- Caesar! Caesar! - to były jedyne słowa, które zapadły Caesarowi w pamięci.
Pamiętał, że walczył z Wamuu, którego prawie pokonał gdyby nie jeden głupi błąd. Wystarczyła sekunda żeby z pozycji wygranego znalazł się w pozycji przegranego. Całe szczęście zdobył antidotum dla Jojo, więc mógł umrzeć w spokoju. Nie wiedział co się z nim stało później, był zbyt zmęczony żeby chociażby się na czymś skupić.
- Caesar! - znów usłyszał swoje imię, ten sam głos, zupełnie jak echo.
Nie chciał się już budzić, pogodził się ze swoją śmiercią. Właśnie tak chciał zginąć, w walce, był usatysfakcjonowany.
- Caesar... - znów czyiś głos mówiący jego imię, jednak już tak, jakby się poddał.
Caesara już to nie obchodziło, jedynie próbował przypomnieć sobie kogo był ten głos. Był dla niego tak znajomy, jednak dalej nie wiedział do kogo należał. Kto mógłby go tak wzywać? Kto wogóle by bezustannie powtarzał to samo w kółko jak jakiś idiota?
Joseph?
Oczy Caesara się w końcu otworzyły. Oślepiało go światło znajdujące się w pomieszczeniu, jednak nie mógł się ruszyć, chociażby ręką żeby zasłonić sobie oczy.
- Caesar! - usłyszał swoje imię.
Spojrzał w kierunku, z którego je usłyszał i rzeczywiście mówił je Joseph. Siedział na krześle obok łóżka.
- Nareszcie się obudziłeś Caesar... - ledwo powiedział przez łzy w jego oczach.
Caesar miał ochotę coś powiedzieć, jednak czuł jak brakuje mu głosu. Miał na twarzy inhalator, którego nie mógł się w żaden sposób pozbyć.
- Zaczekaj, tylko powiem reszcie że się obudziłeś! - powiedział już weselej, po czym wybiegł z pokoju.
Jakiej reszcie? Caesar był zmieszany, był pewien że tylko Joseph tu był, jednak po chwili przekonał się że się mylił. Razem z Josephem przyszły Lisa Lisa i Suzie Q.
Suzie zaczęła płakać, jak tylko zobaczyła że Caesar żyje. Lisa Lisa podeszła do niego, widać było że miała łzy w oczach.
- Dobrze że do nas wróciłeś, Caesar. - oznajmiła próbując powstrzymać łzy, jednak zaraz po tym pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. - Byłeś w śpiączce przez prawie miesiąc, lekarze już chcieli się poddać, ale Joseph ich powstrzymał, będziesz musiał mu podziękować. - dodała lekko się uśmiechając.
Caesar spojrzał kątem oka na Josepha, który pocieszał Suzie Q, która dalej płakała.
- Pójdę po lekarza. - odparła Lisa Lisa zwracając się do Josepha i Suzie, po czym wyszła.
Po chwili zjawił się lekarz, który sprawdził co z Caesarem, upewniając się czy jego stan jest stabilny.
- I co z nim? - spytał Joseph dokładnie przyglądając się temu co robił lekarz.
- Odziwo jest z nim dobrze, o wiele lepiej niż ostatnio. Powinien być w stanie oddychać bez inhalatora. - mówiąc to zdjął inhalator z twarzy Caesara. - Ma ogromne szczęście, takie przypadki zdarzają się rzadko. - dodał z uśmiechem.
- Czyli.. Już z nim dobrze? - dopytał brunet.
- Dobrze to za dużo powiedziane, lepiej to lepsze określenie. Miejmy nadzieję że mu się nie pogorszy. Muszę już iść, jak coś będzie się działo to proszę o tym mówić. - odparł, po czym wyszedł z pokoju.
- Caesar, jak się czujesz..? - spytała Suzie dalej mając łzy w oczach.
- Dziwnie... - odpowiedział po chwili.
- Skoro możesz mówić, powiem ci coś ważnego. - odezwała się Lisa Lisa. - Chyba nie muszę ci mówić w jak bardzo złym stanie się znajdujesz, dlatego chcę powiedzieć ci to jak najszybciej. Zabraniam ci używać Hamonu. - rozkazała poważnie.
- Że co..? Dlaczego? - zdziwił się.
- Doskonale wiesz jak działa Hamon, teraz kiedy twoje ciało jest takie słabe nie ma opcji żebyś mógł używać go chociażby do szybszego wyleczenia się. Rozumiemy się Caesar?
