╬Rozdział 1╬

261 8 5
                                    

Y/N's POV

A więc jestem. Mam przekabacić Toma na dobrą drogę albo go zabić. Nic trudnego prawda?

Oh, jak bardzo się myliłam. Nazywam się Y/N, i zapraszam was do opowieści bez dobrego zakończenia. Chociaż kto wie?

Zostałam wysłana przez Albusa Dumbledore'a do Hogwartu z czasów młodości Lorda Voldemorta, by pomóc jeszcze niczego nieświadomemu ( A przynajmniej tak mi się wydawało) piętnastolatkowi. Czy jest to niemożliwe? Tak. Czy właśnie dlatego się na to zdecydowałam? Oczywiście że tak. Mym pierwszym celem jest pokój wspólny Slytherinu. Jak inaczej zjednoczyć się z tym maniakiem czystości krwi?

- Ej! Za kogo ty się uważasz by wchodzić tu od tak?- Zaczepiła mnie jedna ze ślizgonek siedzących wokół obiektu mojej misji. Niech to szlag! To będzie cięższe niż myślałam.

- Zostałam tu przydzielona, więc tu weszłam. To raczej oczywiste- Wzruszyłam ramionami i usiadłam w fotelu na przeciwko. Wzięłam pierwszą, lepszą książkę by nie zwracano na mnie uwagi. Jednak nie literatura mnie interesowała, a obserwowanie młodego mordercy.

Już po chwili okazało się, że kółko różańcowe wokół Riddla jest tylko po to, by mu usługiwać. Dziewczyny skakały wokół niego jak zające, oczekując choć trochę uwagi z jego strony. Nie zgadniecie. Żadna się nie doczekała. Tom jedynie odprawiał je machnięciem ręki, aż w pokoju wspólnym zostaliśmy tylko my. Czułam na mnie jego świdrujący wzrok, więc zatopiłam się w otchłań liter książki. Czytałam przez 10 minut to samo zdanie. Nie interesują mnie "Problemy psychologiczne", ( A taką książkę trzymam w rękach) ale miałam szczerą nadzieję że to wystarczy by Czarny Pan mnie olał. Niestety, po chwili literatura została mi zabrana, a różdżka należąca do mojego oprawcy znajdowała się przy moim gardle.

-Nie jesteś stąd- Mruknął tak bym tylko ja to usłyszała mimo że byliśmy jedynymi osobami w pomieszczeniu.

- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - Nie przewidziałam że Riddle może użyć na mnie legilimencji. Na szczęście sam to przeoczył i po prostu odszedł. Jestem pewna, że sam nie wiedział czy ma rację, więc miał nadzieję, że sama się przyznam pod wpływem zagrożenia. Niedoczekanie.

- Wredny, samolubny oszust- Szepnęłam do siebie.  Chyba jednak trochę zbyt głośno, bo Riddle zawrócił i zaciągnął mnie do gabinetu dyrektora Dippeta.

- Panie Dyrektorze, złapałem ją na szperaniu w dziale ksiąg zakazanych - Ani jeden mięsień twarzy mu nie drgnął. Świetny kłamca, nie ma co.

- Cóż Tom, niewątpliwie jej postępowanie było nieodpowiednie- Dyrektor zgodził się z nim, lecz bez przekonania- Może ty wymyśl dla niej szlaban. W końcu jesteś prefektem. Wybaczcie ale się śpieszę- I odszedł zostawiając mnie z Panem Idealnym. Boże już po mnie

^_________^_________^_________^

413 słów
Rozdział sprawdzony/po korekcie

Niech cię szlag Riddle (Tom Riddle x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz