Na ostatnią chwilę

517 51 200
                                    

Przesunął dłonią po jej słodkich krągłościach i delikatnie zatopił w niej palce. Kilka kropli jej soku wytyczyło ścieżkę po jego dłoni, aż po nadgarstek.

- Severus, co ty robisz?

Mężczyzna odwrócił szybko głowę z miną, jakby został przyłapany na gorącym uczynku. W drzwiach kuchni stała jego, hmm... Kobieta? Kochanka? Nie wiedział, jak ma określić ich krótkotrwałą relację. Spojrzał w jej oczy, aby uniknąć innego widoku, który przedstawiała mu okuty w ramy jego rozpiętej koszuli.

- Nic - powiedział szybko. Po czym jeszcze szybciej dodał - śniadanie.

- Jest prawie pierwsza w nocy. Wszystko w porządku?

- Tak. Wracaj do sypialni. Za chwilę tam przyjdę.

Młoda kobieta wzruszyła ramionami i z miną wyrażającą lekką irytację odwróciła się na pięcie. Zdziwiła się jego zachowaniem, ale nie znała go na tyle, aby móc spekulować na temat tego, z czego ono wynikło. Wracając do sypialni znudzona przesunęła paznokciami po ścianie, aby denerwujące skrzypienie oddało wyraz jej znudzeniu.

Chwilę później drzwi do sypialni zamknęły się z cichym trzaskiem. Severus odetchnął z ulgą i powrócił do rozdzielania pomarańczy na cząstki. Może to było głupie, ale właśnie przygotowywał coś, co w głównym zamyśle miało być romantyczne. Nie był w tym dobry. Nigdy.

W rzeczywistości nigdy nie musiał być. Jako nastolatek nie miał długotrwałych związków, podobnie w dorosłym życiu. Jego największym zauroczeniem przez długie lata była nieosiągalna dla niego Lily Evans. A gdy został szpiegiem... Nie zamierzał zniszczyć nikomu życia swoimi demonami. Może był też egoistą, ponieważ bał się kolejnej bolesnej straty, na którą naraziłby się wchodząc w jakąkolwiek bardziej zażyłą relację.

To, że cztery dni temu spotkał na swojej drodze Hermionę Granger było albo znakiem od losu, albo wielkim, ogromnym nieporozumieniem. Nie spodziewał się, że po ich pierwszym spotkaniu wylądują u niego w sypialni, a tym bardziej - że zostanie u niego przez następne dni. I noce. To one były najlepsze.

****

Severus Snape siedział jak zwykle w soboty od ponad roku przy szklance Ognistej Whiskey w Dziurawym Kotle. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, będzie to jego ostatni sobotni wieczór zmarnowany w ten sposób. Po zakończeniu wojny w wyniku procesu utracił pracę w Hogwarcie. Pomimo uniewinnienia i uznania za szpiega Dumbledore'a Brytyjskie Ministerstwo Magii ukarało go za jego zbrodnie karą grzywny oraz zakazem nauczania w Hogwarcie. Od wyroku większość czasu spędzał w swoim rozpadającym się domu na Spinner's End wytwarzając eliksiry dla aptek, aby zarobić na życie. Kara pieniężna, którą zapłacił praktycznie zostawiła go w samych skarpetkach. Na szczęście zakaz pracy jako nauczyciel nie zamykał mu drzwi do zarabiania pieniędzy w inny sposób. Nigdy tego nie powie głośno, ale dzięki Potterowi i jego zeznaniom nie gnije obecnie w Azkabanie. Jeden kłopot więcej, jeden kłopot mniej.

Gdyby zginął tamtej nocy od ukąszenia węża nie miałby teraz tylu zmartwień. O dziwo koniec wojny i zaprzestanie szpiegowskiej działalności nie było dla niego wybawieniem. Co prawda nie miotał się teraz między dwoma stronami wojny, próbując doprowadzić do zwycięstwa Pottera, ale zupełnie nie ubyło mu zmartwień po śmierci Czarnego Pana. Gdziekolwiek się nie pojawił był niechcianym gościem i był nawet w stanie to zrozumieć.

Coś jednak trzymało go na tym bożym świecie i nie zamierzało mu odpuścić. Był zapewne skazany na dożycie sędziwego wieku tylko i wyłącznie po to, aby odpokutować za każdego walonego pierwszoklasistę, którego doprowadził do płaczu na swoich zajęciach. Żeby było śmiesznie, gdy już pogodził się z faktem, że nie przeżyje konfrontacji z Voldemortem i nawet zrobił krótki rachunek sumienia, do akcji wkroczył Złoty Chłopiec i jego para przydupasów. A tak swoją drogą, to kto normalny nosi ze sobą fiolkę dyptamu i uniwersalną magiczną surowicę na jad węża? To mogła być tylko Granger. Pieprzona, przygotowana zawsze na wszystko Granger.

Na Ostatnią ChwilęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz