Rozdział 15

44 1 0
                                    

POV. Elothrien
Biegłam tajemnym korytarzem, prawie bez tchu. Kiedy dotarłam do wlotu ujrzałam coś co zmroziło mi serce. Thorin przykładał czubem miecz do szyi niziołka.
- Thorinie...- hobbit próbował przemówić mu do rozsądku.
- Thorine, Smaug!- krzyknęłam ostrzegawczo zauważając zbliżającą się sylwetkę smoka. Wszyscy troje cofnęliśmy się i wnieśliśmy miecze. Smok zbliżał się rozgorzały kiedy z uniesioną bronią wbiegła reszta kompanii.
- spłoniecie!- wrzasną Smaug
- chodu!- wrzasnęłam i zeskoczyliśmy z kamiennej budowli w momencie kiedy została zalana płomieniami. Zaczęliśmy panicznie uciekać przez góry klejnotów i złota. Wpadliśmy przez otwór do małe komnaty. Thorin który biegł jako ostatni zrzucił w biegu płonącą pelerynę i krzykną
- no już!- na te słowa pognaliśmy schodami w górę i w górę byle dalej od niszczycielskich płomieni smoka
********************
POV. Tauriel
Krasnoludy przeniosły wyrywającego się Kiliego na stół a ja kończyłam przygotowywać wywar w misce którą trzymała najmłodszych dziewczynka - Thilda.
- trzymajcie go.- przykazałam podchodząc do rannego. Z trudem wykonali polecenie, a ja przyłożyłam do rany
rozliczone liście Athelas i zaczęłam mamrotać zaklęcia w języku elfów. Krasnolud zaczął wrzeszczeć i strasznie się wyrywać. Nawet dzieci zaangażowały się w pomoc. Po pokoju rozlał się blask i rana zasklepiła się.
**********************
POV. Elothrien
Biegliśmy kolejnym korytarzem. Zatrzymalismy się u wylotu za którym ciągnął się długi pomost zakończony kolejnym korytarzem.
- ci... - uciszył nas Thorin i poszedł na palcach do wylotu. Cisza. Żadnego szmeru świadczącego o obecności smoka.
- wymknęliśmy się - stwierdził Bofur
- on jest na to za sprytny- sprostowałam
- dokąd teraz?- zapytał Bilbo
- do zachodniej strażnicy- zdecydował Thorin - tam powinno być wyjście. -
- za wysoko, nie damy rady- stwierdził Balin
- to jedyna szansa- stwierdziłam - musimy spróbować- po cichu poszliśmy za Thorinem spodziewając się ujrzeć rozwścieczonego smoka.
Mieliśmy szczęście i udało nam się dotrzeć do zachodniej strażnicy. Kiedy przekroczyliśmy próg stanęliśmy jak wryci . Sala była pełna trupów.
- ostatni z rodu. Przywiodła ich tu daremna nadzieja. Stąd nie ma wyjścia. - powiedział Balin - spróbujmy zejść do kopalni, może przetrwamy kilka dni- zaproponował
- nie, nie chce takiej śmierci, ze strachu, z braku powietrza...- mówił Thorin - idziemy do kuźni. - zdecydował
- zobaczy nas, zginiemy-
- chyba, że się rozdzielimy - zaproponowałam
- to się nie uda- ocenił Balin
- niektórym może się uda- powiedział Thorin - zwabimy go do kuźni, zabijemy smoka-
- jeżeli mamy spłonąć, spłoniemy razem- powiedziałam i kompania podzieliła się na zespoły. Odchodząc modliłam się do Valarów, abyśmy wszyscy przeżyli i spotkali się znowu aby świętować zwycięstwo lub przełykać gorzki smak porażki.

Odzyskać Erebor Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz