Rozdział 13

231 39 5
                                    


Usiadłam na kanapie w sypialni Leitha i schowałam ręce pod pośladki, by ukryć jak bardzo się trzęsą. Mężczyzna usiadł naprzeciwko, wbijając we mnie poważne spojrzenie.

– Co teraz będzie? – zapytałam cicho.

– Szczerze? Nie ma pojęcia – przeczesał dłonią zmierzwione włosy. – Bez pozwolenia wykonałaś wyrok na prawej ręce Dhoira. Jeśli Ivar umrze, część ludzi może się zbuntować.

– Och – szepnęłam.

– Właśnie tego ci nie mówiliśmy. To, że ten psychol był nieobliczalny i ciężki do ujarzmienia to jedno, ale od jakiegoś czasu dochodziły nas słuchy o rozłamie wśród żołnierzy. Nie mieliśmy pewności, ale pojawiały się głosy, że to właśnie Ivar nawoływał do buntu. Chciał zająć miejsce ojca.

– Skurwiel – warknęłam.

– Tak, niemniej jednak nie powinnaś była brać sprawy w swoje ręce – pokręcił głową. – Jesteś narwańcem, który w końcu wpędzi nas wszystkich do grobu.

Przewróciłam oczami.

– Nie masz wrażenia, że przez to iż jesteście tu zamknięci w tym zamczysku, naprawdę żyjecie jak w średniowieczu? Okej macie nowinki technologiczne, ale te zasady i odseparowanie od świata... to trochę chore – wypaliłam.

– Pamiętasz jak mówiłem, że nie masz bladego pojęcia o naszym życiu? Wiesz tylko tyle ile zaobserwowałaś i ile powiedział ci Ardal, prawda?

Przygryzłam wargę ostrożnie kiwając głową.

– Naprawdę sądzisz, że szef szkockiej mafii ma tylko jedną posiadłość i cały rok siedzi zamknięty w tym zamczysku?

Zastanowiłam się przez chwilę.

– Nooo... tak? – bardziej zapytałam niż stwierdziłam.

Leith roześmiał się krótko.

– Ardal to stary drań. Aż się boję pomyśleć jakich jeszcze głupot ci nagadał.

– To może zacznij ze mną rozmawiać. Opowiedz mi o wszystkim – poprosiłam.

– Przede wszystkim nie mieszkamy tylko tutaj. Zamczysko jest najlepsze pod względem strategicznym, bo jest genialnie położone. Ale Dhoire ma kilka innych posiadłości w Szkocji, jedną w Szwajcarii i penthouse w Stanach, bo często latamy tam w interesach.

Wpatrywałam się w niego rozszerzonymi oczami.

– Nie patrz tak, naprawdę nie żyjemy odcięci od świata. Tyle tylko, że mamy surowe zasady. Może staroświeckie, ale działają.

– Skoro szykował się bunt, to chyba nie do końca – wtrąciłam z przekąsem.

– To pierwszy raz odkąd Dhoire objął rządy. Przez wiele lat ludzie nie tylko się go bali, ale i szanowali. Dopiero niedawno coś się zaczęło dziać.

– I sądzisz, że za tym wszystkim stał Ivar, tak? – zapytałam, choć miałam przeczucie, że kryło się za tym coś więcej.

– Prawdę mówiąc sam już nie wiem – pokręcił głową, wyraźnie zrezygnowany.

Między nami zapadła ciężka cisza, którą przerwało burczenie w moim brzuchu.

– Jesteś głodna? – zapytał Leith z cieniem uśmiechu, błąkającym się po ustach.

To pierwszy raz od rana, gdy widziałam w nim tego droczącego się ze mną dupka, a nie wypranego z emocji następcę Dhoira.

– Chyba nie ma sensu udawać, że jest inaczej – bąknęłam.

Zapłacisz za wszystko - ZAKOŃCZONA! BĘDZIE WYDANA!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz