4

95 6 3
                                    

Minęło kilka dni odkąd Caesar dostał nową nogę, do której zaczął się powoli przyzwyczajać. Joseph codziennie do niego przychodził żeby mógł ćwiczyć. Tego dnia było tak samo, Joseph przyszedł do niego rano w tym samym celu i ćwiczyli dobre kilka godzin. Zdawałoby się to głupie, ale ich najskuteczniejszym sposobem był zwykły taniec, który wcześniej Joseph zainicjował dla żartu.

- Wow, jesteś w to coraz lepszy..! Powoli nie wyrabiam, hehe. - odparł zmęczony Joseph kiedy dopiero co skończyli tańczyć.

- Dziwne że tak się męczysz skoro i tak ja najwięcej się ruszam..! - odpowiedział mu pełen energii, w przeciwieństwie do bruneta miał jeszcze jej dużo.

Przez te kilka dni ćwiczeń był w stanie normalnie stać i jakoś chodzić, chociaż bywało że się przewracał.

- Hej Jojo, zastanawia mnie to dlaczego akurat ja zawsze muszę tańczyć rolę kobiety..

- No może dlatego bo jesteś taki niski, hm?

- Dobre sobie.. Dawaj, jeszcze raz. - odparł wyciągając rękę przed siebie. - Tym razem ty będziesz robił obroty, nie ja.

Joseph posłał mu lekki uśmiech, który napewno nie wyrażał radości z tego powodu. Tak czy inaczej złapał blondyna za dłoń, równocześnie zgadzając się. Caesar od razu, jakby na złość, zaczął z obrotem. Pomimo że ledwo sięgał nad głowę bruneta to udało mu się to zrobić, a Joseph, który został obrócony o mało się nie przewrócił.

- Ty to nazywasz tańcem? - spytał ironicznie blondyn.

- Nie moja wina że tak koślawo to robisz! Mówiłem że jesteś za niski..! - skarżył się desperacko.

Caesar nie odezwał się, był zbyt skupiony. Zwykle podczas tańca rozmawiali, jednak teraz było inaczej. Po chwili Joseph przywykł do obrotów, więc nie miał więcej zastrzeżeń. Zauważył jak Caesar dobrze sobie z tym radził, było widać że rzeczywiście kiedyś to robił i to dużo razy.

- Jesteś w to całkiem niezły... - przyznał zaskoczony brunet.

Blondyn mu nie odpowiadał tylko dalej tańczył, aż nagle owinął go w talii i przechylił się do przodu.

- Wiem. - powiedział krótko uśmiechając się. - W końcu nie jesteś moim pierwszym partnerem.

Na twarzy Josepha pojawił się rumieniec, ich twarze były naprawdę blisko, a słowo "partner" rozumiał na różne sposoby.

- Pokazać ci trik? - spytał nagle nie odwracając wzroku od Caesara.

- Znowu coś z twoją ręką?

- Nie.. Tym razem nie... - odpowiedział półszeptem.

Caesar spojrzał na niego zmieszany, nie rozumiał o co chodziło z tym tonem. Poczuł nagle jak dłoń Josepha spoczywa na jego karku, po czym on sam zaczął się do niego powoli przybliżać przechylając głowę. Blondyn zmieszany nie wiedział co zrobić, zastanawiał się tak długo że nagle poczuł jak ich usta się złączyły.

Z początku nie wiedział czy powinien go odepchnąć, czy nie, jednak pocałunki Josepha stawały się coraz głębsze i przyjemniejsze że już nawet nie myślał o odpychaniu go od siebie. Zaczął odwzajemniać pocałunki, a po krótkiej chwili stawały się one coraz bardziej zachłanne, aż Joseph musiał się wyprostować. W końcu brunet złapał blondyna w tali i położył go na łóżku, równocześnie zawisając nad nim dalej nie przerywając pocałunku.

W końcu oderwali się od siebie ciężko dysząc, aż nagle Joseph zaczął całować go po szyi, równocześnie zaglądając dłonią pod jego koszulę. Caesar nie myślał trzeźwo, było mu teraz wszystko jedno, aż nagle poczuł ból w klatce piersiowej.

- J-jojo, zaczekaj.. - odezwał się ledwo mogąc wziąść oddech.

Joseph niechętnie spełnił prośbę blondyna, po czym spojrzał na niego. Już teraz był w stanie stwierdzić że coś było nie tak.

- Co jest..? - spytał cicho.

- Zaprzestańmy na tym... - zaczął. - Po pierwsze, to szpital, a po drugie zaczęło mnie boleć.. Chyba właśnie przez to co robiliśmy...

- A-ah, co do tego... Ty tak na serio czy..? - spytał niepewnie.

- A ty? Sam przecież zacząłeś.. - wypomniał mu.

- E-eh, no ten, uhh... - zaciął się. - Myślę że.. No... - wziął wdech i wydech. - Myślę że cię kocham.

- Dlaczego? - spytał niemal od razu. - Nie jestem dobrym człowiekiem, wiesz o tym..?

- Wiem. A ty wiedz że rozumiem twoje postępowanie, więc tak naprawdę jesteś dobry. - wytłumaczył. - No.. Chociażby w moich oczach... - dodał odwracając wzrok.

- Też cię kocham.. - odezwał się, przez co wzrok bruneta znów powrócił na jego twarz. - Sam nie wierzę że to mówię, ale byłem dla ciebie zawsze takim chamem, po prostu nie chciałem przyjąć do wiadomości że możesz być lepszy ode mnie...

- Hehe, no tak. Ale jak chodzi o taniec to jesteś w tym o niebo lepszy..! - odparł z uśmiechem.

Caesar również się uśmiechnął, czuł się spełniony. Kiedyś nigdy by nie pomyślał że Joseph i on mogliby być razem, jednak teraz, po tych wszystkich wspólnych chwilach w szpitalu, mieli okazję poznać się bliżej, bez prawie żadnego sporu.

- Złaź ze mnie bo jeszcze ktoś tu wejdzie. - rozkazał. - Muszę sprawdzić czemu mnie tak boli..

- To sprawdzę za ciebie. - mówiąc to usiadł.

Caesar będąc oswobodzony również usiadł i chciał zacząć rozpinać swoją koszulę, jednak Joseph go powstrzymał i zrobił to za niego.

- Tego jeszcze nie widziałem... - stwierdził blondyn widząc nową bliznę na swojej klatce.

- Jest coś co chciałem ci dzisiaj powiedzieć, coś bardzo ważnego.. - powiedział ponuro. - Chodzi o twojego brata, pewnie zastanawiasz się gdzie jest, prawda?

- Lepiej powiedz co z nim... - odparł zestresowany.

Joseph odwrócił wzrok, nie chciał tego mówić.

- Ta blizna rzeczywiście jest nowa... - zaczął. - Kiedy dawali ci nową nogę, to.. Eh... Nie wściekaj się na mnie, to były jego ostatnie słowa żeby ci tego od razu nie mówić..

- Co- Jakie ostatnie słowa?! Jojo, gdzie jest mój brat?! - nie wierzył w to co słyszał.

- Twoje płuca, one.. Były tak zmasakrowane że nie dawały sobie już rady, więc potrzebny był dawca, nie było innego sposobu... Twój brat miał tą samą grupę krwi, więc postanowił oddać ci swoje płuca Caesar...

Caesar poczuł się tak jakby cały świat się przed nim zawalił. Tak niedawno się ze sobą jeszcze widzieli, a teraz dowiaduje się że już nigdy, przenigdy nie będzie miał okazji z nim porozmawiać. Łzy automatycznie pojawiły się w jego oczach na myśl ich ostatniej rozmowy.

- Czemu go nie powstrzymaliście..? - spytał zmarnowany.

- Próbowaliśmy, ale on był uparty.. Nie chciał żebyś umierał, więc oddał ci swoje życie, widać był tak odważny jak ty.. - próbował go pocieszyć, jednak daremnie.

- Co za idiota... - powiedział przez łzy spływające mu po policzkach.

Co jakiś czas zagryzał dolną wargę żeby powstrzymać się przed wybuchem płaczu. Patrzał w podłogę ciągle myśląc o swoim bracie, aż nagle poczuł jak zostaje obejmowany przez bruneta, po czym przyciągnięty w jego stronę. Wtedy już nie mógł się powstrzymywać, przytulił go i zaczął płakać jak nigdy. Joseph głaskał go po plecach żeby go chociaż trochę uspokoić.

- C-cholera... - odezwał się blondyn łapiąc się za swoją klatkę.

- Znowu boli..? - zmartwił się luzując uścisk.

- Taa.. Muszę uspokoić oddech i powinno być dobrze.. - odparł, po czym zaczął brać głębokie wdechy i wydechy.

- Przepraszam...

- Za co niby..

- Nie... Nieważne.. - rozmyślił się. - Lepiej pójdę po lekarza żeby to sprawdził. - dodał, po czym opuścił pokój.

Joseph x Caesar | Jojo's Bizzare Adventure Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz