Rozdział 7

1.1K 93 22
                                    


Draco przebudził się z błogiego snu, by ujrzeć parę sennych, czekoladowych oczu, które mrugały wprost na niego. Granger upodobała sobie jego ramię jako poduszkę, a jej dłonie spoczywały na jego klatce piersiowej. Wykrzywiła usta w uśmiechu, a gdy jej oczy ponownie się zamknęły, wyszeptała:

— Dzień dobry.

— Dzień dobry — odparł Draco zachrypniętym od snu głosem. W nagłym przypływie czułości mocniej objął dziewczynę ramieniem. Od dawna tak dobrze się nie wyspał i przeszło mu przez myśl, że to musiała być zasługa budzenia się w ten sposób, tuż przy niej. Wciągnął głęboki oddech. — Jakie masz plany na dzisiaj?

Na wpół obudzony przesunął się na jej część poduszki, zatapiając w niej twarz.

Granger ziewnęła, rozciągając zdrętwiałe kończyny.

— Pewnie pójdę do biblioteki. Mamy egzamin z Obrony Przed Czarną Magią w przyszłym tygodniu i...

Mrucząc, Draco przyciągnął ją z powrotem do siebie.

— Nuda. Jest sobota.

Śmiejąc się, Hermiona spojrzała na niego z ikrą.

— A masz lepszy pomysł?

— Hogsmeade. — Zaschło mu w ustach, gdy wpatrywała się w niego intensywnie. Uczniowie ósmego roku mogli wychodzić w weekendy do wioski, kiedy tylko naszła ich na to ochota. Wyraz twarzy Granger pozostał pusty, gdy przemknęła po nim spojrzeniem, by chwilę później z namysłem spojrzeć w sufit.

— Będzie zabawnie, jak mniemam — stwierdziła.

Draco przetoczył się na plecy, przełykając ciężko; bańka relaksu po pobudce pękła i mógł wyraźnie poczuć napięcie buzujące w ciele dziewczyny. Chciał nadać ich relacji więcej znaczenia. Tłumiąc nerwy, mruknął:

— Chodź ze mną.

Zassała oddech, jednak nie spojrzała na niego.

— Po co? To nie jest żadne zadanie.

— Czy musi nim być? — Słowa wymknęły mu się z ust, nim zdążył je przemyśleć. Coraz wyraźniej uświadamiał sobie fakt, że lubił spędzać z nią czas i nie chciał czekać, aż to ona zdecyduje co dalej.

Gęsta cisza zawisła między nimi, gdy Granger analizowała jego pomysł. Jej głos był przyjazny, kiedy się odezwała:

— Przypuszczam, że nie.

Draco parsknął, próbując nadać lekkości tej sytuacji.

— Wiesz... cała szkoła i tak już myśli, że jesteśmy razem.

Uśmiech, który zawitał na jej obliczu, wyglądał na wymuszony.

Może to był zły pomysł, żeby ją o to zapytać? Może nie chciała przekraczać tej granicy, mimo wszystkiego, co już zrobili?

Może jego zaproszenie bez wcześniejszych ustaleń z jej strony, okazało się zbyt zuchwałe? Może nie chciała prawdziwej randki? To nie było częścią ich umowy, a jeśli miała zamiar się wycofać...

— Z przyjemnością z tobą pójdę — powiedziała, wygodniej układając się w jego ramionach. Zdusiła ziewnięcie. Draco przeciągnął ręką po jej brzuchu, przyciągając ją bliżej. Drażnił skórę jej bioder w miejscu, w którym koszulka do spania odsłoniła trochę ciała.— Ale najpierw skorzystajmy z dodatkowych kilku minut snu.

Zastanawiał się, czy mogła poczuć, jak duże wrażenie wywarły na nim jej słowa, i czy słyszała przyspieszone bicie jego serca.

Draco nie był pewien, czy faktycznie miała ochotę z nim pójść, czy nie chciała go zwyczajnie urazić ewentualną odmową. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnął, było naciskane na nią, jeśli nie chciała spędzać z nim dodatkowego czasu.

[T] Operacja: Pomóżmy Draco ZaliczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz