15. Zepsute krzesło

101 8 6
                                    

Arek jest zrozpaczony. Dopiero teraz zrozumiał co go czeka i praktycznie nie słyszy o czym mówi do niego Robert po drugiej stronie telefonu. Jedynie przerywa mu szybko, wydusza smętne pożegnanie oraz odkłada słuchawkę mając wciąż zawieszony wzrok na podłodze. Nie potrafi spojrzeć matce w oczy, zaś ona nawet nie raczy z nim porozmawiać. Oboje są równie zagubieni i przerażeni.

Chłopak stracił nadzieję. Najchętniej zamknąłby się w swoim pokoju na długie godziny i nie wychodził. Ukrył się przed światem z dala od problemów oraz ciekawskich spojrzeń. "Co sąsiedzi powiedzą?" - załamany głos matki brzęczy mu w uszach.

Późna jesień daje siwe znaki na zewnątrz, od dawna nastał ciemny wieczór zakłócany jednie przez uliczne latarnie oraz żarówki za oknami mieszkańców Warszawy. Można by rzec "dzień jak co dzień", nie zwiastujący żadnych niespodzianek, a tu proszę, nagłe pukanie do drzwi sprawia, że Krajewski zrywa się z miejsca i otwiera drzwi zastając znajomą twarz.

»»--⦏R̂⦎--««

— Uspokój się, coś wymyślimy. — Mrozowski powtarza do telefonu szybko, lecz łagodnie i zanim Arek mruczy pod nosem pożegnanie oznajmiam cicho jedyną, nieco szaloną rzecz, na którą teraz potrafi wpaść— Przyjadę.

I jest to ruch nieco podejrzany na osoby trzeciej, wliczając w to ojca Roberta. Edward śledzi go wzrokiem kiedy ten wychodzi z korytarza, gdzie znajdował się telefon oraz szuka pieniędzy.

— Gdzie się wybierasz? — Pyta unosząc brew.

— Moja dziewczyna mnie potrzebuje. Jej ojciec trafił do szpitala. — Młodszy odpowiada zgarniając jakieś drobne z szafki nawet nie zerkając na rodziciela.

— Nie wracaj późno bo matka będzie się martwić. — Dodaje na pożegnanie pod nosem i wraca wzrokiem do gazety.

Robert doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to tylko z jeden powodów dlaczego ten pyta się, gdzie wychodzi i wyznacza kiedy ma wrócić. Ma wrażenie jakby wrócił do czasów dzieciństwa, kiedy nadopiekuńcza matka chodziła za nim krok w krok, zaś ojciec jedynie śledził wzrokiem tylko wtedy, gdy musiał. Dopiero z czasem Ewa zrozumiała, że jej upragnione dziecko dojrzewa oraz staje się mężczyzną, dlatego już tak nie wtrącała się w jego życie i jedynie wysłuchiwała zmartwień, którymi dzielił się bardzo rzadko w porównaniu do przeszłości. Lecz Edward taki nie był, on po prostu obserwował, wyciągał wnioski, a także wymagał. Gdy młody Mrozowski próbował go oszukiwać ten zawsze wyczuwał fałsz i wypytywał o szczegóły czekając, aż ten się potknie oraz wyjawi prawdę. To, że teraz nie ma pojęcia o tym wszystkim graniczy z cudem, albo jest zwyczajną grą.

Milicjant opuszcza szybko mieszkanie i przez całą drogę tramwajem wpatruje się w okno oraz swoje odbicie. Poza odrobiną zmęczenia na twarzy nie dostrzega zmian, ale ma wrażenie, że te parę tygodni go odmieniło i jest innym człowiekiem. Może nie widać tego na pierwszy rzut oka bo to głębia jego duszy drgnęła pokazując mu nieznane wcześniej uczucia, które prawdę mówiąc sprawiały, że bywał wyczerpany. Gdyby nie odkrył, że jest inny prawdopodobnie szykowałby się do ślubu i spokojnego życia, a nie martwił się oraz oglądał za siebie. To nie tak, że żałował, nawet o tym nie pomyślał, ale fakt, że czuje presję, a także czyjś wzrok na plecach męczy go coraz bardziej z dnia na dzień.

Tramwaj staje, a Robert wychodzi z niego czekając jeszcze przez chwile na przystanku, aby upewnić się czy ktoś za nim nie idzie, po czym kieruje się w dobrze znane mu miejsce. Na klatce schodowej mija się z młodą, wysoką dziewczynę  o wyraźnie długich nogach i papierosem w ręku. Na oko była odrobine wyższa od Arka, a tym samym Mrozowskiego. Ubrana w pomarańczowy sweter kobieta spoglądała na mężczyznę za falowanych włosów, upiętych w niechlujny kitek z błyskiem w zielonych oczach.

~ 𝐍𝐈𝐄 𝐂𝐇𝐂𝐄 𝐁𝐄𝐙 𝐂𝐈𝐄𝐁𝐈𝐄 ~ Operacja Hiacynt - KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz