🐺 Rozdział 21🐺

1.4K 68 3
                                    


Na drugi dzień, tak jak Gigi powiedziała, miałem zrobione USG rano. Poszło ono dobrze. Wtedy też Louis usłyszał po raz drugi bicie serduszek maluchów. Rozczuliło mnie to tak bardzo mocno, kiedy zobaczyłem jego zaszklone oczy. Zagryzłem wargę i już chciałem by minęły te tygodnie. Chciałem ich trzymać w swoich ramionach.

Otrzymałem też wypis. Cieszyłem się, że mogłem wyjść z tego piekielnego miejsca. Jedzenie było okropne, Louis ciągle mnie obserwował i zachowywał się tak, jakby wszystko (nawet poprawianie się na łóżku) wydawało się niebezpieczeństwem i czymś, co może zaszkodzić mi i maluchom. To było całkiem urocze, kiedy tak się martwił, ale mogłem oszaleć z tym! Mama też siedziała, a kiedy Louis wychodzi, cały czas mnie przepraszała. To nie była tylko ich wina, ja za mało się uniosłem. Mogłem trzymać nerwy na wodzy, wiedząc, że to tak może się stać.

O pierwszej popołudniu, byłem już spakowany, ubrany do wyjścia i w ręku trzymałem wypis. Czekałem na Louisa, który tego dnia wyjątkowo nie zjawił się rano. Nikt nie przyszedł. Oprócz Nialla, który dowiedział się o moim pobycie w szpitalu dopiero wczoraj wieczorem. Było już za późno na odwiedziny przyjaciela. Dotrzymał mi towarzystwa, pomógł mi z pakowaniem. Trochę też porozmawialiśmy o Zaynie, z którym był na dwóch randkach. Jego omega niby szeptała, że to jest właśnie jego alfa, ale to było za wcześniej by Niall to wiedział. Przewróciłem oczami. Zirytowało mnie to. Szczególnie, że wiedziałem od Louisa, że Zayn chciał spotykać się z Horanem. Czuł, że to jego omega. A blondyn po prostu się bał tego wszystkiego.

— Niall, powtarzam ci, że jeśli twoja omega mówi ci, że to ta alfa, to jest właśnie tą alfą — powiedziałem zirytowany. — Powiem ci coś, ale nikomu tego nie mów.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

— Co takiego?

— Zayn mówił Lou, który mi powiedział, że Zayn wie, że jesteś jego omegą. Nie robi kroku do przodu by cię nie wystraszyć. Nie zna cię jeszcze do końca i nie wie, jakie tempo obrać w waszej relacji. Pomóż mu, bo chłopak zejdzie na zawał za każdym razem, jak będziesz przy nim blisko. Daj omedze przemówić.

— I być w takiej sytuacji, jak ty i Louis? — zapytał z podniesionymi brwiami. — Lubię dzieci, chcę mieć, ale piszę egzaminy za jakiś czas, a nie za tydzień.

Przewróciłem oczami i prychnąłem. 

— Co mają egzaminy do połączenia?

— To, że nie chcę się stresować egzaminem, może i ciążą, połączeniem i tym, że musiałem zostawić Zayna. Nie wiem, jak ty wytrzymałeś tyle czasu bez Louisa obok. Świeże połączenie boli, jeśli nie ma alfy.

— Byłem w ciąży. Miałem część zapachu Louisa... Wiesz, dzieci, hormony i te inne sprawy. Dlatego mogłem jakiś czas być bez niego obok.

Kiwnął głową i przygryzł wargę.

— Czuję całym sobą, że to mój alfa — powiedział po chwili, całkowicie szczerze. — Ale boję się, że mnie zostawi. Jest ciągle w rozjazdach, a ja mam jeszcze szkołę. Chciałem iść na studia.

— Porozmawiaj z nim szczerze, to najlepsze wyjścia. Całkowicie szczera rozmowa.

Uśmiechnął się i wstał. Spojrzał na telefon, a potem na mnie.

— Dobra, zbieramy się. Daj torbę.

Wziął od razu mój cały szpitalny dobytek, który tutaj miałem. Przewiesił torbę na ramieniu i podał mi kurtkę. Spojrzałem na niego zirytowany, bo Louis na pewno maczał w tym palce. Jednak przyjąłem ją i bez słowa zarzuciłem na swoje ramiona.

Nie rozumiałem, dlaczego Louis sam nie przyszedł po mnie, a wysłał Nialla. Moje myśli stawały się całkiem czarne i naprawdę denerwowałem się, że alfie się coś stało. Kiedy zobaczyłem go na parkingu, całkiem zdrowego i całego, odetchnąłem. Odebrał od blondyna torbę i otworzył mi od samochodu.

— Podwiesić cię do Zayna? — zapytał Nialla, a ten tylko kiwnął głową. — To wskakuj. Jest u mnie.

Otworzył mu drzwi, a kiedy wszedł zamknął.

— U niego? — zapytałem, obracają się do Nialla, na tyle ile mogłem. — Dlaczego jedziemy do Louisa?

Ten wzruszył tylko ramionami, a ja zmarszczyłem brwi. Zapiąłem pasy i Louis w tym samym czasie wszedł do środka. Uruchomił samochód.

— Mam dla ciebie niespodziankę — powiedział i zapiął pasy. — Powinna ci się spodobać.

Chciałem się zapytać jaką, ale pochylił się do mnie i krótko pocałował. Wybiło mnie to z moich myśli całkowicie. Rumieniłem się, jak tylko pomyślałem, co miało miejsce. Zwalałem to na hormony, które buzowały we mnie. A potem rumieńce znikały. A kiedy znowu o tym pomyślałem - pojawiały się. Tak minęła mi cała droga i całkowicie zapomniałem o niespodziance. Nie patrzyłem nawet, gdzie jedziemy! Kiedy stanęliśmy na podjeździe całkiem pokaźnych rozmiaru domu, ale nie wyróżniającego się niczym, zmarszczyłem brwi. To na pewno nie był mój dom.

— Louis?

— Rozmawiałem z twoimi rodzicami. Wczoraj — doprecyzował. — Chciałem z nimi porozmawiać, bo jak sam wiesz, to ja wpakowałem nas w tą sytuację. Mogłem jak człowiek do ciebie podejść, zagadać, a ja wolałem upić się razem z tobą, później oznaczyć i przespać.

Kiwnąłem głową, nie rozumiejąc do czego on zmierza.

— Ale! — powiedział głośniej. — Ale nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło. Będziemy rodzicami.

Kiwnąłem głową.

— Jezu Louis, powiedz mu to wreszcie — odezwał się Niall za mną.

— Nie przerywaj mi — oburzył się. — Chodzi o to, że mamy jedną, całkiem spójną wersję, którą będziemy powtarzać aż ona stanie się prawdą.

— Kłamstwo powtórzone sto razy, staje się prawdą — potwierdziłem. — Nienawidzę kłamać.

— Nawet w słusznej sprawie? — zapytał i parsknął. — Nie powiedziałeś rodzicom o ciąży.

— Bałem się, że nie zrozumieją. Szukałem cię! Poza tym, ty kłamałeś, że nie jesteś tym Louisem, tym z dziwnym akcentem!

Niall westchnął i pochylił się w naszą stronę.

— Louis chce powiedzieć, że rozmawiał z nimi i doszli do porozumienia. Wy zamieszkacie razem od dzisiaj, egzaminy piszesz w poniedziałek i wtorek. Wasz ślub jest zaplanowany za rok. Trojaczki podrosną, a ty dojdziesz do siebie. Twoja matka wprowadzi się na koniec ciąży tutaj by ci pomóc... Rodzina Louisa przyjedzie w sobotę. Poza tym to każdy będzie wiedział, że znaliście się już o wiele wcześniej, a ślub jest tylko formalnością, który był zaplanowany na ten rok, ale ze względu na twoją ciążę, zostaje przełożony. I koniec historii.

Rozszerzyłem oczy, nie wiedząc co powiedzieć.

— I dlaczego dzisiaj nie przyjechałeś do mnie od rana? — zapytałem.

— Cóż... Przewoziliśmy z Anne i Desem resztę twoich rzeczy. 

Tego na pewno się nie spodziewałem.

— Um...

— Wiem, że zrobiliśmy to bez twojej wiedzy, ale...

— To nic — powiedziałem. — Wiem, że gdybym ja się za to wziął, trwałoby to rok. A nie mamy tego czasu. Pokażesz mi dom? Chcę zobaczyć, jak mieszkasz.

Kiwnął głową i wyszedł. Spojrzałem na dom i westchnąłem. W mojej głowie pojawiła się jedna myśl: Witaj w domu, Harry.

before you leave me, my love (larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz