝐂𝐄 𝐁𝐄𝐙 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 ~ Operacja Hiacynt - KOREKTA
FanfictionOstatnie słowa Arka rozbrzmiewają w umyśle Roberta. Obiecał mu, że go znajdzie, ale to on kazał mu uciekać przed zagrożeniem, w które był zamieszany. Teraz musi wrócić do codzienności, do pracy i zaborczego ojca, który zrobi wszystko, aby jego syn z...