~6~

7 0 0
                                    

Pojawiła się nowa postać:
Aurora, przyjaciółka Arabelli, znają się praktycznie całe życie. Są w tym samym wieku.

Razem z moją mamą i Aurorą pojechałyśmy szykować się na ślub mój i Alexa. Nie umiem doczekać się chwili w której stanę przed nim i powiem "Tak". Sale mamy już zarezerwowaną od 2 tygodni, nie jest ona jakaś duża bo będzie tylko zespół, moja najbliższa rodzina, rodzina Alexa i Aurora.

Na początku wybrałyśmy się do sklepu z sukniami ślubnymi.
  - Ta jest ładna. - Aurora wskazała mi na piękną białą suknię ślubną z długimi tiulowymi rękawami, wcięciem w dekolcie, podszewką z satyny, warstwą tiulu na sukience i biało-brokatowymi zdobieniami. Zakochałam się w tej sukni, wiem że Alexowi też się spodoba.

- Bardzo ładna. - odezwała się moja mama.

- Bardzo mi się podoba. Chyba ją wybiorę. - Zdjęłam ją z wieszaka i poszłam do przymierzalni. - I jak?

- Ara, wyglądasz zajebiście.

- Wyglądasz idealnie. - Mama podeszła, przytuliła mnie i zaczeła płakać ze szczęścia. - Jestem z ciebie taka dumna, kochanie.

- Mamo, nie płacz. - uśmiechnęłam się i odwzajemniłam przytulasa. Odchodzi odemnie i wyciera policzki.

- To bierzesz tą suknie? - Zapytała Aurora.

- Jasne że tak. - wchodzę do przymierzalni i ją zdejmuję. - Musimy jeszcze wybrać coś dla was. - odsuwam zasłonę i idę w stronę pani pracującej w tym sklepie. - Przepraszam, gdzie znajdziemy suknie dla druhny i mamy?

- Tutaj, może pomóc w wyborze? - zapytała i wskazała na wieszaki z sukniami.

- Nie trzeba, ale dziękujemy bardzo. - kieruje się w stronę kolejnych sukni.

- Aurora! Popatrz to coś dla ciebie. - znalazłam długą jasno beżową sukienkę w drobne niebieskie kwiatki była na ramiączkach a na dekoltcie zwisała biała falbanka do połowy ramienia.

- O mój boże, jaka ona piękna. Biorę. - szybko wleciała do przymierzalni. Nie było jej tam długo, bo po dwóch minutach odsłoniła zasłonę. - Zajebista.

- Piękna. - powiedziałam

- Podoba mi się.

- Dobra, to teraz jeszcze coś dla ciebie mamo. - Mama postawiła na zwykłą białą sukienkę w kwiaty, do tego jeszcze ciemny pasek.

- Sukienki kupione to teraz jeszcze musimy iść na paznokcie, do fryzjera i na makijaż. Od czego zaczynamy? - mówię otwierając drzwi mojego auta.

- Myślę, że od paznokci. - A więc pojechałyśmy. Wyrobiłyśmy się wmiarę szybko bo nie miałyśmy jakichś super wymagań. Ja wybrałam sobie zwykłe pasujące do sukni białe paznokcie, mama jasno różowe z diamencikami, a Aurora pomalowane przeźroczystym lakierem z niebieskimi kwiatuszkami.

Następny przystanek to makijażystka. Pani malująca nas była bardzo miła i pomogła nam z wyborem. Dla mnie wybrała dosyć naturalny makijaż, czyli brokat w kąciku oka, tusz do rzęs i lekko czerwone usta.

Po ogarnięciu wszystkich spraw zaczęłyśmy się przygotowywać.
- Ała, Aurora! - krzyknęłam
- Co?!
- Przytrzasnęłaś mi włosy zamkiem!
- Przepraszam. Dobra, gotowe, ja idę do Alexa.
- Okej. - Dziewczyna wyszła z pokoju, a ja usiadłam na krześle. Nagle poczułam silny ból w podbrzuszu, ignorowałam go, lecz ten był co raz silniejszy i silniejszy.

- Co do cholery? - pomyślałam. Stwierdziłam że to przez stres, w końcu to mój ślub, ale później uświadomiłam sobie że tak silny ból nie towarzyszy stresowi.

- Ara! - usłyszałam krzyki za drzwiami łazienki w której siedziałam, pewnie przyszli mnie szukać, bo nie było mnie od 20 minut.

Od paru dni przecież okropnie bolało mnie podbrzusze i dość mocno krwawiłam, nie mówiłam tego nikomu bo nie chciałam ich martwić, a teraz siedzę na zimniej podłodze w kałuży krwi, płacząc z bólu. - Ara, co się dzieje?! Otwórz te cholerne drzwi! - Alex dobijał się do drzwi, które chwilę później wyważył - O mój boże, Arabella co tu się stało?

Turner zabrał mnie na ręce i szybko zaniósł do auta, dwie minuty później znajdowaliśmy się na szpitalnym SOR-rze.
- Dzień dobry, co się stało? - zapytał lekarz który do nas podszedł i posadził mnie na wózku inwalidzkim.
- Dzień dobry, znalazłem Arabelle na podłodze w łazience, leżała w wielkiej kałuży krwi, jest w 5 tygodniu ciąży. - Ukochany szybko odpowiedział, a ja dalej umierałam z bólu.
- Zabieramy ją na ginekologię. - lekarz oznajmił dwóm pielęgniarką. - A pan idzie papiery wypełnić.

Pov. Alex

Co jej się stało? Czy z dzieckiem wszystko w porządku? Dlaczego leżała w krwi?

- Co z nią? - zapytałem lekarza który wyszedł z sali gdzie leżała moja Arabella.
- Pan to kto?
- Narzeczony Arabelli i ojciec dziecka. - odpowiedziałem.
- Pana narzeczona poroniła, bardzo mi przykro. Może iść ją pan zobaczyć. - gdy powiedział te słowa zamurowało mnie. Ara poroniła, tak bardzo cieszyła się że zostanie matką.

  Pov. Arabella

- Poroniła pani. - powiedział mi lekarz, a ja gdy tylko to usłyszałam zaczełam dusić się łzami. Jak to możliwe przecież stosowałam się do poleceń ginekologa. Nasze dziecko.

Usłyszałam otwieranie drzwi, to Alex. Bardzo potrzebowałam go w tej chwili.
- Cześć, kochanie. - powiedział ze łzami w oczach.
- Cześć. - odparłam przez łzy. Turner usiadł na moim łóżku, przytulił mnie i pocałował w czoło. Nigdy nie widziałam go tak smutnego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Arabella || A. TurnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz