Rozdział 2

500 56 3
                                    

Dziesięć lat później.

Wyprostowałam się i ciężko dysząc uniosłam głowę. Wytrzymałam spojrzenie wuja, nie pokazując jak cholernie bolą mnie obite żebra i stłuczone udo. Ardal O'Grady zmierzył wzrokiem leżącego u moich stóp przeciwnika. Spojrzał na mnie dopiero, gdy upewnił się, że mężczyzna jest martwy. Po raz pierwszy dostrzegłam w jego oczach aprobatę. Skinął lekko głową, dając znak, że przeszłam ostatnią próbę.

– Doprowadź się do porządku. Będziemy czekać na ciebie w wielkiej sali – odezwał się.

Pochyliłam głowę. Poczekałam, aż on i reszta klanu znikną w posiadłości. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na człowieka, który stracił życie z moich rąk. Westchnęłam cicho, ruszając do swojego pokoju.

Wzięłam szybki prysznic, zmywając z dłoni zaschniętą krew. Ubrałam czarne spodnie, luźną czarną bluzę i ciężkie, skórzane buty. Długie, rude pukle zebrałam na czubku głowy i upięłam w kok. Ostatni głęboki wdech i ruszyłam schodami na parter, do wielkiej Sali, z której dobiegały podniesione, męskie głosy.

Byłam aż nadto świadoma, że dziś dopełniła się część mojego zadania i teraz dowiem się szczegółów, jak jest jego dalsza kolej.

Pchnęłam ciężkie drewniane drzwi, wchodząc do ogromnego, ponurego pomieszczenia. Ściany były obite ciemnymi, opalanymi deskami, pośrodku stał wielki okrągły stół, dookoła którego siedzieli najważniejsi członkowie klanu. Nad stołem lekko kołysał się stary, ciężki, toporny żyrandol, dający nikłe światło.

Mężczyźni zamilkli, gdy tylko weszłam do środka. Dwanaście par oczu skierowało się w moją stronę, gdy omijałam ich, by usiąść po prawej stronie wuja.

– Wuju – odezwałam się głosem wypranym z emocji.

Ardal spojrzał na mnie uważnie, stukając palcami w blat stołu. W pomieszczeniu zapadła głucha cisza.

– Kearo – przemówił. – Przeszłaś ostatnią próbę. Czas, byś wypełnił najważniejsze zadanie.

Skinęłam głową, czekając na dalszą część.

– Za dwa dni pojedziesz do zamku McMillona, gdzie organizowany będzie nabór do milczących sióstr.

Zmarszczyłam brwi, ale nie odezwałam się ani słowem. Milczące siostry? Co to ma być do jasnej cholery? Jakiś zakon?

– Jesteś pewien? – Siedzący obok mnie Torin jako jedyny odważył się zadać pytanie.

– Uważasz, że naraził bym dziewczynę nie wierząc, że sobie poradzi? – Głos wuja zdradzał gniew. – Keara jest naszą ostatnią szansą. A tak się składa, że Dhoire planuje zwiększyć swoje wpływy i połączyć ród z Arthairem MacNaillem. Wiecie co to oznacza dla nas? Wojnę nie z jednym, a z dwoma najstarszymi szkockimi rodami! – Huknął dłonią w stół. – Co według was będzie lepsze? Zrealizować nasz plan, czy wydać Kearę za kogoś wpływowego, aby mieć wsparcie w otwartej wojnie, które niechybnie by wybuchła, jeśli McMillon urośnie w siłę?!

Przełknęłam ślinę. Wydać mnie za mąż? W życiu!

W sali zapadła głucha cisza.

– Wuju, nie zawiodę, wypełnię plan – powiedziałam cichym, stanowczym głosem.

– Moja siostrzenica ma więcej jaj niż wy wszyscy razem wzięci – warknął.

Mężczyźni spuścili głowy.

– Wyjdźcie. Muszę porozmawiać z Kearą w cztery oczy – odprawił ich.

Siedzący obok mnie Torin wstał i na odchodne uścisnął moje ramię, okazując mi swoje wsparcie i oddanie. Pokiwałam głową, dziękując mu za wszystko.

Zapłacisz za wszystko - ZAKOŃCZONA! BĘDZIE WYDANA!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz