~~~~~~~
Stałem za ladą baru. Pracownik, którego zmieniałem, proponował nawet, że zostanie jeszcze na moją zmianę widząc w jakim stanie byłem. Jednak jakby nie patrzeć ja byłem właścicielem. Nie mogłem pozwalać nieodpłatnie zostawać moim pracownikom na następne zmiany, tylko dlatego, że mam problem w domu. Niespokojnie spoglądałem na telefon i rozglądałem się po barze. Usłyszałem otwierające się drzwi a w nich dostrzegłem jednego z najbardziej kłopotliwych klientów. Był to miejscowy pijak. Niestety wyjątkowo często odwiedzał nasz bar. Usiadł na stołku przy ladzie a ja ze zmęczeniem podałem to, co zwykle.
- Diluc, chłopcze.. - Odezwał się pijak i spojrzał się na mnie. Poczułem się niezwykle niekomfortowo. - Słyszałem, że kogoś szukasz.
Od razu zyskał całą moją uwagę. Jaka jest szansa, że stary pijak będzie wiedział gdzie jest Kaeya? Praktycznie żadna. Ale zawsze jest możliwość.
- Mhm, brata. - Rzuciłem krótko uważnie obserwując ruchy mężczyzny. - Kaeya. Niebieskie delikatnie dłuższe włosy, ciemna karnacja i opaska na oko. Wiesz coś?
- Może wiem, a może nie. - Popatrzył się na mnie i od razu wiedziałem o co mu chodzi. Czyli dzisiaj picie na koszt lokalu. Ile stracę? Pewnie sporo, bo nie będzie musiał przejmować się budżetem. Westchnąłem, nalałem trunek i postawiłem przed mężczyzną. - Teraz coś mi świta. Widziałem go kilka godzin temu. Był z jakimś dzieciakiem. Chyba Venti na niego mówią. W barach niedaleko jest dosyć częstym bywalcem. Ale ten twój brat był jakiś inny. Taki na czarno ubrany, w dresy. Wyglądało tak, jakby się kłócili, ale nie wiem o co. Nie interesowałem się.
Zatkało mnie. Venti? Chłopak w czarnych dresach? Nie mówcie mi.. Nie, to niemożliwe, żeby w szkole Venti całował się z Kaeyą, prawda? Niee, to zdecydowanie jakaś pomyłka.
- Jesteś pewien? Skąd wiesz?
- To twoja sprawa czy mi wierzysz czy nie, - Wzruszył ramionami i oparł się na blacie, - Jednak przychodzę tu od kilku lat. Jak myślisz, naprawdę myślisz, że nie poznałbym twojego brata?
Kiwnąłem głową, nalałem kolejną kolejkę i sięgnąłem po telefon. Miałem rozterkę do kogo zadzwonić najpierw. Do Jean czy do Ventiego. Z jednej strony mógłbym od razu dowiedzieć się o co chodzi dzwoniąc do Ventiego, ale jeśli pijak mówi prawdę mógłbym spłoszyć Kaeye. Wybrałem więc numer przewodniczącej. W słuchawce odezwał się żeński głos.
- Szybko, bo nie mam czasu. Wiadomo coś?
- A zaskoczę cię, wiadomo. Chociaż informacja nie jest pewna.
- ... - Usłyszałem dźwięk odsuwanego krzesła i zamykanych drzwi, - Dobra, teraz mów. Lepsza niepewna informacja niż żadna.
Powiedziałem dziewczynie czego dowiedziałem się od pijaka. Słyszałem jak stuka paznokciami o blat. Była zdenerwowana. Powiedziałem jej również o podejrzeniu wobec sytuacji z klasy geograficznej.
- Czekaj. - Przerwała mi gwałtownie, - Chcesz mi powiedzieć, że osobą, z którą Venti obściskiwał się dzisiaj w szkole był Kaeya? TEN Kaeya?!
- A znamy jakiegoś innego? - Burknąłem nie wiedząc czy powinienem się cieszyć, że żyje, czy kląć, że nie zorientowałem się wcześniej.
- No ale nadal.. Kaeya całujący się z Ventim? Czy to nie brzmi jak kiepski żart? A nawet jeśli tak było, to oznacza, że mieliśmy go pod nosem. DOSŁOWNIE.
- Dla mnie ta cała sytuacja jest jedną wielką tragi-komedią, Jean.
Dziewczyna ucichła. Wiedziała, że mi też nie podoba się ta cała sytuacja. Tylko teraz pytanie jak ją rozwiążemy.

CZYTASZ
(Nie)Winny
RomanceKaeya i Diluc są uczniami liceum. Diluc jest stonowanym wiceprzewodniczącym oraz właścicielem baru chwalącego się dobrą sławą. Kaeya jest zwykłym uczniem otoczonym przez ludzi i przeważnie uśmiechniętym. Są rodzeństwem ale ich relacja jest mocno sko...