20 Luty 2009
Dzień był wyjątkowo mroźny, gołe teraz drzewa pokryte białym zimnym puchem, który roztapiał się przy kontakcie z odrobinę cieplejszą skórą.
Słońce dopiero zaczynało budzić się ze snu sygnalizując początek kolejnego dnia.Jimin nie był zwolennikiem wczesnego wstawania ani zimna, dlatego też w momencie gdy usłyszał głośny dźwięk wydobywający się z jego telefonu natychmiast sięgnął w jego stronę, a przynajmniej taką miał nadzieję, że głośne urządzenie znajduje się tam gdzie było w momencie kiedy kładł się spać.
Z głośnym westchnięciem wyłączył alarm i mocniej przykrył się kołdrą próbując ponownie udać się do krainy snów, niestety nie było mu to pisane, ponieważ 10 minut później usłyszał głęboki głos swojego ojca, który wołał jego imię z dolnej części domu.
Z ciężkim westchnięciem młodzieniec pozbył się kołdry, która chroniła go przed zimnem i natychmiast tego pożałował, gdy zimne powietrze jego pokoju uderzyło jego ciało.
Wstał z łóżka udając się do jednego z kartonów, w którym miał spakowane ubrania i założył pierwsze lepsze spodnie jakie wpadły mu w ręce i ciepłą za dużą o dwa rozmiary bluzę.
Zszedł na dół do kuchni zastając tam swojego ojca, który był w trakcie czytania gazety i picia porannej kawy.
Mężczyzna podniósł wzrok na swojego syna lekko unosząc kąciki swoich ust na jego widok.<Dobrze, że wstałeś tak wcześnie, za godzinę ruszamy.> Zakomunikował mężczyzna wzrok przenosząc ponownie na kartkę papieru, którą trzymał w ręku.
Jimin jedynie skinął głową dając znak, że przyjął tę informację.
Podszedł do lodówki wyciągając z niej jedyną rzecz jaka w niej została, a był to sok pomarańczowy.Wyciągnął szklankę napełniając ją do połowy i w tym samym momencie kącikiem oka dostrzegł postać swojej własnej matki, która już ubrana weszła do kuchni witając się ze swoim mężem buziakiem w policzek.
<Dzień dobry skarbie, spakowany?> Kobieta uśmiechnęła się kładąc swoją zimną dłoń na policzku jej syna.
Jimin jedynie skinął głową z uśmiechem potwierdzając, że był gotowy po czym ze szklanką soku w dłoni udał się ponownie do swojego pokoju.
~~~
Godzinę później wszystkie kartony były już spakowane i gotowe do wywiezienia do nowego mieszkania.
Jimin z utęsknieniem stał w progu domu ostatni raz spoglądając w jego głąb.
13 lat minęło mu przed oczami, wszystkie szczęśliwe i smutne momenty, które doświadczyły ściany jego już byłego domu.Odwracając się w stronę auta jego rodziców kątem oka zobaczył postać stojącą nieopodal jednego z domów znajdujących się na jego osiedlu prawie ją ignorując.
Kiedy zrobił kilka kroków w przód ów postać wydawała się chować?
Jakby nie chciała być zauważona.Jimin jedynie wzruszył ramionami nie zastanawiając się nad tym za długo i powolnym krokiem udał się do samochodu zajmując miejsce z tyłu pojazdu.
Kiedy przemierzali ostatni raz ulice Busan, Jimin miał z tyłu głowy myśl, że postacią którą widział mógł być Jungkook, który jednak przyszedł się pożegnać, ale ostatnie wydarzenia, które miały miejsce między nimi szybko sprowadziły go na ziemię.
Jungkook wybrał Taehyunga, po co miałby pojawić się przed domem Jimina żeby się z nim pożegnać? Przecież nigdy więcej się nie spotkają, nie będą mieli ze sobą nic wspólnego. Ich drogi rozeszły się na zawsze.
Ale czy na pewno?
A/N osobiście uważam, że lepiej by się to czytało gdyby było po angielsku :/
CZYTASZ
DAYDREAM |P.JM X J.JK|
FanfictionJust like how your cold eyes play with me. I got attracted to that irrejectable lie. We were perfect, but you ruined us. To opowiadanie czysto fikcyjne, postacie przedstawione w opowiadaniu nie należą do mnie.