- Ale-
- Caesar!
- Tak...
- Nie przejmuj się Caesar..! Jak ci się polepszy to będziesz mógł do tego wrócić! - pocieszył go Joseph, jednak nieskutecznie.
- Chodźmy Suzie, spytajmy się lekarza dokładniej co z Caesarem, lepiej żeby tego nie słyszał.. - szepnęła Lisa Lisa do Suzie Q, po czym oby dwie opuściły pomieszczenie.
- Pamiętasz cokolwiek z tego co się stało? - spytał Joseph przerywając ciszę.
- Tak, tylko koniec mi się zamazuje..
- Znalazłem cię wpół żywego, leżałeś na ziemi nieprzytomny, aż nagle sufit zaczął się kruszyć i musiałem cię odsunąć, no ale trochę nie zdążyłem i um.. Twoja noga.. No wiesz.
Caesar nie wiedział o co mu chodzi. Odruchowo spojrzał na swoje nogi i zobaczył że jego lewa noga jest dużo krótsza od tej drugiej.
- Mało powiedziane że "trochę nie zdążyłeś"..
- Rany, byłem pewien że się na mnie wkurzysz, hehe..
- A kto mówił że się nie wkurzyłem, po prostu nie mam siły krzyczeć, tymbardziej na ciebie...
Joseph tylko uśmiechnął się głupio. Nagle zobaczył jak Caesar próbuje ruszyć swoją ręką. Po chwili jednak się poddał.
- Cholera.. Ani drgnie.. - odparł zmarnowany.
- Może wystarczy cię trochę rozruszać..! - zaproponował, po czym złapał blondyna za dłoń, którą powoli uniósł do góry. - Nie boli?
- Nie.. Czekaj, daj mi teraz spróbować. - odparł, na co Joseph puścił jego dłoń, która od razu opadła na materac.
Caesar znów spróbował ją podnieść, jednak nic się nie zmieniło, na co westchnął zmarnowany.
- Wow! Twój mały palec się podniósł, widziałeś?!
- Eh, zamknij się.. - prychnął. - Gdzie wogóle jesteśmy?
- Wciąż we Włoszech, leżałeś tu przez prawie miesiąc.
- Nie musisz wracać do Nowego Jorku? Twoja babcia..
- Co jakiś czas dzwonię do niej żeby się nie martwiła, nie mógłbym cię przecież zostawić. - powiedział już poważniej.
Caesara zdziwiło to jak Joseph, którego kojarzył jedynie z żartami i dziecinadą zrobił się nagle poważny.
- Siedziałeś tu cały ten czas..? - spytał zdziwiony.
- Jasne, nie wiem czy wiesz ale gdyby nie ja to by cię już dawno zostawili.
- Wiem.. - odpowiedział, aż nagle jakby go olśniło. - A co z Wamuu?! - spytał siadając w prędkości światła. - Albo z Ka- Ngh!
- Hola hola, uważaj trochę..! - mówiąc to złapał blondyna za ramiona i popchał go w dół, żeby znów leżał. - Nie możesz robić tak nagłych ruchów bo jeszcze coś sobie zrobisz.
- Ta, jasne... - odparł niechętnie odwracając wzrok. - Chociaż odpowiedz. - dodał po chwili.
Joseph puścił ramiona Caesara.
- Jasne że ich wykończyłem! - powiedział radośnie. - Co oznacza że już nie musimy walczyć. Fajnie, no nie?
- Nie musimy walczyć... - powiedział jakby do siebie.
Te słowa ciągle powtarzały się w jego głowie. Czuł się tak jakby cała jego nauka Hamonu była na nic.
- Dobra już późno, będę spadać. Dobranoc..!
Joseph jak zwykle z uśmiechem, opuścił pomieszczenie. Caesar został całkiem sam. Spojrzał w sufit i zaczął rozmyślać nad tym, co teraz. Domyślił się że będzie musiał ciężko pracować żeby powrócić do dawnej sprawności. Nie mógł niczego zrobić, poza zwykłym zamknięciem oczu i zaśnięciem.
CZYTASZ
Joseph x Caesar | Jojo's Bizzare Adventure
FanfictionCaesar po walce z Wamuu traci przytomność i zostaje znaleziony przez Josepha, przez którego zostaje uratowany przed zmiażdżeniem przez odłamek sufitu. Budzi się w szpitalu po miesiącu, zmuszony stawić czoła nowym realiom swojego życia.