🐺 Rozdział 37 🐺

994 45 7
                                    


Jeśli myślałem, że ostatnie spotkanie z Nickiem miało miejsce w szpitalu zanim ochrona go wyprowadziła, to bardzo się myliłem. Kilka dni później, zanim musiałem wychodzić by pojechać do szpitala do maluchów, zadzwonił dzwonek. Spodziewałem się, że to Niall, który był tak samo podekscytowany, że maluchy są na świecie. Mieliśmy jechać razem. Starałem się zaakceptować fakt, że Niall to omega i nic nie zrobi moim dzieciom. Szło mi to całkiem dobrze. Ostatnio spędziłem w jego towarzystwie pare godzin w szpitalu, gdzie on patrzył się przez okno, a ja siedziałem przy inkubatorach. Chciałem też z nim porozmawiać z nim na temat imienia Olaf. Uwielbiał to imię i nie wiedziałem, dlaczego chciał by moje dziecko miało tak na imię.

Dotarłem do drzwi i otworzyłem je.

— Chodź, Niall! Muszę jeszcze zapakować obiad do Louisa. Spędzi cały dzień w biurze. Ma całkiem niezłe zaległości — powiedziałem, idąc do kuchni.

—  Zaległości to ta cytata omega?

Stanąłem w tym samym czasie, co Nick wypowiedział te słowa. Spojrzał na mnie z dołu do góry, a ja poczułem się niekomfortowo.

— Chodzi o praktykantkę, która dzisiaj odchodzi? — zapytałem, starając się na obojętny ton. — Miał z nią rozmowę na dwunastą, a później miała pakować swoje rzeczy i nigdy nie wracać. Louis oczekuje profesjonalizmu, a ona dobierała się do Zayna. A on ma omegę. Mojego przyjaciela.

Wyprostowałem się. Mimo że to był mój dom, nie czułem się tutaj na tyle komfortowo i bezpiecznie jak powinienem. I to wszystko przez Nicka. Powodował, że nie czułem się tutaj dobrze.

— Odchodziła? Z jego gabinetu wychodziły takie jęki, jakby znajdywało się tam przynajmniej cztery omegi.

Prychnąłem ze śmiechem i pokręciłem głową.

— Jeśli chcesz spowodować, abym poczuł się zazdrosny lub cokolwiek innego, to nie udaje ci się Nick. Ufam Louisowi i nic tego nie zmieni. 

— Nawet to, że wysłał próbki DNA dzieci, aby potwierdzić swoje ojcostwo?

— Nie zrobił tego — powiedziałem pewnie. — Jest do tego potrzebna moja zgoda. Bez tego nic nie zrobi.

— To Louis Tomlinson. On może wszystko.

Podszedł parę kroków bliżej mnie, a ja automatycznie się cofnąłem. Nie wiedziałem, do czego on jest zdolny. Szczególnie po tym, co robił w Hiszpanii. Znowu poszedł bliżej, więc ja się cofnąłem. Robił tak aż nie wpadłem na ścianę. Chciałem wejść do kuchni, ale chwycił mnie za ramiona i przycisnął do ściany.

— Puszczaj mnie! — powiedziałem głośniej niż zamierzałem. — Nie masz prawa mnie dotykać, rozumiesz? Nie masz prawa!

Zbliżył swoją twarz do mojej szyi i usłyszałem, jak zaciągnął się moim zapachem. Wzdrygnąłem się, kiedy nosem przejechał obok oznaczenia. Zadrżałem ze strachu.

— Mmm... Tak pięknie pachniesz. Szkoda, że czuć Tomlinsona. Zawsze można to zmienić — powiedział, a ja rozszerzyłem oczy. — Ciekawe, jak poczuje się Louis, jak oznaczę jego omegę, a później ją przelecę. W jego domu. Na jego kanapie.

Zacząłem się wyrywać, na tyle ile mogłem. Chwycił mnie mocniej.

— Nie! — krzyknąłem. — Nie! Zostaw mnie! Zostaw!

Nawet nie wiem, w którym momencie zacząłem płakać. Nick zdawał sobie sprawę, że mogłem nie przeżyć drugiego oznaczenia przez obcą alfę. Moja omega mogła je odrzucić i mogło się to tragicznie dla mnie skończyć.

Starałem się wyrwać z jego uścisku, ale trzymał mnie tak mocno, że nic to nie dawało. Poczułem jego ręce pod koszulką i rozpłakałem się na dobre. Dlaczego ktoś taki jak Nick postanowił zniszczyć mi moje szczęście? Miałem rodzinę, alfę, maluchy. Wszystko układało się dobrze, a on tak to postanowił zniszczyć.

— Zostaw go! — usłyszałem krzyk, a później głuchy odgłos uderzenia. — Zostaw go, ty skurwielu!

Zamrugałem szybko by pozbyć się łez. Dopiero po chwili zobaczyłem Nialla, który stał nad leżącym Nickiem z patelnią uniesioną do góry. Nie chciałem nawet patrzeć na alfę, ale musiał leżeć nieprzytomny.

Patelnia upadła na podłogę, a Niall znalazł się obok mnie. Powoli dotknął mojego ramienia i przyciągnął mnie do siebie.

— Louis jest w drodze. Policja też. Za chwilę powinni być. 

Kiwnąłem głową i starałem się uspokoić. Z trudem łapałem oddech, ale robiłem to, co mówił Niall. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Spojrzałem na alfę, który zaczął się podnosić. Rozszerzyłem oczy i cofnąłem się bardziej. Niall poderwał się do góry i ponownie chwycił patelnię. Wymierzył w jego stronę.

— Zbliż się do nas, a dostaniesz łomot po raz drugi i to tą samą patelnią od omegi! — krzyknął i zamachnął się. — Znowu chcesz wylądować nieprzytomny!?

Usłyszałem jego śmiech i przymknąłem oczy. Nie chciałem na niego patrzeć.

— Hmm... Nieoznaczona omega. Mogę mieć dwie za jednym razem — powiedział prześmiewczo, a we mnie się zagotowało. — Najpierw ciebie, a później...

Podniosłem się do góry, ocierając szybko łzy. Wyrwałem patelnię z rąk Horana i wymierzyłem w stronę Nicka.

— Dostaniesz łomot od drugiej omegi! — krzyknąłem i zrobiłem krok w jego stronę. Podniosłem rękę tak, by mieć pewność, że palenia dosięgnie jego głowy. — A to za to, że obraziłeś moje maluch-

Nie dokończyłem, bo poczułem ból na prawym policzku. Odrzuciło mnie na bok przez co rączka patelni wyślizgnęła mi się z rąk. Upadła na ziemię, robiąc duży hałas. Dotknąłem bolącego policzka i zamrugałem by pozbyć się łez. Widziałem, jak Niall wycofuje się do kuchni. Nick był jednak szybszy i go złapał. Chciałem to wykorzystać i uciec do góry, ale też nie miałem szans. Mocny uścisk na włosach spowodował, że krzyknąłem z bólu.

Zacisnąłem oczy, nie chcąc widzieć tego, co robił. Przyszykowałem się na więcej bólu, na to, że naprawdę mnie oznaczy. Z moich ust wyrwał się szloch. 

Naprawdę chciałem by był tutaj Louis. 




I następny rozdział w piątek ♥

I następny rozdział w piątek ♥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
before you leave me, my love (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz