╬Rozdział 4╬

207 8 21
                                    

 W pewnej chwili oboje słyszymy krzyk na korytarzu. Wybiegam zaintrygowana, Tom podąża za mną spokojnie. Naszym oczom ukazuje się spetryfikowana uczennica Hufflepuff'u. Merlinie, przyszłość jest bliżej niż myślałam. Tom ma kamienny wyraz twarzy, jestem przerażona. Spoglądam na niego by zaraz znów ujrzeć ciało dziewczyny. On wie że ja wiem. Albo że się domyślam. Mam przejebane. I to bardzo.

Wycofuję się z miejsca tragedii i biegnę do damskiej toalety. Nie jest mi jednak dane tam dotrzeć, Bo Tom chwyta mnie za ramię. Cholera

- Gdzie się wybierasz?- Doskonale wie, ale zadaje pytanie by mnie zirytować. Trzeba przyznać, świetnie mu to wychodzi.

- Do toalety. Co cię to obchodzi?- Na czole pojawia się pot. Dłonie mi się trzęsą. Jeśli mnie nie zabije, to będzie cud.

- W porządku. Zaczekam na ciebie, a później pójdziemy na lekcje- Uśmiecha się z pozoru przyjaźnie. Jasna cholera...

Pieprzony Riddle... Faktycznie, gdy wychodzę czeka na mnie. Nawet się nie ruszył.

- Nie idę na zajęcia. Źle się czuję - Rzucam pierwszym kłamstwem jakie przyjdzie mi do głowy, ale nie przerywam kontaktu wzrokowego. Riddle jedynie unosi kąciki ust.

- W takim razie odprowadzę cię do dormitorium i przypilnuję- Mogłam się tego spodziewać. Czy ty musisz wszystko komplikować, Voldemorcie?

Idziemy więc ramię w ramię, milczymy. Popełniłam wielki błąd wchodząc w manipulacje Albusa. Teraz nie dość, że mogę umrzeć to już wiem, że nie pokonam tego czarnoksiężnika. Mimo wszystko, nie zamierzam się poddać. Tom Marvolo Riddle wygrał bitwę, ale ostatecznie to ja wygram wojnę.

- Naprawdę dla mnie zrezygnujesz z trzech godzin eliksirów? Tyle czasu by  manipulować Slughornem...- Uśmiecham się wrednie. Wkurzam go, czuję to. Mimo wszystko żaden mięsień na jego twarzy ani drgnie.

- Jeśli chcesz wiedzieć, Slughorna mam owiniętego wokół małego palca. Ale powiedz mi droga Y/N... Skąd się tu wzięłaś?- Patrzę na niego zakłopotana. Nie, nie mógł mnie przejrzeć. Muszę rżnąć głupa tak długo jak się da.

- O co ci chodzi Riddle? Przeniosłam się tu z Ilvermony. Myślałam, że jesteś na tyle błyskotliwy - Prycham cicho. Riddle jedynie się uśmiecha.

- Głupia dziewczyno. Próbujesz mnie oszukać. Jakże wielki błąd popełniasz, zdajesz sobie sprawę? Masz niezwykle słabą odporność umysłu- A więc jednak. Już wie. Nie, chwila... Przecież nadal mam odporne zaklęcie na sobie.  Podpuszcza mnie, żebym się wysypała. Nie ma tak łatwo Riddle.

- Chyba na zajęciach Transmutacji za mocno uderzyłam cię w głowę kielichem- Śmieję się głośno. Cały strach, który jeszcze chwilę ściskał me gardło odpuścił, ani krzty spięcia. Gra trwa nadal, Panie Riddle.

--------------------------+-------------------------

Przepraszam że ponownie jest tak krótki, mimo tego, że tyle zwlekałam. Poprawię się przyrzekam

Niech cię szlag Riddle (Tom Riddle x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz